-Roxi, chcieliśmy z tobą pogadać. - powiedział Zayn z wyczuwalnym spokojem w głosie
-Sadziłam, że na dole wszystko sobie wyjaśniliśmy. - otarłam łzę spływającą po mim policzku
-No, tak nie do końca. - odparł Niall
-Chłopaki proszę, zostawcie mnie w spokoju. Na prawdę nie mam ochoty na żadne rozmowy. możecie to dla mnie zrobić?
-Ale my... - wyrwał Liam
-Liam, nie. - Mulat zatrzymał chłopaka - Wychodzimy.
Wszyscy, zgodnie z rozkazem Malika, opuścili sypialnię. Dalej siedziałam na parapecie, wbijając wzrok w białe dachy domów, widniejących gdzieś w oddali. Nieustająca głucha cisza, powoli zmuszała mnie do wrócenia myślami, na temat One Direction.
Prawdą jest, że mój ojciec poświęca im więcej czasu i niekiedy, traktuje ich lepiej ode mnie, ale... CZY TO WINA CHŁOPAKÓW? Oczywiście, gdyby nie podjęli się pracy z nim..... wszystko wyglądałoby inaczej. Nie byłoby Liam, Zayn, Harry, Louis i Niall, a w zamian słyszałabym Roxi. Niestety tak nie jest. Tata nie potrafi oddzielić życia zawodowego od rodzinnego i to jego, a raczej mój problem.
Z tego punktu widzenia... Chłopaki nie mają wielkiego wpływu na postępowanie ich szefa. Tylko, że nadal nie potrafię niemieć im za złe tej całej sytuacji. Ehh...
Wzięłam do ręki telefon i wybrałam numer do jedynej osoby, która mogła mi pomóc. Po trzech sygnałach usłyszałam głos w słuchawce.
-Hej kotek, co się stało?
Cały on, zawsze wie jakiej rozmowy się spodziewać.
-Hej Dylan. Już w Alpach?
-Tak. Od jakiś trzech godzin. Ale mów, o co chodzi?
-Czy ja jestem nie fer w stosunku do chłopaków?
-Mogłem się domyśleć, że o nich chodzi... Z tego co mi mówisz i co sam zauważyłem, wiem, że odkąd twój tata zaczął z nimi pracować, zostałaś odstawiona na drugi plan. Miałem też okazję porozmawiać z Liamem i chyba Harrym.. No wiesz, ten w loczkach.
-Tak, to Harry. - cicho się zaśmiałam
-Oni wydali mi się być naprawdę w porządku. wypytywali mnie gdzie idziemy, kiedy wrócimy, ten Liam prosił nawet o moje dane osobowe, haha... Skąd oni się urwali? Tacy opiekuńczy.
-Taa.. Opiekuńczy? Raczej bojący się mojego ojca.
-Wiesz, nie wydaje mi się. Sądzę, że oni serio by chcieli jakoś się do ciebie zbliżyć.. Ale, nawiązując do odpowiedzi na twoje pytanie.. Traktujesz ich tak, bo na to zasłużyli. Tylko do końca, to nie ich wina, że miedzy tobą, a panem Evans jest taka a nie inaczej. Może.. daj im jednak szansę?
-Hmm.. Dziękuję ci misiek, bardzo pomogła mi ta rozmowa i twoja opinia na ten temat. Teraz już będę kończyć, bo ty pewnie zmęczony, a ja ci tu truję.
-Nie ma sprawy. Przecież wiesz, że zawsze chętnie cię wysłucham i pomogę.
-Kochany jesteś. To buziaki i jeszcze raz, bardzo dziękuję.
-No buźka, pa.
Po zakończonej rozmowie, telefon odłożyłam na stoliczek obok łóżka i poszłam do łazienki. Stanęłam przed umywalką i spojrzałam w lustro.
Ehh.. Mogłam się spodziewać, że kiedyś będę płakać przez chłopaka i to nie jednego, ale nie z powodu tej piątki. Roxi, co się z tobą dzieje?
Z kranu puściłam chłodną wodę i obmyłam lekko czerwoną twarz. Wróciłam do pokoju, usiadłam na łóżku i zaczęłam czytać książkę.
*Zayn*
-To był zły pomysł wysyłając Nialla i Harrego razem do sklepu. - stwierdziłem patrząc na zegarek w telefonie
-Spokojnie, zaraz wrócą. - odparł Louis szykujący "szkło" w kuchni
Nagle usłyszeliśmy jak drzwi wejściowe się otwierają, a już po chwili naszym oczom ukazała się długo wyczekiwana dwójka.
-No w końcu. - powiedział Liam z szerokim uśmiechem na twarzy
-Ciesz się, że wróciliśmy. - Horan postawił zakupy na blacie kuchennym i razem ze Stylesem zaczęli wszystko rozpakowywać - Wpadnie jeszcze mój braciak.
-Spoko, dawno go nie widzieliśmy. - odpowiedział Payne
Kiedy stolik w salonie był już cały zastawiony, a Lou wybrał film, wszyscy wygodnie rozsiedli sie na kanapie lub fotelach.
