Translate/Tłumacz

środa, 28 sierpnia 2013

Rozdział 16

Witam Was :) Przepraszam, że ten rozdział tak późno dodaję, ale jak zwykle, miałam małe kłopoty z komputerem. Mam nadzieję, że spodoba Wam się to, co tutaj napisałam i liczę na szczere komentarze.
_______________________________________________________
-Dzień dobry. W czym mogę panu pomóc? - zapytała kierując wzrok na osobę stojącą pod drzwiami
-Witam. Chciałbym zwolnić Roxene Evans z reszty lekcji. - odpowiedział swoim zachrypniętym głosem i zaczął rozglądać się po sali. W tym momencie wzrok wszystkich był skierowany na mnie. Nie! Nie! Dlaczego?!
-Ależ oczywiście. Pana imię i nazwisko?
-Harry Styles. - loczek spojrzał w moim kierunku i się uśmiechnął. Po chwili, w sali dało się słyszeć wzdychanie niektórych dziewczyn. Pani Coles, zerknęła na niego ze skonsternowaniem i dalej pisała coś w dzienniku.
-Gotowe, możecie iść.
A muszę? Ehh... Niechętnie wstałam z miejsca, wrzuciłam zeszyt oraz piórnik do torby i razem ze Stylesem opuściłam klasę.
-Co ty odwalasz?! Po co tu przylazłeś?! Nie, nie! Ja w to nie wierzę! - mówiłam podirytowana
-Uspokój się. Nialler nie mógł po ciebie przyjechać, więc...
-Ciebie poprosił?! - przerwałam mu
-No nie, nie do końca. Poprosił Zayna, ale on również był zajęty, więc powiedziałem, że ja mogę to zrobić. Przyjechałam trochę za wcześnie, a nie chciało mi się czekać pod szkołą, więc zdecydowałem, że cię zwolnię. - wyjaśnił bardzo spokojnie, cały czas nie spuszczając ze mnie wzroku
-Ty i Malik jesteście totalnymi idiotami! Teraz będę musiała zmienić szkołę... - w tym momencie nawet nie zadawałam sobie tego trudu i nie myślałam co mówię czy robię
-Zmienić szkołę? Dlaczego? - zaśmiał się cicho
-Nie będę mieć tu życia. Nikt z moich znajomych, oprócz Dylana, nie wiedział kim jest mój ojciec, więc również nie mieli pojęcia, że mogę znać najsławniejszy boysband na świecie.
-Może nie będzie tak źle?
-Spieprzyłeś wszystko Styles! - rzuciłam mu wrogie spojrzenie
-Ohh, bardzo przepraszam, że chciałem być miły i odebrać cię ze szkoły! - podniósł głos
-W taki razie, nie staraj się być miły, bo ci to nie wychodzi. - warknęłam i poszłam przodem
Siedziałam w swoim pokoju i odrabiałam pracę domową z matematyki, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi. Leniwie podniosłam się z krzesła i je otworzyłam. Moim oczom ukazały się szare tęczówki, które nie ukrywały swojego zadowolenia wywołanego, jak przypuszczam, moim widokiem.
-Dylan. - kąciki moich ust lekko się podniosły
-Roki, jak tam? - chłopak wszedł za mną do pomieszczenia i usiadł na łóżku
-Właśnie skończyłam robić matmę.. ale sądzę, że nie oto ci chodzi?
-Haha, jak ty mnie dobrze znasz. Przypuszczam, że Harry przeżył skoro nie mówią jeszcze o żadnym morderstwie w telewizji?
-Niestety.. ahh, to zbyt piękne, by mogło być prawdziwe.
-Co on w ogóle, tam robił? - spytał wyraźnie zaciekawiony
-Horan nie mógł przyjechać, wysłał Malika, a ten zrzucił to na mopa.. W sumie, to on sam się do tego zaoferował.
-Mopa? Daj spokój, włosy ma akurat zajebiste.
-To się z nim umów.
-Sądzisz, że zgodził by się?
-Wolf!
-Przepraszam, pofantazjować już sobie nie można? - zaśmiał się
-Ohh przyjacielu.. - opadłam zrezygnowana na miękki materac
-Chodź. - wstał i podał mi rękę
