Miłego czytania
________________________________________
4
dni później
-Ale
na pewno przyjdziecie?
-Tak
Louis i nie zadawaj, więcej tego pytania bo się rozmyślę.
-Dobrze,
ja chciałem się tylko upewnić.
-I
musiałeś o to zapytać jakieś 10 razy w ciągu naszej rozmowy oraz
wcześniej wysłać 3 sms'y z podobną treścią?
-Taki
mój urok.
-Zauważyłam
Tomlinson.
-Okay,
czyli będziecie?
-Tak.
Tak. Tak. Teraz muszę kończyć, pa.
-Do
zobaczenia.
Szybko
się rozłączyłam i odłożyłam telefon na szafkę przy
telewizorze.
Jeju,
ale ten człowiek jest męczący. On chyba nigdy nie odpuszcza.
Pewnie jakbym powiedziała, że nigdzie się nie wybieram, wpadłby
tutaj i wyniósł siłą. No dobra, chyba przesadzam, ale mam właśnie
takie wrażenie.
-Z kim
rozmawiałaś? - do salonu wszedł ojciec
-Z
kolegą. - odpowiedziałam obojętnie
-Wychodzisz
gdzieś? - kontynuował
przesłuchanie
-Tak.
-Dokąd?
-A co
cię to interesuje? To moje życie. - oparłam się o ścianę, a
ręce splotłam na piersi
-Z
tego, co wiem, to na razie jesteś na moim utrzymaniu i mieszkasz pod
moim dachem, więc chyba mam prawo wiedzieć? - zdecydowanie podniósł
ton swojego głosu
-Już
niedługo.. I nie mam zamiaru ci nic mówić! - wybuchłam. Chwyciłam
iPhone'a do ręki i pobiegłam do swojego pokoju.
Czy
ten człowiek nigdy nie zmieni swojego stosunku do mnie? Mam już
tego wszystkiego dość. Chciałabym, aby mama tu była. Wtedy
wszystko wyglądało by inaczej. STOP. Nie mogę się dołować. Idę
dzisiaj na imprezę i będę się świetnie bawić.
O
godzinie 19.00 przyjechał po mnie Dylan i pojechaliśmy na domówkę
do Tomlinsona. Nie miała być, to jakaś duża impreza. Tylko
chłopaki, Josh, Perrie i jej przyjaciółka, ja i Dylan.
Na
miejscu byliśmy pół godziny później. Wszyscy ucieszyli się na
nasz widok, oprócz Stylesa. Jakoś nie mogłam rozszyfrować jego
emocji. Był zły? Nie, chyba nie. Szczęśliwy też na pewno nie
był. To było jakieś dziwne, ale nie zaprzątałam długo myśli,
jego osobą.
Przy
okazji poznałam przyjaciółkę Pezz, Katherine, która okazała się
być naprawdę fajna i bardzo ładna. Mogę stwierdzić, że była
nawet trochę podobna do Perrie.
Zapowiadała
się super impreza, zważywszy na to, że Liam nie miał nic
przeciwko spożywaniu przeze mnie alkoholu...
Parę
godzin po naszym przybyciu wszyscy byli już nieźle wstawieni.
Tańczyliśmy, gadaliśmy, śmialiśmy się i piliśmy, coraz więcej.
Nawet Harry mi nie przeszkadzał.
-Jak
impreza? - spytał Lou, lekko kiwając się na nogach
-Zajebiście.
- odpowiedziałam i dokończyłam swojego drinka
-Ej
ludzie, gramy w butelkę! - usłyszeliśmy krzyk Horana i wszyscy jak
na zawołaniem usiedliśmy w salonie na podłodze tworząc kółko.
Pierwszy
kręcił Irlandczyk. Wypadło na Zayna, który musiał twerkować. To
był bardzo zabawny widok, ale jak na niego, to dobrze sobie z tym
poradził. Później zadania wykonywali Josh, Katherine, Harry,
Niall, Dylan, Harry... Po jakiś 10 kręceniach wypadło na mnie.
-Pocałuj
mnie. - Styles wypowiedział słowa skierowane do mnie.
Spojrzałam
na niego z niedowierzaniem na twarzy. Co on właśnie powiedział?
-Nie.
Tak nie można. - zaprotestowałam
-Roxi
tego nie przewidują reguły gry.. W sumie, tu nie ma żadnych reguł.
- wtrącił Malik
Posłałam
mu gromiące spojrzenie i głęboko westchnęłam.
-Ok. -
spojrzałam na Harrego. Na jego twarzy widniał pewny siebie uśmiech.
Powoli
się do niego zbliżyłam, a gdy odległość między nami była
wystarczająco mała, złączyłam nasze usta w pocałunku.
To co
poczułam... Jakby motyle w moim brzuchu.
Trwało
to o wiele dłużej niż przypuszczałam. Miał, to być zwykły
pocałunek i nic więcej, a wyszło coś zupełnie innego.
-Zaraz
wrócę. - powiedziałam wstając i wychodząc z pomieszczenia.
Skierowałam się schodami na górę i weszłam na balkon. Chłodne
powietrze uderzyło w moją twarz.
Co to
w ogóle było? Ten pocałunek nie miał mi się w najmniejszym
stopniu podobać, to dlaczego jest inaczej? Dlaczego chciałabym to
powtórzyć? Przecież ja go nawet nie lubię!
W
pewnym momencie usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi.
-Co
tutaj robisz?
-Wyszłam
się przewietrzyć, nie widać? - odburknęłam zielonookiemu
-Mi to
bardziej wygląda na ucieczkę. - podszedł do mnie o oparł się o
barierkę
-Zastanów
się, gdybym chciała uciec, to dalej byłabym w tym domu? Zapewniam,
że nie. Dlaczego miałabym w ogóle uciekać?
-No
nie wiem, może przez to, co stało się parę minut temu?
-A co
się stało? Nic. To tylko głupia gra i głupi bark zasad oraz twój
nie istniejący mózg. To wszystko. - ruszyłam w stronę wejścia
-Podobało
ci się.
-Nie,
nie podobało. - zatrzymałam się
-Przyznaj
się. Na prawdę słabo ci wychodzi kłamanie, Roxi. Widzisz, mam już
taki dar, że potrafię oczarować każdą dziewczynę, bez wyjątku.
-Ohh,
to jak widać, ja jestem wyjątkiem, bo nic a nic na mnie nie
działasz. Zaraz przepraszam, jak na ciebie patrzę, to chce mi się
wymiotować. - w sumie, to nie kłamałam. Nie byłam nim zauroczona.
Nigdy nie sprawiało mi przyjemności oglądanie jego osoby. Tylko
ten pocałunek.. ehh, nie zapowiadał nic dobrego.
Wróciłam
do reszty i dalej kontynuowałam zabawę. Przez resztę imprezy,
starałam się unikać Stylesa i nawet mi wychodziło. Chciałam
zapomnieć o tym beznadziejnym pocałunku, niestety nie wyszło...
_____________________
Pozdrawiam xx