Translate/Tłumacz

wtorek, 13 sierpnia 2013

Rozdział 15

Hey koty <3 Chciałam wam podziękować za ponad 3000 wyświetleń! Niby mało, ale dla mnie to wiele znaczy.
Akcja opowiadania powoli będzie się rozkręcać, ale w końcu się skończy.. Wtedy na pewno o was nie zapomnę ;) Jesteście wspaniałymi czytelnikami. KOCHAM WAS <3
_________________________________________________________
Obudziłam się o 11.40. Przeciągnęłam się i otworzyłam lekko zaspane oczy. W całym pokoju panował totalny bajzel. Moja bielizna, ubrania, buty, były wszędzie porozrzucane. Na samą myśl o sprzątaniu tego wszystkiego robiło mi się niedobrze.
Bożeee... Zostawiłam ich tylko na 10 minut, a oni już zaczęli urządzać sobie pokaz mody..
Obraz Nialla w mojej różowej sukience i czarnych szpilkach, cały czas malował mi się przed oczami. Co alkohol potrafi zrobić z ludźmi? Nigdy nie przypuszczałam, ze będę świadkiem takich scen, jakie miały miejsce dzisiejszej nocy...
Powoli wstałam i leniwym krokiem ruszyłam do łazienki, omijając wszystkie porozwalane rzeczy. Gdy byłam już nieco ogarnięta, postanowiłam uporać się z bałaganem w sypialni. Niechętnie zaczęłam zbierać wszystko z podłogi i odkładać na swoje miejsce. Jakieś półgodziny później, pomieszczenie, na swój sposób, było uprzątnięte. Po porannej, dość wyczerpującej pracy, zrobiłam się nieco głodna. Sięgnęłam po iPhone'a, który leżał na nocnej półce i zeszłam do kuchni. W całym domu panowała cisza. Ojciec cały czas nie wrócił z.... właściwe, to gdzie on był? Z resztą nieważne.
Podeszłam do lodówki i ją otworzyłam.
-Pusto? - zdziwiłam się – Chyba muszę iść na zakupy.
Weszłam do przedpokoju, ubrałam płaszcz, szalik, czapkę oraz emu i wyszłam z domu zamykając za sobą drzwi na klucz. Dotarcie do sklepu zajęło mi jakieś 20 minut. Kiedy drzwi TESCO się otworzyły, ciepłe powietrze uderzyło moją twarz. Przyjemnie. Sięgnęłam po koszyk i weszłam do środka.
Chodziłam między pułkami, gdy nagle na kogoś wpadłam.
-Oj, przepraszam. Zapatrzyłam się. - powiedziałam szybko, nie podnosząc wzroku na osobę stojącą przede mną
-Hej Roxene. Nie musisz przepraszać. Tak właściwie to moja wina.
-O, Liam, to ty. Cześć. - spojrzałam na niego i niepewnie odpowiedziałam
Odwróciłam swoją twarz w kierunku półki i zaczęłam się zastanawiać, jaka herbatę wybrać. Kątem oka spostrzegłam, że Payne robi to samo.
Ehh.. ta niezręczna cisza, jak ja jej nie lubię...
Wzięłam głęboki oddech i otworzyłam usta.
-Dziękuję. - powiedziałam cicho
-Hmm? - skierował na mnie swoją uwagę, a zdezorientowanie malowało się na jego twarzy
-Że przyjechałeś jak cię o to poprosiłam. Gdyby nie ty, chłopaki pewnie odwalili by coś jeszcze gorszego, a ja nie miałabym na to wpływu. Na prawdę, dziękuję. - spojrzałam na niego
-Nie ma za co. Ogólnie, to ja powinienem cie za nich przepraszać. Zawsze coś odpieprzą i dla tego powinienem ich lepiej pilnować.
-Haha... Jak Dad'y Payne? - zachichotałam
-Dokładnie.. Duży bałagan ci tam zostawili? - spytał masując się po karku
-Dość spory, ale już ogarnęłam.
-Może w ramach przeprosin dasz zaprosić się na kawę...... albo herbatę?
-Ohh Liam... Nie wiem. Jakoś nie mam ochoty nigdzie wychodzić. Przepraszam, ale się śpieszę. - szybko stamtąd odeszłam i rzuciłam ciche „na razie”
Po uzupełnieniu lodówki i zjedzeniu śniadania, usiadłam w salonie przed TV i zaczęłam skakać po kanałach. Zostawiłam na jakieś komedii i wybrałam numer do Dylana. Nie odbierał. Zrezygnowana położyłam telefon na stoliku i zaczęłam oglądać film.
Nudzę się... nudzę się.... nudzę się.... Liam.... nudzę się.... Liam... Liam... Zadzwonię do Liama!
Ja serio chcę zadzwonić do Payne'a? W sumie, to czemu nie.. Przecież nie będę w kółko być na niego obrażona.
Wzięłam komórkę z powrotem do ręki i wybrałam odpowiedni numer.
A może do niego napiszę? Tak, to lepszy pomysł.
 

Czekałam jakieś 3 minuty, kiedy usłyszałam dźwięk sygnalizujący, że mam nową wiadomość. Odpowiedź od Liama.
  
