Ten rozdział jest ze specjalną dedykacją dla Agnieszki, której ciasto było za słodkie ;*
______________________________________________________
Zielonooki
patrzył na mnie ze spokojem wymalowanym na twarzy. Pewny siebie,
wyciągnął rękę w moją stronę i lekko się uśmiechnął.
-A
już sądziłam, że nic mi nie popsuje tego wieczoru... - sztuczny
uśmiech za widniał na mojej twarzy
-Ooo,
coś nie tak? Chyba ci go nie popsułem? - Styles miał świetną
zabawę, drocząc się ze mną
-Harry,
ty? Nigdy w życiu. - odparłam, aż do przesady słodkim tonem
-Więc..
mogę prosić? - z powrotem wyciągnął rękę w moim kierunku
-Wolałabym
posiedzieć. - odwróciłam się i kontynuowałam sączenie swojego
drinka
-Jeśli
ze mną zatańczysz, dam ci spokój na resztę imprezy. - nachylił
się nade mną i szepnął do ucha
Ehh..
Jeden taniec chyba mi nie zaszkodzi.. - pomyślałam i wstałam przy
okazji odsuwając od siebie Brytyjczyka
Chłopak
złapał mnie za rękę i szedł tyłem cały czas patrząc mi w
oczy. Jego uśmiech tak mnie irytował, że chętnie bym mu
przywaliła czymś ciężkim, żeby tylko zmienił wyraz twarzy.
Kiedy znaleźliśmy się na środku ”parkietu” , chłopak objął
mnie w tali, a ja niepewnie zawiesiłam ręce na jego szyi.
-Spokojnie,
ja nie gryzę.. - szepnął mi na ucho
-Poważnie?
Nie miałam pojęcia. - przywróciłam oczami
Kołysaliśmy
się w rytm muzyki jakiś czas, gdy nagle ręce Harrego, zaczęły
zjeżdżać coraz niżej.
-Emm..
a ty nie pozwalasz sobie na za dużo? - spytałam retorycznie
-ee..
Nie. - wyszczerzył się
-Albo
w tej chwili zabierzesz swoje ręce z mojego tyłka, albo ci je
połamie.. Co wybierasz?
-Marudzisz..
-Styles?
-Okay,
okay.. - podniósł swoje ręce i przeniósł je na biodra – Tak
lepiej?
-Gdyby
to jeszcze był ktoś inny, byłoby świetnie. - odpowiedziałam
chamsko.. Okay, zazwyczaj taka nie jestem, ale dla niego? Zero
skrupułów.
-Dobrze,
dłużej cię nie męczę.. Dzięki za taniec i... cieszę się, że
przyszłaś. -uśmiechnął się do mnie i puścił. Szczerze mówią
nie spodziewałam się tego. I ten uśmiech.. był inny, taki
szczery.
Bez
słowa odeszłam od niego i ruszyłam do kuchni, gdzie siedzieli
Louis, Zayn, Niall i Perrie. Ich wyraz twarzy mówił jednoznacznie,
że byli zdziwieni.
-Ja
się chyba przewidziałem. Ty i Harry... tańczyliście? - powiedział
Zayn z niedowierzaniem. W jego oczach dostrzegłam kroplę
ciekawości.
-Zamknij
się Malik. - odburknęłam. Nie miałam pojęcia dlaczego się tak
do niego odniosłam. Nie chciałam, to po prostu samo tak wyszło.
Byłam wkurzona, ale nie na Harrego. Jego zachowanie bardziej mnie
zaskoczyło, a złość jaką wtedy czułam była skierowana do mnie.
- Przepraszam Zayn. Zupełnie niepotrzebnie się uniosłam..
-Nic
się nie stało. Hazza lubi wkurzać ludzi. - zaśmiał się
-Dokładnie..
a w szczególności ciebie. - dodał Lou
-Taa..
-Rox,
coś nie tak? - spytał zmartwiony, Niall
-Trochę
źle się czuję, nic takiego.. - uśmiechnęłam się pocieszająco
-Może
chcesz się położyć? - zaproponował Tomlinson
-Nie,
to na pewno tylko chwilowe. Gdzie jest łazienka?
-Prosto
i drugie drzwi po prawej. - poinstruował Louis
-Dzięki.
- ruszyłam w kierunku wyznaczonego miejsca
Idąc
między tańczącymi osobami, wpadłam na kogoś.
-El!
- próbowałam przekrzyczeć muzykę
-Oo,
hej Roxi! - dziewczyna ucieszyła się na mój widok
-Widziałaś
gdzieś Stylesa?
-Nie,
niestety..
-Umm..
dzięki. - poszłam dalej przed siebie
Kiedy
zobaczyłam, że naprzeciwko mnie zmierza Harry, gdzieś głęboko w
sobie się ucieszyłam. Jednak to uczucie nie trwało długo. Gdy
chłopak zobaczył moją osobę, od razu zmienił kierunek, w którym
szedł.
Co
się stało? O co chodzi? - zastanawiałam się przez chwilę, aż
nagle mnie olśniło. „ Jeśli ze mną zatańczysz, dam ci spokój
na resztę imprezy.” Widać Styles nie rzuca słów na wiatr.
Jednak, to nie ułatwia mi sytuacji.
