Translate/Tłumacz

czwartek, 2 maja 2013

Rozdział 8

A ja sądziłam, że zaczniemy się dogadywać. Oni są beznadziejni. Chyba minęli się z powołaniem, bo z takim talentem aktorskim powinni grać w największych hollywoodzkich produkcjach. Że mnie zaczęły łapać wyrzuty sumienia z ich powodu, pfff... jestem głupia.
Szłam uliczkami Dublina, a promienie słońca oświetlały moją twarz. Był wyjątkowo ładny dzień. Czyżby wiosna tego roku miała nadejść wcześniej? Nie miałaby nic przeciwko. Jednak jedyną oznaką tego, było bezchmurne, błękitne niebo. warstwy ciężkiego puchu nadal przykrywały boczne uliczki i chodniki.
Idąc tak cała pogrążona w zamyśleniach, nawet nie wiem kiedy znalazłam się w parku. Usiadłam na jednej z ławek i patrzyłam jak dzieci urządzają sobie bitwy na śnieżki lub lepią bałwany.
-Jesteś! - usłyszałam bardzo dobrze znany mi głos
-Po co tu przyszedłeś Niall? Chcesz dalej mówić jaka to ja zła i okropna? Wiesz, jeśli to sprawi, że później dasz mi spokój... słucham. - odwróciłam się twarzą do chłopaka i zobaczyłam, że nie był sam. Towarzyszył mu jeszcze Greg.
-Rox ja nie chcę ci robić żadnych wyrzutów.. - blondyn usiadł obok mnie
-Ohh poważnie? Jakoś nie chce mi się wierzyć. Chyba.. - wstałam z miejsca
-Ejj! Mówiłaś, że słuchasz, więa siadaj i słuchaj. - nakazał Greg
Bez słowa wróciłam na miejsce obok Horana.
-Ja cię przepraszam. Harry i Liam... - zaczął Niall
-Taak, Harry i Liam. Szkoda, że nie słyszałam, co sądzi na mój temat Zayn, Louis.. co ty sądzisz. - znowu przerwałam mu w połowie zdania. Fakt nie było to w moim stylu, ale w tej sytuacji nie mogłam tak spokojnie siedzieć i go słuchać.
-Racja, szkoda. Chłopaki serio, świetnie się zachowali. Po słowach Payne'a i Styles'a od razu zareagowali. Zrobili im taki wykład, że szybko go nie zapomną. - wtrącił brat niebieskookiego
-Nie zapominaj, że ty też nie pozostałeś im dłużny. - napomniał Irlandczyk - Rox. Ja, Lou i Zayn, bardzo cię lubimy, naprawdę.. Harrym i Liamem się nie przejmuj, a ich słowa puszczaj z wiatrem.
Wooow... Tak miło mi sie tego słuchało. Nie interesowało mnie że to może być zwykłe mydlenie oczu. Chciałam wierzyć, że słowa jakie wypowiadali chłopaki, jakie wypowiadał Niall.. były prawdziwe.
-Masz szczęście, że przyszedłeś z bratem. - uśmiechnęłam się lekko do Horana
-To możemy już wracać?
-No chyba tak. - wstałam i razem z chłopakami wuszyliśmy w stronę wyjścia z parku.
***
Siedziałam w salonie i oglądałam TV. Spokój, którego tak pragnęłam, powoli zaczął mi doskwierać. Nic się nie dzieje. Nie ma nikogo z kogo mogę się pośmiać. zupełny brak pomysłów.
-Co robisz? - Niall, który właśnie wszedł do salonu, usiadł obok mnie
-Emm.. Nudzę się? - odpowiedziałam dalej skacząc po kanałach
-To idealnie się składa, bo chciałbym gdzieś cię zabrać. - blondyn szeroko się uśmiechnął
-Gdzie? - lekko się zainteresowałam
-Na sanki.
-Źle się czujesz?
