Obudziłam się o 07.00. Powoli podniosłam się do pozycji siedzącej. O dziwo czułam się dobrze. Zero bólu głowy, czy oznak najmniejszego kaca. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Obmyłam, jeszcze zaspaną twarz i ubrałam się w dresy. Założyłam buty, wzięłam słuchawki do ręki i zeszłam na dół. Nikogo nie było. Głucha cisza, którą zakłócało jedynie, równomierne tykanie zegara. Weszłam do kuchni. Z miski stojącej na blacie kuchennym wyjęłam jabłko i ugryzłam kawałek. Stałam zamyślona i wpatrywałam się w jeden punkt za oknem. Nagle poczułam czyjś ciepły oddech na mojej szyi.
-Na co tak patrzysz?
Szybko się odwróciłam. Przed sobą zobaczyłam, szeroko uśmiechniętego Horana.
-Proszę, nie rób tak więcej!
-Przepraszam, nie chciałem cię przestraszyć. A ten.. Jesz to jabłko?
-Trzymaj.
Oddałam mu owoc i poszłam do przedpokoju.
-Gdzie idziesz?
-Biegać, a co? Nie mogę? Payne dał mi jakiś szlaban czy coś?
-Haha.. Fakt, strasznie go wkurzyłaś, ale nie. Tak pytam.
-A okay.. Too, idę.
Założyłam słuchawki na uszy, puściłam muzykę i wyszłam z domu.
*Niall*
Hmm.. Wróciła po 02.00 lekko chwiejnym krokiem. Nagrabiła sobie u Liama, co totalnie jej nie rusza. A teraz jak gdyby nigdy nic, wyszła biegać... Jak ja ją lubię.
Wróciłem do pokoju, wziąłem prysznic, ubrałem się i zszedłem zpowrotem do kuchni. Wstawiłem wodę na kawę i wziąłem się za robienie śniadania. Usłyszałem jak drzwi wejściowe się otwierają.
-Oo już wróciłaś. Zjesz ze mną?
-Ymm.. A co jest?
-Jajecznica na boczku.
-Okay. To tylko pójdę się ogarnąć.
*Roxi*
Kiedy wróciłam do kuchni nikogo w niej nie było. Usłyszałam jak ktoś śpiewa "beybe beybe". Weszłam do jadalni, gdzie zobaczyłam Nialla układającego wszystko do śniadania. Oparta o framugę drzwi, stałam i przyglądałam się Irlandczykowi, który jak widać, nie zauważył mojej obecnosci w pomieszczeniu. W momencie, gdy odwrócił sie w moja stronę, zamarł. Był to bardzo zabawny widok.
-Emmm... Długo już tu stoisz?
-Dość długo, żeby zorientować się, że jesteś fanem Biebera.
-Wybacz, że musiałaś tego słuchać.
-Spoko, zdecydowanie bardziej wolę tą piosenkę w twoim wykonaniu.
-To może już przestańmy gadać i weźmy się za jedzenie?
-Chętnie.
***
Siedziałam w salonie i pisałam esemesy z Dylanem. Nie mogłam się już doczekać dzisiejszego koncertu. Już niedługo miałam zobaczyć swój ulubiony zespół na scenie. W domu, oprócz mnie, byli Styles i Payne. Horan z tego co mi wiadomo, pojechał odwiedzić rodzinę, a Tomlinson i Malik... W sumie, to nie wiem, co się z nimi stało.
Nagle do salonu weszła boska dwójka. Z puszkami piwa rozsiedli się w fotelach i włączyli TV.
Mecz? Cudownie... Na prawdę nic mnie tak nie uszczęśliwi jak krzyki przy każdej dobrej akcji lub golu, drużyny Anglików.
Może soczku? Bo alkoholu dzieciom nie sprzedajemy. - powiedział Harry z wrednym uśmieszkiem na twarzy
Przewróciłam tylko oczami i żeby nie słuchać tych beznadziejnych komentarzy ze strony chłopaków, poszłam do "swojego" pokoju.
Za niedługo powinien przyjechać Wolf, więc postanowiłam zacząć się szykować. Wzięłam szybki prysznic i wysuszyłam włosy. Następnie ubrałam fioletowe rurki i fullcap oraz czarny t-shirt z napisem "Linkin Park FOREVER". Kiedy byłam gotowa, usłyszałam dzwonek do drzwi. byłam pewna, że to mój przyjaciel, więc od razu wyszłam z pokoju, wcześniej ostatni raz przeglądając się w lustrze. Zatrzymałam się w połowie schodów na parter i zobaczyłam jak Liam rozmawia o czymś z nikim innym tylko Dylanem.
