Translate/Tłumacz

poniedziałek, 3 czerwca 2013

10 Rozdział

Hej :) Ostatnio bardzo rzadko dodaję rozdziały i przepraszam.. Mam nadzieję, że przez to nie tracę czytelników ;) 
Mam jednak jedną prośbę. Jeśli czytasz moje opowiadanie, to miej tylko mobilizacji i zostaw komentarz pod rozdziałem. To na prawdę nie zajmuje wiele czasu, a mi baaaaardzo pomaga przy pisaniu kolejnych rozdziałów.

 
Nareszcie u siebie. Taaaak! - powiedziałam już na pierwszych krokach wejścia do swojego, własnego pokoju. Byłam szczęśliwa. W końcu mogłam porządnie odpocząć i mogłam mieć święty spokój, co nie było mi dane w Irlandii. Koniec wysłuchiwania kłótni chłopaków, koniec oglądania ich twarzy. Koniec! Chyba jeszcze nigdy nie było mi tak przyjemnie. Co to? Dokładnie, to cisza, której tak bardzo mi brakowało.
Weszłam do garderoby i zaczęłam się rozpakowywać.. Nie zajęło mi to dużo czasu ,bo tylko 10 minut. Kiedy wyszłam z pomieszczenia od razu opadłam na łóżko, moje łóżko. Leżałam, a wzrok zatapiałam w bieli sufitu. Niestety moja sielanka nie trwała długo – nagle usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz, „Dylan <3”.
-Jemu się wybacza. - powiedziałam sama do siebie i nacisnęłam zieloną słuchawkę
-Hej Rokii.
-Hej miśku.
-Jak tam? Już w Londynie?
-Tak i jest wprost cudownie.
-Brak Łan Dejrekszyn Ci służy haha.
-A żebyś wiedział. Szkoda, że nie mogę być u ciebie..
-Też żałuję, ale jeśli chcesz to mogę wcześniej wrócić?
-Nie Dylan. Baw się dobrze, ja wytrzymam jeszcze ten tydzień.
-Jak chcesz...
Pogadałam z nim jeszcze jakieś pół godziny. Później postanowiłam wziąć sobie gorącą kąpiel.
-Bosko. - wyszeptałam zanurzając się w przyjemnie ciepłej wodzie. Po godzinie leżenia w wannie, wyszłam z niej i ubrałam w piżamę. Zeszłam do kuchni, a cisza dalej mnie nie opuszczała. Wstawiłam wodę na herbatę i zaczęłam robić sobie kanapki... Z pełną tacką ruszyłam z powrotem do sypialni. Przechodząc obok gabinetu ojca dało się słyszeć wyraźne „Kurwa! Oni mnie kiedyś wykończą!”. Czyżby jego dojne krówki niebyły takie pokorne jak się zdawało?
Siedziałam na łóżku z laptopem na kolanach i przeglądałam różne plotkarskie portale. Czytając jedne z nich, natrafiłam na artykuł zatytułowany: „TAJEMNICZA PRZYJACIÓŁKA CHŁOPAKÓW Z ONE DIRECTION”.
TAJEMNICZA PRZYJACIÓŁKA CHŁOPAKÓW Z ONE DIRECTION
Na wczorajszym koncercie w Dublinie, chłopaki z One Direction zadedykowali jeden z utworów pewnej dziewczynie.
Przed piosenką „She's Not Afraid” Niall, Louis i Zayn powiedzieli:
Zanim zaśpiewamy kolejny utwór... - Horan
Następna piosenka jest z dedykacją dla Roxi!!! - Tomlinson
Wiemy, że nas za to zabijesz, ale... trudno. - Malik”
Kim jest owa Roxi? Niestety jak na razie nie udało nam się ustalić jej tożsamości, ale jeśli czegoś się dowiemy – NA PEWNO DOWIECIE SIĘ O TYM PIERWSI!
Hahaha... Żeby z czegoś takiego robić zamieszanie? Serio? Ehhh... chyba nigdy nie zrozumiem logiki niektórych ludzi..
Nagle usłyszałam jakieś znajome głosy dobiegające z ogrodu. Wyszłam na balkon i doznałam szoku. Louis i Niall stali pod moim balkonem i się śmiali. Kurwa, debile? Chyba gorzej?