-Nie, czemu? Proponuję ci chwilę rozrywki. I proszę, nie mów że jesteś za stara na sanki.
-Ale...
-No już, podnoś się i idziemy.
Nie wiem dlaczego, ale mu uległam. Może było to spowodowane tym, że i tak nie miałam nic ciekawego do roboty?
Razem z Horanem ciepło się ubraliśmy i wyszliśmy z domu. Kiedy doszliśmy na miejsce, Irlandczyk musiał się trochę na siłować, żeby wsadzić mnie na sanki, ale w końcu postawił na swoim... Nie ukrywam, było fajnie. Szczególnie jak Niall sturlał się z górki, haha...
-Chodź zjedziemy razem. - zaproponował
-Wiesz, że to się nie uda.
-No weź, będzie zabawnie. - zrobił minkę zbitego psiaka
-Okay, okay.
Zgodziłam się i zjechaliśmy. Tak zjechaliśmy, że spadliśmy z sanek i Horan wylądował na mnie.
-Aał! Aaałaa... - krzyknęłam
-Ej, co jest? Tyłek cie boli? - zapytał z zacieszem na twarzy
-Moja noga... nie mogę się podnieść. - syczałam z bólu
-Rox, nie żartuj. - powiedział z lekkim przerażeniem w głosie
-Debilu ja nie żartuję! Pomóż mi wstać.
Chłopak podał mi rękę i powoli sie podniosłam.
-Możesz chodzić?
-Taak, no pewnie. Kostka mnie napierdala, ale nic mi nie jest. Kurwa, domyśl się geniuszu!
-Okay. To, to ty usiądź - posadził mnie na sankach - A ja.. ja zadzwonię do Zayna..
Po jakiś 20 minutach przyjechał Malik. Chłopaki zaprowadzili mnie do samochodu i pojechaliśmy do szpitala. w drodze, Niall wytłumaczył Mulatowi, co się stało. Chłopak nie ukrywał swojej złości na niebieskookiego.
-Czy ty kiedyś myślisz Horan?!
-Ohh.. Zamknij się już Malik! Stało się, tak? Czasu nie cofniemy.. A Niall już chyba swoje usłyszał.. Ałł... daleko jeszcze? - miałam już ich obu dość
-Zaraz będziemy.
Chwilę później Zayn zatrzymał się przed wielkim szpitalnym budynkiem i weszliśmy do środka.
***
Po kontroli przez lekarza, okazało się, że mam skręconą kostkę. Ahh.. Kochany Niall - dzięki niemu będę chodziła przez dwa tygodnie o kulach. Teraz dostanę jakieś leki przeciwbólowe i wypis do domu.
Ciekawa jestem, co mój tata na to powie. W sumie, to co on może powiedzieć? "Dobrze, że Niallowi się nic nie stało."? Haa.. Mogę się założyć, że tak będzie... 

Dziękuję za poprzednie komentarze pod postem.. pomimo że były tylko dwa xD Mam nadzieję, że moje opowiadanie czyta więcej osób, a jeśli tak : TO BAAARDZO PROSZĘ O RECENZJE!!! 
Mam nadzieję, że ten rozdział się wam spodobał... / Sandra oxox

4 komentarze:

  1. Mam wrażenie, że idzie Ci coraz lepiej ♥ Dobrze, że Rox w miarę zaczyna dogadywać się z chłopakami. No z Horanem. Mam nadzieję, że ta sytuacja z nogą tego nie zmieni. Przecież to w sumie nie jego wina. A tata dziewczyny... No cóż. Mam nadzieję, że chłopcy staną za nią murem i obronią ją przed opinią ojca. :)
    Buziaki, Mai ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. zgadzam się z przedmówczynią hahaha
    k.o.c.h.a.m.
    Zuza

    OdpowiedzUsuń
  3. po 1. to jak to się stało, że nie zauważyłam,że rozdział dodałaś O_o
    po 2. awwww boskie to opo <33

    OdpowiedzUsuń