-Ejj.. Może Rox, by do nas dołączyła? - zaproponował Nialler
-To jest dobry pomysł. - Tommo się wyszczerzył. Sorry, on się zawsze szczerzy, ale teraz tak bardziej xD.
-Bo na pewno się zgodzi tu przyjść. - Liam i jego optymizm
-Zawsze warto spróbować. - podniosłem się, po czym z kieszeni mojej dżinsowej kurtki wyjąłem małe lusterko i przeglądając się w nim poprawiłem włosy - To idę po nią.
-Zayn będzie brał Roxi na swój urok osobisty, haha... - zaśmiał się Harry - Powodzenia.
*Roxi*
Minęły moze jakieś dwie godziny i znowu usłyszałam pukanie do drzwi, a po chwili moim pięknym oczom ukazał się wysoki brunet.
-Zayn, no bo kto inny? - lekko się uśmiechnęłam
-No heeej.
-To, o co chodzi?
-Robimy małą imprezkę, takie bardziej kameralne posiedzenie. Jestem ja, chłopaki i ma przyjść brat Niallera. To może chcesz z nami posiedzieć? Lou wybrał jakąś komedię i ... - zaczął przekonywać
-Okay.
-Trudno, ale próbowałem.. Zaraz, co?!
-Chętnie spędzę z wami wieczór. - podniosłam się z łóżka
-W takim razie, chodźmy.
***
-To, co oglądamy? - zapytałam będąc już w salonie
Wszyscy odwrócili się w moją stronę.
-Zgon na pogrzebie. - odpowiedział mi Tomlinson - Mam nadzieję, że jeszcze nie oglądałaś?
-Emm.. Szczerze? Widziałam to już ze sto razy, ale nie zaszkodzi obejrzeć ten sto pierwszy. - lekko się uśmiechnęłam i usiadłam na kanapie obok Horana
-To co, zaczynamy? - Zayn zaczął polewać
-Przypominam, że młoda nie pije. - odezwał się Harry
Ale ten człowiek mnie denerwuje. wszystko robi mi na złość. Jak dziecko normalnie. Chciałam mu już pocisnąć, ale ugryzłam się w język.
-Hazza, bez przesady. - Malik spojrzał na Stylesa bez żadnej namiętności
-Zayn spoko, nie piję. Jeśli to tak razi Harrego i przypuszczam, ze nie tylko jego - spojrzałam na Payne'a - to nie będę robić problemu.
-To może ja ci soku naleję? - zaproponował Louis i nie czekając na moją odpowiedź wyrwał do kuchni
W tym samym czasie zadzwonił mój telefon, odebrałam.
-Hallo?
-Cześć Roxi tu Greg.
-Hej, co tam?
-A spoko. Dzwonię, żeby zapytać czy nie dałabyś wyrwać się z domu?
-Chętnie, ale niestety mam inne plany.
-Spławiasz mnie?
-Nie, pewnie że nie. Po prostu ktoś cie wyprzedził.
-No trudno. To w takim razie do zobaczenia.. kiedyś.
-Haha, pa.
-Sadziłem, że tylko czekasz na jakiegoś wybawiciela. - zaśmiał się Niall
-Nie lubię zmieniać planów.
Proszę. - Louis podał mi szklankę z sokiem
Dziękuję. - posłałam mu ciepły uśmiech
Liam włączył komedię i zaczęli pić. Wzięłam łyk soku.. sorry drinka. Tak już w pierwszej chwili dało się tam wyczuć niemałą ilość alkoholu. Spojrzałam na Tomlinsona. Chłopak tylko głupio się uśmiechnął. Niby najstarszy z nich, a najbardziej na lajcie. Nagle zabrzmiał dzwonek do drzwi. Blondyn szybko wstał z miejsca i poszedł otworzyć. Parę chwil później wysoki szatyn witał się z chłopakami.
-Roxi?! - zdziwił się na mój widok
-No heej Greg. - pomachałam mu ręką, dalej siedząc na kanapie - Serio, Greg Horan? Horan?!
-To wy się znacie? - Nialler lekko zgłupiał
-Po znaliśmy się dwa dni temu w kawiarni. Pokazałem jej okolicę, a później uderzyliśmy na imprezę. - tłumaczył Greg - A wy, skąd się znacie?
-Córka naszego menagera. - odparł Payne
***
Po dwóch drinkach od Tomlinsona trochę bardziej się rozkręciłam i włączyłam do rozmów. Najwięcej gadałam z Gregiem i Zaynem. Dość często dogryzałam też Stylesowi. Chłopaki zaproponowali grę w butelkę, ale wypisałam się z tej zabawy i jeszcze w miarę przytomna o 03.00 wylądowałam w swoim łóżku...
Nowy bohater:
Greg Horan - brat Niall | |||||
wiek: 22 lat | |||||
zainteresowania: piłka nożna | |||||
opis: zabawny, miły, sympatyczny, lubi imprezować |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz