Translate/Tłumacz

sobota, 27 lipca 2013

Rozdział 13

Hey :) Mam nadzieję, że tym razem nie kazałam wam za długo czekać? hehe...
Ten rozdział jest ze specjalną dedykacją dla Agnieszki, której ciasto było za słodkie ;*
______________________________________________________


Zielonooki patrzył na mnie ze spokojem wymalowanym na twarzy. Pewny siebie, wyciągnął rękę w moją stronę i lekko się uśmiechnął.
-A już sądziłam, że nic mi nie popsuje tego wieczoru... - sztuczny uśmiech za widniał na mojej twarzy
-Ooo, coś nie tak? Chyba ci go nie popsułem? - Styles miał świetną zabawę, drocząc się ze mną
-Harry, ty? Nigdy w życiu. - odparłam, aż do przesady słodkim tonem
-Więc.. mogę prosić? - z powrotem wyciągnął rękę w moim kierunku
-Wolałabym posiedzieć. - odwróciłam się i kontynuowałam sączenie swojego drinka
-Jeśli ze mną zatańczysz, dam ci spokój na resztę imprezy. - nachylił się nade mną i szepnął do ucha
Ehh.. Jeden taniec chyba mi nie zaszkodzi.. - pomyślałam i wstałam przy okazji odsuwając od siebie Brytyjczyka
Chłopak złapał mnie za rękę i szedł tyłem cały czas patrząc mi w oczy. Jego uśmiech tak mnie irytował, że chętnie bym mu przywaliła czymś ciężkim, żeby tylko zmienił wyraz twarzy. Kiedy znaleźliśmy się na środku ”parkietu” , chłopak objął mnie w tali, a ja niepewnie zawiesiłam ręce na jego szyi.
-Spokojnie, ja nie gryzę.. - szepnął mi na ucho
-Poważnie? Nie miałam pojęcia. - przywróciłam oczami
Kołysaliśmy się w rytm muzyki jakiś czas, gdy nagle ręce Harrego, zaczęły zjeżdżać coraz niżej.
-Emm.. a ty nie pozwalasz sobie na za dużo? - spytałam retorycznie
-ee.. Nie. - wyszczerzył się
-Albo w tej chwili zabierzesz swoje ręce z mojego tyłka, albo ci je połamie.. Co wybierasz?
-Marudzisz..
-Styles?
-Okay, okay.. - podniósł swoje ręce i przeniósł je na biodra – Tak lepiej?
-Gdyby to jeszcze był ktoś inny, byłoby świetnie. - odpowiedziałam chamsko.. Okay, zazwyczaj taka nie jestem, ale dla niego? Zero skrupułów.
-Dobrze, dłużej cię nie męczę.. Dzięki za taniec i... cieszę się, że przyszłaś. -uśmiechnął się do mnie i puścił. Szczerze mówią nie spodziewałam się tego. I ten uśmiech.. był inny, taki szczery.
Bez słowa odeszłam od niego i ruszyłam do kuchni, gdzie siedzieli Louis, Zayn, Niall i Perrie. Ich wyraz twarzy mówił jednoznacznie, że byli zdziwieni.
-Ja się chyba przewidziałem. Ty i Harry... tańczyliście? - powiedział Zayn z niedowierzaniem. W jego oczach dostrzegłam kroplę ciekawości.
-Zamknij się Malik. - odburknęłam. Nie miałam pojęcia dlaczego się tak do niego odniosłam. Nie chciałam, to po prostu samo tak wyszło. Byłam wkurzona, ale nie na Harrego. Jego zachowanie bardziej mnie zaskoczyło, a złość jaką wtedy czułam była skierowana do mnie. - Przepraszam Zayn. Zupełnie niepotrzebnie się uniosłam..
-Nic się nie stało. Hazza lubi wkurzać ludzi. - zaśmiał się
-Dokładnie.. a w szczególności ciebie. - dodał Lou
-Taa..
-Rox, coś nie tak? - spytał zmartwiony, Niall
-Trochę źle się czuję, nic takiego.. - uśmiechnęłam się pocieszająco
-Może chcesz się położyć? - zaproponował Tomlinson
-Nie, to na pewno tylko chwilowe. Gdzie jest łazienka?
-Prosto i drugie drzwi po prawej. - poinstruował Louis
-Dzięki. - ruszyłam w kierunku wyznaczonego miejsca
Idąc między tańczącymi osobami, wpadłam na kogoś.
-El! - próbowałam przekrzyczeć muzykę
-Oo, hej Roxi! - dziewczyna ucieszyła się na mój widok
-Widziałaś gdzieś Stylesa?
-Nie, niestety..
-Umm.. dzięki. - poszłam dalej przed siebie
Kiedy zobaczyłam, że naprzeciwko mnie zmierza Harry, gdzieś głęboko w sobie się ucieszyłam. Jednak to uczucie nie trwało długo. Gdy chłopak zobaczył moją osobę, od razu zmienił kierunek, w którym szedł.
Co się stało? O co chodzi? - zastanawiałam się przez chwilę, aż nagle mnie olśniło. „ Jeśli ze mną zatańczysz, dam ci spokój na resztę imprezy.” Widać Styles nie rzuca słów na wiatr. Jednak, to nie ułatwia mi sytuacji.
Weszłam do łazienki i stanęłam przy umywalce przed lustrem.. Ehh.. Nie mam ochoty już tutaj siedzieć. Straciłam cały dobry humor i chęć na dalszą zabawę...
Wyszłam z pomieszczenia i wzrokiem szukałam Lou. Zauważyłam go przy barku i natychmiast do niego podeszłam.
-I jak Roxi, lepiej? Chcesz coś do picia? - zaczął
-Nie dzięki. Właściwie, to chciałam cie przeprosić i powiedzieć, że wracam już do domu.
-Co? Ejj, dziewczyno nie wygłupiaj się! Zaraz będzie tort. - wyszczerzył się
-Tort? - zdziwiłam się. Czy ja o czymś nie wiem?
-No tak, na urodziny Harreha. Miał je jak byliśmy w Irlandii, więc postanowiliśmy zrobić je trochę później. Chyba o tym wiedziałaś, co nie?
-Niestety Malik zapomniał mnie poinformować o jednym, tak ważnym szczególe. Gdybym wiedziała...
-Nie przyszła byś? - Tommo mi przerwał
-Brawo..
Nagle wszystkie światła zgasły, a po chwili do salonu weszli Josh i... Ed Sheeran?! Jak to się stało, że wcześniej go tu nie zauważyłam? Z resztą, nie ważne.. Na stoliku, który pchali był wielki czekoladowy tort. Wyglądał dość smakowicie, ale nie miałam zamiaru tego sprawdzać. W tym momencie chciałam jak najszybciej stamtąd wyjść. Niestety Tomlinosn mnie zatrzymał... ehh moje szczęście.
W pewnej chwili wszyscy zaczęli śpiewać „Happy Birthday”. Stałam tam jak głupia nie wiedząc, co mam robić.
Kiedy skończyli śpiewać, Styles zdmuchnął świeczki i ktoś w końcu zapalił światło. Ludzie po kolei podchodzili do stoliczka z ciastem i brali po kawałku.. Ja w samotności udałam się do kuchni.. Jedyne dość ciche miejsce, gdzie można było w spokoju posiedzieć. Nim się obejrzałam dołączyli do mnie Niall, Sandy, Dan i Zayn. Temu ostatniemu radziłabym się do mnie nie zbliżać. Nie po tym w co mnie wpakował.
-Rox, przyniosłem dla ciebie kawałek tortu. - Horan z uśmiechem od ucha do ucha, podał mi talerzyk z deserem
-Emm.. dziękuję. - stwierdziłam, że nie będę robić już niepotrzebnych scen i chociaż spróbuję
-I jak, smakuje ci? - spytał Dan
-Trochę za słodkie jak dla mnie, ale ogólnie jest okay. - lekko się uśmiechnęłam
Po około 30 minutach siedzenia i rozmawiania z chłopakami, moim oczom powtórnie ukazał się Louis. Szybko ruszyłam w jego stronę, ale kiedy byłam już niedaleko zauważyłam z kim rozmawia. Był z nim chłopak z burzą loków na głowie..
Kurwa! I co mam zrobić?
Niepewnie podeszłam do miejsca, gdzie Styles i Tomlinson z czegoś się śmiali. Gdy byłam dość blisko, cicho odchrząknęłam. Obie pary oczu skierowały się na mnie.
-Emm.. Lou, możesz na chwilę? - zapytałam nie pewnie. Chłopak dostrzegł moje skrępowanie osobą Harrego i odciągnął mnie na bok.
-O co chodzi księżniczko?
-Wracam do domu. Nie mam zamiaru tu dłużej zostawać. Mam nadzieję, że to rozumiesz?
-Ehh, tak. Ale.. jesteś pewna?
-Mhmmm...
-Okay.
-Przeproś za mnie resztę, że się nie pożegnałam, ale nie chcę żeby mnie zatrzymywali.
-Jasne. - przytuliłam Brytyjczyka i ruszyłam w stronę drzwi. Modliłam się tylko o to, żeby nikt z chłopaków mnie nie zauważył... 
___________________________________________
Liczę na komentarze :) 


4 komentarze:

  1. I znowóż pozostaje niedosyt:-):-):-):-) dziękuję za dedykacje :-):-):-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale że Harry??! :D No nieźle! Widzę, ze nas tu nieraz jeszcze konkretnie zaskoczysz!;) Z niecierpliwością czekam już na kolejny rozdział!
    I zapraszam do siebie, dziś lub jutro powinien pojawić się nowy imagin;)
    http://because-you-live-and-breathe.blogspot.com/
    Pozdrawiam!:D

    OdpowiedzUsuń
  3. jeju ajfanfpoiptnsoivgjdsfi *-* za mało zdecydowanie za mało... chce daleeeej ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojej, urodziny Hazzy. I ona nie wiedziała. Ojej, a on wiedział, że ona nie wie? Skomplikowane. Mam nadzieję, że się w końcu dogadają. Przecież skoro z całą resztą jest już okej to może z Harrym też się pogodzi, hm?

    PS. Wygląd blogu zmienił się na plus, super! :)
    PS2. Dziękuję, za nominacje, ale nie bawię się w to :)

    Buziaczki, Mai ♥

    OdpowiedzUsuń