-Gdzie? - spytałam zdziwiona
-Na miasto. Odstresujesz się trochę.
-Może masz rację? Chodźmy. - chwyciłam jego dłoń i wstałam z łóżka...
Szliśmy do Starbucks'a, żeby napić się kawy, gdy usłyszałam jak ktoś woła moje imię.
-Tomlinson. - wysyczałam – Jeszcze tego brakowało.
-Spokojnie, oddychaj Roki. - śmiał się Dylan
Odwróciłam się w stronę, skąd dochodził głos chłopaka. Nie był sam. Razem z Eleanor oraz Zaynem i Perrie, wychodzili właśnie z BIG STAR. Lekki uśmiech za widniał na mojej twarzy, kiedy napotkałam wzrokiem obie dziewczyny.
-Idą do nas. - szepnął Wolf
-Widzę.
-Proszę, tylko go nie rozszarp. - spojrzał na mnie z rozbawieniem w oczach. Dobrze wiedziałam, że chodzi mu o Malika. Dylan wszystko o mnie wiedział i doskonale znał moją wybuchową stronę. Byłam dość impulsywną osobą i często nie myślałam, kiedy coś robię, czy mówię. W takich sytuacjach, skutki moich czynów nie zawsze dawały zamierzony cel.
-Postaram się. - odpowiedziałam, wpatrując się w postać wysokiego Mulata. Miałam taką ochotę mu wygarnąć.. TU I TERAZ.
-Hej. - uśmiechnęłam się do grupki, która w tym momencie stała przed nami. Wszyscy zgodnie odpowiedzieli, a ich spojrzenia powędrowały na mojego przyjaciela. Zupełnie o nim zapomniałam.
-To jest Dylan. Dylan, to Louis, Eleanor, Perrie i Zayn.
-Cześć Wam. - chłopak zwrócił się do reszty
-Cześć, miło cię poznać. - Perrie odpowiedziała z ciepłym uśmiechem wymalowanym na twarzy. Zaraz po niej, przywitali się El, Lou i Zayn.
-Gdzie idziecie? - spytała Calder
-Właśnie wybieraliśmy się do Starbucks'a, może chcecie iść z nami? - zaproponował Wolf, za co miałam ochotę przypieprzyć mu w głowę. Nie żebym nie lubiła towarzystwa dziewczyn, czy Tommo. Oni są spoko. Chodzi mi o Zayna. Nie chciałam ryzykować puszczeniem moich nerw.
-Pewnie. - wyszczerzył się Tomlinson
Jedną grupą ruszyliśmy do kawiarni. Razem z El i Pezz, zajęłyśmy wybrane miejsce, a chłopaki poszli coś zamówić.
-Ty i Dylan słodko razem wyglądacie. Długo jesteście ze sobą? - wypaliła Perrie
-Co? - zszokowało mnie to, co ona powiedziała. Ja i Dylan? Nawet gdyby był hetero, nigdy coś takiego nie miałoby miejsca. - On jest moim przyjacielem. Z resztą najlepszym przyjacielem.
-Mówisz, że między wami nic nie ma? - zdziwiła się Eleonor
-No nie. Czemu w ogóle pomyślałyście, że ja i on?
-Świetnie się dogadujecie. Zdawało się wyczuwać chemię między wami. - wyjaśniała
-Co?! Hahaha... Nie, na pewno nie. - zaczęłam się śmiać. Mój chichot przyciągnął uwagę innych klientów, co od razu sprawiło, że lekko się zaczerwieniłam. Spojrzałam na Wolf'a. Patrzył na mnie z ciekawością. Taa.. Pewnie się zastanawiał, co tak rozśmieszyło jego przyjaciółkę, że zrobiła z siebie debilkę w miejscu publicznym.
-Co cię tak śmieszy? Byłaby z was cudowna para. - mówiła Perrie
-Może i by była, ale jemu podoba się ktoś inny.
-Na pewno nie jest lepsza od ciebie. - dziewczyny nie dawały za wygraną. Cała ta sytuacja strasznie mnie bawiła.
-Zgadzam się. Nie mam pojęcia, co Wolf w nim widzi. - Boże, jak mój przyjaciel może gustować w chłopakach typu Styles?! Serio, cały czas mnie to zastanawia. Harry, to nic ciekawego. Taki przeciętny Brytyjczyk, a i tak ugania się za nim parę milionów lasek. Sława.
-Czyli nic straconego.. Zaraz, ty powiedziałaś „nim”? - zdziwiła się El