Weszłam
do łazienki i stanęłam przy umywalce przed lustrem.. Ehh.. Nie mam
ochoty już tutaj siedzieć. Straciłam cały dobry humor i chęć na
dalszą zabawę...
Wyszłam
z pomieszczenia i wzrokiem szukałam Lou. Zauważyłam go przy barku
i natychmiast do niego podeszłam.
-I
jak Roxi, lepiej? Chcesz coś do picia? - zaczął
-Nie
dzięki. Właściwie, to chciałam cie przeprosić i powiedzieć, że
wracam już do domu.
-Co?
Ejj, dziewczyno nie wygłupiaj się! Zaraz będzie tort. -
wyszczerzył się
-Tort?
- zdziwiłam się. Czy ja o czymś nie wiem?
-No
tak, na urodziny Harreha. Miał je jak byliśmy w Irlandii, więc
postanowiliśmy zrobić je trochę później. Chyba o tym
wiedziałaś, co nie?
-Niestety
Malik zapomniał mnie poinformować o jednym, tak ważnym szczególe.
Gdybym wiedziała...
-Nie
przyszła byś? - Tommo mi przerwał
-Brawo..
Nagle
wszystkie światła zgasły, a po chwili do salonu weszli Josh i...
Ed Sheeran?! Jak to się stało, że wcześniej go tu nie zauważyłam?
Z resztą, nie ważne.. Na stoliku, który pchali był wielki
czekoladowy tort. Wyglądał dość smakowicie, ale nie miałam
zamiaru tego sprawdzać. W tym momencie chciałam jak najszybciej
stamtąd wyjść. Niestety Tomlinosn mnie zatrzymał... ehh moje
szczęście.
W
pewnej chwili wszyscy zaczęli śpiewać „Happy Birthday”. Stałam
tam jak głupia nie wiedząc, co mam robić.
Kiedy
skończyli śpiewać, Styles zdmuchnął świeczki i ktoś w końcu
zapalił światło. Ludzie po kolei podchodzili do stoliczka z
ciastem i brali po kawałku.. Ja w samotności udałam się do
kuchni.. Jedyne dość ciche miejsce, gdzie można było w spokoju
posiedzieć. Nim się obejrzałam dołączyli do mnie Niall, Sandy,
Dan i Zayn. Temu ostatniemu radziłabym się do mnie nie zbliżać.
Nie po tym w co mnie wpakował.
-Rox,
przyniosłem dla ciebie kawałek tortu. - Horan z uśmiechem od ucha do
ucha, podał mi talerzyk z deserem
-Emm..
dziękuję. - stwierdziłam, że nie będę robić już
niepotrzebnych scen i chociaż spróbuję
-I
jak, smakuje ci? - spytał Dan
-Trochę
za słodkie jak dla mnie, ale ogólnie jest okay. - lekko się
uśmiechnęłam
Po
około 30 minutach siedzenia i rozmawiania z chłopakami, moim oczom
powtórnie ukazał się Louis. Szybko ruszyłam w jego stronę, ale
kiedy byłam już niedaleko zauważyłam z kim rozmawia. Był z nim
chłopak z burzą loków na głowie..
Kurwa!
I co mam zrobić?
Niepewnie
podeszłam do miejsca, gdzie Styles i Tomlinson z czegoś się
śmiali. Gdy byłam dość blisko, cicho odchrząknęłam. Obie pary
oczu skierowały się na mnie.
-Emm..
Lou, możesz na chwilę? - zapytałam nie pewnie. Chłopak dostrzegł
moje skrępowanie osobą Harrego i odciągnął mnie na bok.
-O co
chodzi księżniczko?
-Wracam
do domu. Nie mam zamiaru tu dłużej zostawać. Mam nadzieję, że to
rozumiesz?
-Ehh,
tak. Ale.. jesteś pewna?
-Mhmmm...
-Okay.
-Przeproś
za mnie resztę, że się nie pożegnałam, ale nie chcę żeby mnie
zatrzymywali.
-Jasne.
- przytuliłam Brytyjczyka i ruszyłam w stronę drzwi. Modliłam się
tylko o to, żeby nikt z chłopaków mnie nie zauważył...
___________________________________________
Liczę na komentarze :)
I znowóż pozostaje niedosyt:-):-):-):-) dziękuję za dedykacje :-):-):-)
OdpowiedzUsuńAle że Harry??! :D No nieźle! Widzę, ze nas tu nieraz jeszcze konkretnie zaskoczysz!;) Z niecierpliwością czekam już na kolejny rozdział!
OdpowiedzUsuńI zapraszam do siebie, dziś lub jutro powinien pojawić się nowy imagin;)
http://because-you-live-and-breathe.blogspot.com/
Pozdrawiam!:D
jeju ajfanfpoiptnsoivgjdsfi *-* za mało zdecydowanie za mało... chce daleeeej ^^
OdpowiedzUsuńOjej, urodziny Hazzy. I ona nie wiedziała. Ojej, a on wiedział, że ona nie wie? Skomplikowane. Mam nadzieję, że się w końcu dogadają. Przecież skoro z całą resztą jest już okej to może z Harrym też się pogodzi, hm?
OdpowiedzUsuńPS. Wygląd blogu zmienił się na plus, super! :)
PS2. Dziękuję, za nominacje, ale nie bawię się w to :)
Buziaczki, Mai ♥