Dylan! - pisnęłam i rzuciłam się na szyję chłopakowi.
***
Koncert był świetny! Bawiłam się doskonale. Po koncercie zaproponowałam Dylanowi, żeby pojechał ze mną do domu Nialla.
-Chętnie bym wpadł, ale jutro rano wylatuję do Francji.
-Aaa no tak. Jeju już się nie mogę doczekać, kiedy tam do ciebie przyjadę.
-Jak na razie musisz wytrzymać jeszcze te cztery dni.
-Weź mnie nie dobijaj.
-Nie przejmuj się. Nawet nie zauważysz jak szybko zlecą.
-W towarzystwie tej piątki? Na pewno.
***
Kolejny dzień zleciał tak samo ja poprzednie. Wstałam rano, wyszłam pobiegać i resztę czwartku spędziłam w domu słuchając muzyki, czytając książkę i wnerwiając Stylesa.
***
Obudziłam się o 06.00 i jak zwykle wyszłam na poranny jogging. Kiedy wróciłam, wzięłam prysznic, ubrałam się i zjadłam śniadanie w towarzystwie Nialla. Może to dziwne, ale on jako jedyny z całej piatki, denerwuje mnie najmniej, prawie w ogóle.
***
Idziemy na miasto trochę się rozerwać. Przyłączysz się do nas? - zapytał Louis, kiedy weszłam do salonu
Nie. - odpowiedziałam bez żadnego przejęcia
Dobra, koniec z tym! Na początku jakoś to znosiłem, ale mam już tego dość! Czy mogłabyś powiedzieć, co takiego ci zrobiliśmy, że tak nas traktujesz? - wypalił Payne
Okay. Skoro tak ci na tym zależy. - wyjęłam telefon z kieszeni spodni i wybrałam numer mojego ojca. Oczywiście nie odbierał. - Możesz dać mi swoją komórkę? - spojrzałam na Liama, który po chwili zawahania dał mi ją. Wpisałam ten sam numer telefonu, co przedtem i nacisnęłam zielona słuchawkę, po czym włączyłam na głośno mówiący.
-Witaj Liam, co tam u was? Coś się stało?
-Cześć tato. Nie, nic się nie stało. Chciałam zapy...
-Przepraszam Roxene, ale nie mam czasu.
Połączenie zostało przerwana, a ja oddałam telefon jego właścicielowi.
-To ci wystarczy?
Nie rozumiem tego. - Payne był zmieszany
-Tak jest od kąd stanęliście na drodze mojego ojca. Zawsze tylko: Zayn to, Harry tamto, a Liam ostatnio. Nigdy nie ma: Cześć Roxi, jak minął dzień? Co u ciebie? Dla niego liczycie się tylko wy. A ja? Mnie mogłoby nie być.
Moje oczy zrobiły się szklane. Jak to tak powiedziałam, to na prawdę zabolało. Oni serio byli ważniejsi ode mnie.
Nie miałam ochoty dłużej tam z nimi stać, pobiegłam do sypialni, którą obecnie zajmowałam. Usiadłam na parapecie i przyglądałam się widokowi za oknem Nawet nie zauważyłam, kiedy po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
Czyli wychodzi na to, że po za Dylanem, nie mam nikogo. - powiedziałam sama do siebie
Nagle usłyszałam pukanie do drzwi...
Komentarz = MOTYWACJA + SZACUNEK DLA AUTORA
Okej, przeczytałam i teraz muszę się skupić żeby napisać Ci coś logicznego.
OdpowiedzUsuńWięc, bardzo podoba mi się zakończenie tego rozdziału. To w jaki sposób dała im do zrozumienia, dlaczego jej przeszkadzają jest naprawdę świetnym pomysłem. Wielki plus za to.
Z opisami też radzisz sobie dobrze. Jedyne co jest do poprawienia jak dla mnie to dialogi. Spróbuj je jakoś... ożywić? Nie wiem jak to nazwać.
Na przykład:
- Oo już wróciłaś. Zjesz ze mną? - zapytałem Roxene, uśmiechając się delikatnie.
- Ymm.. A co jest? - odpowiedziała pytaniem na pytanie, zakładają kosmyk włosów za ucho.
- Jajecznica na boczku.
- Okay. To tylko pójdę się ogarnąć - rzuciła i zniknęła za drzwiami.
Czy jakoś tak. Rozumiesz o co mi chodzi? Żeby to nie były tylko suche zdania, wypowiedzi. Co ty na to?
Buziaki, Mai. :*
Dziękuję <3
UsuńOkay Okay... Następnym razem będę o tym pamiętać :*