-No nareszcie Rox! Już myśleliśmy, że pomyliliśmy pokoje. - zaczął z zacieszem na twarzy, Tomlinson
-Co wy tu robicie?!
-Przyszliśmy Cię odwiedzić. Sprawdzić jak się czujesz. To wpuścisz nas? - odpowiedział Horan
-Pomyślmy. Hmm.. NIE!
-Ejjj noo.... Roooooxeeeene, prooszę. - Lou zrobił minkę zbitego psiaka, a w ślad za nim ,Niall
-Okay..
Ruszyłam do głównych drzwi. Nie powiem, za nim się tam dowlokłam minęło jakieś 5 minut. Kiedy byłam już na dole otworzyłam drzwi.
-Zayn?! A ty co tu? - zdziwiłam się. Czyżbym była taka ślepa i nie zauważyła wcześniej Malika? Nie, na pewno nie.
-Cześć Roxi. Ja stałem na czatach haha.... - wyszczerzył się mulat
-Co? - nie docierało do mnie, to co mówił. WTF?!
-No wiesz, jakby twój tata szedł czy coś. - wyjaśnił Louis
-Mój ojciec jest w domu geniusze. - czasami się zastanawiam.. JAK TAKIE TEMPAKI MOGŁY ZROBIĆ TAKĄ KARIERĘ?!
Gdy już cała trójka weszła do domu i jak ”najciszej” potrafiła, znalazła się w moim pokoju..... rozpętało się prawdziwe tornado. Wszędzie, ale to dosłownie wszędzie było pełno Nialla i Louisa. Siedziałam na łóżku i przyglądałam się temu cyklonowi. W pewnym momencie poczułam czyjaś dłoń na moim ramieniu.
-Spokojnie. To debile im się wybacza, ich się rozumie i ich się opierdala. - Zayn spojrzał na mnie tymi swoimi czekoladowymi oczami, a na jego twarzy malował się bardzo widoczny uśmiech
-Haloo...heeeej.. CHŁOPAKI! W tej chwili ma tu być spokój, bo inaczej zaraz z tond wyjedziecie w czarnym worku.
Nie możliwe. Zadziałało! Jednak to dziewczyna ma większą siłę przebicia.
Gadaliśmy, wygłupialiśmy się, graliśmy w karty. Było bardzo przyjemnie. Jeszcze nigdy nie czułam się tak dobrze w czyimś towarzystwie. No oprócz Dylana, rzecz jasna. Ja dowiedziałam się trochę czegoś o chłopakach, oni o mnie. Już nawet nie miałam za złe Horanowi tego wypadku i że przez to nie wyleciałam do Francji. Jednym słowem było super.
Około godziny 00.00 Zayn, Louis i Niall opuścili mój dom. Dokładniej, to zeskoczyli z balkonu, ponieważ bali się możliwej konfrontacji z ich szefem. Głupki, ale jednak fajne głupki...

2 komentarze:

  1. "Co to? Dokładnie, to cisza, której tak bardzo mi brakowało."
    Pomimo wszystko cisza nie trwała długo. Ale ona się przecież ucieszyła, co nie? No, głupi, ale za to jakie. ;D Bez nich miałaby nudno. A tak przynajmniej ma zapewnioną swego rodzaju rozrywkę. ;D
    Trzymam kciuki, żeby dalej szło ci tak dobrze jak teraz, a nawet lepiej. :*

    PS. Popraw "z tond" na "stąd"
    PS2. Czy przekleństwa są konieczne? ;>

    Buziaki, kocham, Mai ♥

    Ah! I jeśli mogę to... U mnie nowa historia na http://or-am-i-fool.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :*

      +okay.... :)
      +taaak. wiem że miałam ich nie stosować, a przynajmniej ograniczyć, ale jakoś tego dnia co pisałam ten rozdział..... przekleństwa same mi się nasuwały na język, więc jakoś nie potrafiłam nie użyć ich w opo. .... ale postaram się już więcej ich nie stosować ;)

      +Dziękuję za info. na pewno odwiedzę!

      Usuń