-Oszaleliście?!
Niall przecież tobie mogło się cos stać! - prawił kazanie
przewspaniały Pan Evans
-Jemu
mogło się coś stać? Chyba nie zauważyłeś, że to ja muszę
chodzić o kulach! O przepraszam.. Zapomniałam, że oprócz
cudownego One Direction, nic nie ma znaczenia! - wkurzyłam się..
Przecież i tak wiedziałam, że to się tak skończy, a jednak znowu
zabolało.
-Nic
by ci się nie stało, jakbyś czasem myślała.. Twoje pomysły
nigdy nie przynoszą nic dobrego.
-Moje
pomysły? Wiesz? Skończ już to kazanie, bo szczerze to, to co
mówisz mało mnie interesuje.. No i nie wiem.. może któryś z
twoich pupilków powie ci jak było, a może będą woleli prawdę
zachować dla siebie.. Mi to nie robi różnicy. - ruszyłam do
pokoju, z którego miałam zamiar nie wychodzić, aż do czasu
powrotu do domu. Kiedy dotarłam na samą górę i weszłam do
sypialni od razu położyłam się na łóżku i usnęłam.
Zdecydowanie byłam zmęczona tym wszystkim i potrzebowałam trochę
odpoczynku.
Obudziłam
się następnego dnia. Podniosłam się z łóżka i spojrzałam na
zegarek w telefonie. Była 07:47.. Powili ruszyłam w stronę
łazienki. Wzięłam dość długi prysznic po czym ubrałam się.
Wzięłam kule stojące obok łóżka i zeszłam na dół. Na całym
parterze unosił się zapach świeżo parzonej kawy. Weszłam do
kuchni, gdzie Irlandczyk przygotowywał śniadanie. Chłopak
niepewnie na mnie spojrzał.. W jego wyrazie twarzy było wyraźnie
widać lekki strach, zakłopotanie..
-Hej....
Niall. - usiadłam na krześle przy barku
-Hejj..
- odpowiedział bardzo cichym głosem, prawie niesłyszalnym -
Eggh.. Rox, ja Cię bardzo przepraszam. Na prawdę nie chciałem żeby
to się tak skończyło. Próbowałem wyjaśnić twojemu tacie, że
to moja wina, ale nie dał mi dojść do słowa. Twierdził, że
próbuje Cię bronić. Zrozumiem jeśli nie będziesz się do mnie
odzywać. Chcę tylko, żebyś wiedziała, że bardzo mi przykro..
-Dziękuję..
Jeśli jest tak jak mówisz, a tego jestem pewna.. Chyba nie muszę
mówić, że Ci wybaczam? - uśmiechnęłam się
-Przydało
by się.. Przynajmniej dla mnie.. to wiele znaczy.
-Więc..
Wybaczam Ci Milordzie Niall Horan. - zaczęłam się śmiać
Przez
resztę dnia siedziałam sama w domu ponieważ chłopaki pojechali na
próby przed koncertem.. Około godziny 19.00 usłyszałam jak ktoś
wchodzi do domu i kieruje się po schodach do mojego pokoju.
-Gotowa?
- w drzwiach staną Zayn
-Ale
gdzie niby? - byłam lekko zmieszana
-Na
koncert.. Chyba nie sądziłaś, że o tobie zapomnieliśmy?
-Nie
przypuszczałam... ehh.. nie ważne. Rozumiem, że odmowa nie wchodzi
w grę?
-Nawet
jakby od śmierci dzielił Cie jeden dzień. - zażartował Malik
-Okay..
to daj mi.. 10 minut?
-W
takim razie czekam na dole.. - wyszedł z pokoju, a ja weszłam do
garderoby i zaczęłam szukać jakiś ciuchów.
Kiedy
już byłam gotowa […] wzięłam kule i zeszłam na dół.
-Mogłaś
mnie zawołać. Pomógł bym ci. - powiedział gdy zobaczył mnie w
przedpokoju
-Dziękuję
za chęci, ale chodzi to ja jeszcze potrafię.
-Nie
skomentuje tego.. haha...
Na
miejsce dotarliśmy na 19.30.. Chłopaki na scenę wchodzili o 20.00,
więc miałam jeszcze czas na zapoznanie członków 5SOS i krótką
rozmowę z Louisem, Niallem i Zaynem.. Liam i Harry trzymali się z
dala ode mnie. Styles kilka razy próbował jakos mi dogryźć, ale
od razu go gasiłam. Równo o 20.00, wszyscy fani zgromadzeni na
stadionie, mogli ujrzeć na scenie swoich idoli. Muszę przyznać,
że niektóre piosenki z repertuaru One Direction przypadło mi do
gustu. Po zaśpiewaniu Over Again przyszła kolej na kolejną
piosenkę, lecz chłopaki nie zaczęli od razu..
-Zanim
zaśpiewamy kolejny utwór... - zaczął Horan
-Następna
piosenka jest z dedykacją dla Roxi!!! - krzyknął Tomlinson
-Wiemy,
że nas za to zabijesz, ale... trudno. - zakończył Malik
Byłam
zaskoczona! W pierwszej chwili naprawdę chciałam wejść na scenę
i całą trójkę wziąć za łby, ale po dłuższej chwili..
Stwierdziłam, że to miłe z ich strony i bardzo mnie to ucieszyło.
Piosenką jaką mi zadedykowali była „She's Not Afraid”. Strzał
w dziesiątkę. Świetna piosenka! Podczas śpiewania jej, chłopaki
cały czas zerkali w moja stronę i głupio się uśmiechali.. Nawet
Harry posłał mi kilka uśmiechów...
Po
koncercie z całą piątką udałam się do jakiegoś baru gdzie
spędziliśmy może 2 godziny.. Liam doskonale wiedział, że biore
antybiotyki dlatego nawet nie wspominał o zakazie spożywania
alkoholu dla mnie. W sumie, to on wcale się nie odzywał.. Styles
jak to Styles, ciągle jakieś zaczepki i prowokacje, ale nie
zwracałam na to zbytniej uwagi.. Po prostu próbowałam dobrze się
bawić razem z pozostałą trójką.
Do
domu wróciliśmy na 01.00.. Bez zbędnych ceregieli poszłam do
swojego pokoju i wykończona położyłam się spać. Szybkie
zaśnięcie ułatwiła mi myśl, że jutro wracam do Londynu...