Translate/Tłumacz

piątek, 1 listopada 2013

Rozdział 17

Długo mnie nie było.. Myślałam nad zawieszeniem tego bloga, bo w sumie tracę chęci. Trochę się popieprzyło, ale to nie ważne. Nadal nie wiem, czy będę pisać do końca, czy nie. Teraz dodaję jeden rozdział, bo już dawno go zaczęłam i stwierdziłam, że go dokończę.
Miłego czytania
________________________________________

 
4 dni później

-Ale na pewno przyjdziecie?
-Tak Louis i nie zadawaj, więcej tego pytania bo się rozmyślę.
-Dobrze, ja chciałem się tylko upewnić.
-I musiałeś o to zapytać jakieś 10 razy w ciągu naszej rozmowy oraz wcześniej wysłać 3 sms'y z podobną treścią?
-Taki mój urok.
-Zauważyłam Tomlinson.
-Okay, czyli będziecie?
-Tak. Tak. Tak. Teraz muszę kończyć, pa.
-Do zobaczenia.
Szybko się rozłączyłam i odłożyłam telefon na szafkę przy telewizorze.
Jeju, ale ten człowiek jest męczący. On chyba nigdy nie odpuszcza. Pewnie jakbym powiedziała, że nigdzie się nie wybieram, wpadłby tutaj i wyniósł siłą. No dobra, chyba przesadzam, ale mam właśnie takie wrażenie.
-Z kim rozmawiałaś? - do salonu wszedł ojciec
-Z kolegą. - odpowiedziałam obojętnie
-Wychodzisz gdzieś? - kontynuował przesłuchanie
-Tak.
-Dokąd?
-A co cię to interesuje? To moje życie. - oparłam się o ścianę, a ręce splotłam na piersi
-Z tego, co wiem, to na razie jesteś na moim utrzymaniu i mieszkasz pod moim dachem, więc chyba mam prawo wiedzieć? - zdecydowanie podniósł ton swojego głosu
-Już niedługo.. I nie mam zamiaru ci nic mówić! - wybuchłam. Chwyciłam iPhone'a do ręki i pobiegłam do swojego pokoju.
Czy ten człowiek nigdy nie zmieni swojego stosunku do mnie? Mam już tego wszystkiego dość. Chciałabym, aby mama tu była. Wtedy wszystko wyglądało by inaczej. STOP. Nie mogę się dołować. Idę dzisiaj na imprezę i będę się świetnie bawić.
O godzinie 19.00 przyjechał po mnie Dylan i pojechaliśmy na domówkę do Tomlinsona. Nie miała być, to jakaś duża impreza. Tylko chłopaki, Josh, Perrie i jej przyjaciółka, ja i Dylan.
Na miejscu byliśmy pół godziny później. Wszyscy ucieszyli się na nasz widok, oprócz Stylesa. Jakoś nie mogłam rozszyfrować jego emocji. Był zły? Nie, chyba nie. Szczęśliwy też na pewno nie był. To było jakieś dziwne, ale nie zaprzątałam długo myśli, jego osobą.
Przy okazji poznałam przyjaciółkę Pezz, Katherine, która okazała się być naprawdę fajna i bardzo ładna. Mogę stwierdzić, że była nawet trochę podobna do Perrie.
Zapowiadała się super impreza, zważywszy na to, że Liam nie miał nic przeciwko spożywaniu przeze mnie alkoholu...
Parę godzin po naszym przybyciu wszyscy byli już nieźle wstawieni. Tańczyliśmy, gadaliśmy, śmialiśmy się i piliśmy, coraz więcej. Nawet Harry mi nie przeszkadzał.
-Jak impreza? - spytał Lou, lekko kiwając się na nogach
-Zajebiście. - odpowiedziałam i dokończyłam swojego drinka
-Ej ludzie, gramy w butelkę! - usłyszeliśmy krzyk Horana i wszyscy jak na zawołaniem usiedliśmy w salonie na podłodze tworząc kółko.