-Tak. Dylanowi podoba się Harry, haha. Boże, mój przyjaciel mnie załamuje.
-Dylan jest gejem? - upewniała się Edwards
-Nie inaczej. Chyba wam to nie przeszkadza, co nie? - zmrużyłam oczy, próbując wyczytać coś z ich wyrazów twarzy
-Nie, no co ty? W sumie, mogłyśmy się domyśleć. - dziewczyny wymieniły między sobą porozumiewawcze spojrzenia
-Hmm? - nie wiedziałam, o co im chodziło
-Jest za przystojny na hetero. - Perrie spojrzała na Wolf'a i za chwilę wybuchnęłyśmy śmiechem
Jakieś 3 minuty później dołączyli do nas chłopaki.
-A wam co tak wesoło? - spytał Louis
-Babskie sprawy. - Eleanor zakończyła tą, jakże krótką konwersację
Nagle do naszego stolika podeszła grupka dziewczyn, prosząc o zdjęcie z Lou i Zaynem oraz Perrie. Więc tak wygląda życie gwiazd? Mili dla każdego i nie mogą odmówić? To znaczy, pewnie i by mogli, ale ich wizerunek w oczach fanów automatycznie by spadł. Zdecydowanie, to nie dla mnie. Fakt, na pewno miło jest, kiedy ktoś prosi cię o autograf czy zdjęcie, ale bez przesady. Gdy jesteś sławny, trudno jest o chwilę prywatności. Wszędzie paparazzi i ci namolni fani. Przecież, to można iść się pociąć.
Kiedy fanki zrobiły sobie zdjęcia z moimi znajomymi, wróciliśmy do normalnej rozmowy. Jakieś pół godziny później wyszliśmy z kawiarni i poszliśmy pochodzić jeszcze po sklepach...
Szłam sama za resztą, próbując odpisać na sms'a, gdy poczułam czyjąś osobę obok mojej.
Podniosłam wzrok znad ekranu i zobaczyłam czekoladowe tęczówki, bacznie obserwujące mój każdy ruch.
-Coś się stało? - spytałam wlepiając wzrok w iPhone'a
-Nie. To znaczy, chciałem cię przeprosić. Wiem, że nie powinienem puszczać Harrego po ciebie do szkoły, ale strasznie się wtedy spieszyłem i dopiero, kiedy on wyszedł, zorientowałem się, co tak właściwie zrobiłem. Mam nadzieję, że Styles nic nie odwalił? - mówił nie pewnie
Wow. Przeprosił? Czyli, że jednak jest w porządku i ja niepotrzebnie się na niego wkurzyłam? Wychodzi na to, że tak. Boże Roxi, co się z tobą dzieje? Dawniej byś tak łatwo nie odpuściła.
-Noo, nie mogę powiedzieć, że nic nie zrobił, bo zrobił chyba za dużo, ale.. Rozumiem, że to nie twoja wina, a do tego wszystkiego przyczyniła się tylko jego zryta psychika, więc się nie przejmuj. Nie gniewam się. - zerknęłam na niego i lekko się uśmiechnęłam. Na jego twarzy też pojawił się promienny uśmiech, co sprawiło, iż poczułam się lepiej...
Do domu wróciłam na godzinę 21.00. Ojciec chyba już dawno tam był, bo kiedy przyszłam, prawie zrobił mi awanturę o to, że jeśli wychodzę i mam zamiar wracać tak późno to powinnam go o tym informować. Czyżby się mną przejmował? Haa.. Roxene, to żart stulecia! 
________________________________________________
To taki króciutki.. W kolejnym rozdziale planuję dodać, więcej akcji. Będzie się działo! - przynajmniej mam taki plan xD
Całuski xoxo 
 

5 komentarzy:

  1. Boże to jest takieahagahagqjag *.* <3
    jeżeli nie dodasz szybko kolejnej części to obiecuje zakupie tą plastikową łyżeczkę xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawdę genialna część, czekam na nexta <333

    OdpowiedzUsuń
  3. O MATKO. Wyczuwam chemię między Zaynem a Roxi. Hohoho, będzie się działo. Wierzę w to. Nie wiem jeszcze co dokładnie wymyślisz, ale nudzić się nie będziemy. Buźki ♥

    OdpowiedzUsuń