 
 Wstałam z kanapy, wyłączyłam telewizor i ruszyłam do swojego pokoju. Szybko się przebrałam, poprawiłam makijaż i kiedy ostatni raz przeglądałam się w lustrze, zauważyłam, że cały czas się uśmiecham. Hmm.. dziwne?
Niedługo po tym, usłyszałam pukanie do drzwi. Zeszłam na dół i otworzyłam je. Stał w nich Liam z uśmiechem na twarzy. Zmierzyłam go wzrokiem od góry do dołu i zauważyłam, że on robi to samo.
-Ładnie wyglądasz. Gotowa?
-Emm.. Dziękuję. Tak, chwilka. - założyłam płaszcz, szalik i buty, po czym zamknęłam drzwi od domu...
Jadąc samochodem do kawiarni, sprzeczaliśmy się o to, czy będę pić kawę czy herbatę.
Payne i te jego zasady. Czy on nie może pojąć, że do ukończenia mojej pełnoletności zostały niecałe trzy miesiące? Z resztą, to tylko kawa! Tu w ogóle jest jakieś ograniczenie wiekowe?
-Serio, nic mi się nie stanie jak napiję się kawy.
-Dziecko zrozum, że nie dostaniesz kawy.
-Ale..
-Nie.
Rozmowa trwająca od jakiś 5 minut nie dawała rezultatów. To sprzecznie nie miało końca i było zupełnie bez sensu, bo żadne z nas nie zamierzało odpuścić.
-To już nawet 80-letni dziadek jest bardziej na luzie niż ty. - splotłam ręce na piersi z niezadowoloną miną
-Ranisz.. - odpowiedział udając urażonego
-Jakoś mnie to nie rusza.
-Hmm...
-Dlaczego jesteś taki uparty? - spytałam patrząc na niego
-Ponieważ mam w naturze tak, że troszczę się o innych.
-Ooo... - za nim do końca dotarły do mnie jego słowa minęła jakaś minuta – Dlatego też zrobiłeś mi wtedy taką awanturę?
-Ehh.. Noo, tak. To nie ma nic do rzeczy, czy jesteś pełnoletnia, czy nie. Po prostu się martwiłem. Zupełnie nie znałaś Irlandii, a my nie mieliśmy pojęcia gdzie jesteś. Mogło ci się coś stać. - powiedział, a w jego oczach zobaczyłam szczerość – A nawiązując do kawy. Nie jest ona zbyt zdrowa dla ludzi w twoim wieku. Picie jej próbowałem nawet wybić z głowy Zaynowi, ale on to on.
-Umm.. chyba rozumiem. Dziękuję... i przepraszam. No, a skoro nie dam rady cię przekonać, to może napiję się czekolady?
-Jak dla mnie, może być. - uśmiechnął się zwycięsko...
Popołudnie w towarzystwie Liama, minęło naprawdę bardzo fajnie. Rozmawialiśmy o różnych rzeczach i było zabawnie. Tylko raz Payne wszedł na temat Stylesa, ale gdy zauważył, że nie mam najmniejszej ochoty na tematy dotyczące niego, przeprosił i zaczął gadać o czymś innym...
Minął już tydzień od powrotu do szkoły. Niall zaoferował się, że będzie mnie rano zawoził na lekcje i z nich odbierał, ponieważ nie może darować sobie tej mojej kostki. Nie uśmiecha mi się, to za bardzo, gdyż nie chciałabym, aby ktokolwiek z moich znajomych, wiązał mnie z One Direction. Niestety nie miałam wyjścia. Moje szczęście w tym wszystkim jest takie, że będzie to robił tylko przez dwa tygodnia, a później da mi spokój. Horan, był jeszcze tak miły, że obiecał nigdy nie wychodzić z samochodu, gdy jest pod szkołą. Dylan cały czas się nabija z tej całej sytuacji, ale trzyma język za zębami, więc jest okay...
Siedziałam w przedostatniej ławce pod ścianą i udawałam, że słucham o budowie układu kostnego człowieka. W klasie, oprócz wykładu pani Coles, było słychać szepty niektórych osób. Co chwila spoglądaliśmy na siebie z Dylanem i wymienialiśmy głupie uśmiechy. Głupawka.
Nagle po klasie rozniosło się pukanie do drzwi, a po chwili zaczęły się otwierać. Cała klasa ucichła. Kiedy podniosłam wzrok na osobę wchodzącą do klasy, poczułam się jakby ktoś przywalił mi patelnią w łeb.
-Nie... - powiedziałam cicho...
_________________________________________________
Liczę na szczere komentarze ;) 

3 komentarze:

  1. FHRFDSHFEWORIHGBOTEIHGOITBOIHOIBHOREHBOFRHTEOIHGNVIOHEROIBGUHOEHBORRBDSVGRHYUTRBSDVGTU4HYGERJVEVFSWAH4YG

    Czy to było szczere? :D

    - you know that girl, sylwia XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaak. To było bardzo szczere jak na twoją osobę xD haha ;**

      Usuń
  2. no wiec .. jak zwykle dostałam linka ale zapomniałam skomentować xD
    No więc jak dla mnie jest zajebiście i w pełni zgadzam się z Sylwią xDD
    Czekam na następny.
    Dodaj szybko :D

    OdpowiedzUsuń