Pierwszy kręcił Irlandczyk. Wypadło na Zayna, który musiał twerkować. To był bardzo zabawny widok, ale jak na niego, to dobrze sobie z tym poradził. Później zadania wykonywali Josh, Katherine, Harry, Niall, Dylan, Harry... Po jakiś 10 kręceniach wypadło na mnie.
-Pocałuj mnie. - Styles wypowiedział słowa skierowane do mnie.
Spojrzałam na niego z niedowierzaniem na twarzy. Co on właśnie powiedział?
-Nie. Tak nie można. - zaprotestowałam
-Roxi tego nie przewidują reguły gry.. W sumie, tu nie ma żadnych reguł. - wtrącił Malik
Posłałam mu gromiące spojrzenie i głęboko westchnęłam.
-Ok. - spojrzałam na Harrego. Na jego twarzy widniał pewny siebie uśmiech.
Powoli się do niego zbliżyłam, a gdy odległość między nami była wystarczająco mała, złączyłam nasze usta w pocałunku.
To co poczułam... Jakby motyle w moim brzuchu.
Trwało to o wiele dłużej niż przypuszczałam. Miał, to być zwykły pocałunek i nic więcej, a wyszło coś zupełnie innego.
-Zaraz wrócę. - powiedziałam wstając i wychodząc z pomieszczenia. Skierowałam się schodami na górę i weszłam na balkon. Chłodne powietrze uderzyło w moją twarz.
Co to w ogóle było? Ten pocałunek nie miał mi się w najmniejszym stopniu podobać, to dlaczego jest inaczej? Dlaczego chciałabym to powtórzyć? Przecież ja go nawet nie lubię!
W pewnym momencie usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi.
-Co tutaj robisz?
-Wyszłam się przewietrzyć, nie widać? - odburknęłam zielonookiemu
-Mi to bardziej wygląda na ucieczkę. - podszedł do mnie o oparł się o barierkę
-Zastanów się, gdybym chciała uciec, to dalej byłabym w tym domu? Zapewniam, że nie. Dlaczego miałabym w ogóle uciekać?
-No nie wiem, może przez to, co stało się parę minut temu?
-A co się stało? Nic. To tylko głupia gra i głupi bark zasad oraz twój nie istniejący mózg. To wszystko. - ruszyłam w stronę wejścia
-Podobało ci się.
-Nie, nie podobało. - zatrzymałam się
-Przyznaj się. Na prawdę słabo ci wychodzi kłamanie, Roxi. Widzisz, mam już taki dar, że potrafię oczarować każdą dziewczynę, bez wyjątku.
-Ohh, to jak widać, ja jestem wyjątkiem, bo nic a nic na mnie nie działasz. Zaraz przepraszam, jak na ciebie patrzę, to chce mi się wymiotować. - w sumie, to nie kłamałam. Nie byłam nim zauroczona. Nigdy nie sprawiało mi przyjemności oglądanie jego osoby. Tylko ten pocałunek.. ehh, nie zapowiadał nic dobrego.
Wróciłam do reszty i dalej kontynuowałam zabawę. Przez resztę imprezy, starałam się unikać Stylesa i nawet mi wychodziło. Chciałam zapomnieć o tym beznadziejnym pocałunku, niestety nie wyszło... 
_____________________
Pozdrawiam xx  

1 komentarz:

  1. ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥ohhhhhhh dziękuje że to napisałaś ciszę się że jest nowy rozdział i mam nadzieję że kończysz tego błota bo bardzo mnie zaciekawił i mi się podoba ale czy mgłabyś dodawać rozdziały częściej i nie zaniedbywaćbloga plisss ale prostu kocham czekałam dłuuuuuuuuuuugOoooooooo ale było warto dziękuje dziękuje dziękuje dziękuje dziękuje ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń