_______________________________________________________
-Dzień
dobry. W czym mogę panu pomóc? - zapytała kierując wzrok na osobę
stojącą pod drzwiami
-Witam.
Chciałbym zwolnić
Roxene Evans z reszty lekcji. - odpowiedział swoim zachrypniętym
głosem i zaczął rozglądać się po sali. W tym momencie wzrok
wszystkich był skierowany na mnie. Nie! Nie! Dlaczego?!
-Ależ
oczywiście. Pana imię i nazwisko?
-Harry
Styles. - loczek spojrzał w moim kierunku i się uśmiechnął. Po
chwili, w sali dało się słyszeć wzdychanie niektórych dziewczyn.
Pani Coles, zerknęła na niego ze skonsternowaniem i dalej pisała
coś w dzienniku.
-Gotowe,
możecie iść.
A
muszę? Ehh... Niechętnie wstałam z miejsca, wrzuciłam zeszyt oraz
piórnik do torby i razem ze Stylesem opuściłam klasę.
-Co
ty odwalasz?! Po co tu przylazłeś?! Nie, nie! Ja w to nie wierzę!
- mówiłam podirytowana
-Uspokój
się. Nialler nie mógł po ciebie przyjechać, więc...
-Ciebie
poprosił?! - przerwałam mu
-No
nie, nie do końca. Poprosił Zayna, ale on również był zajęty,
więc powiedziałem, że ja mogę to zrobić. Przyjechałam trochę
za wcześnie, a nie chciało mi się czekać pod szkołą, więc
zdecydowałem, że cię zwolnię. - wyjaśnił bardzo spokojnie,
cały czas nie
spuszczając ze mnie wzroku
-Ty
i Malik jesteście totalnymi idiotami! Teraz będę musiała zmienić
szkołę... - w tym momencie nawet nie zadawałam sobie tego trudu i
nie myślałam co mówię czy robię
-Zmienić
szkołę? Dlaczego? - zaśmiał się cicho
-Nie
będę mieć tu życia. Nikt z moich znajomych, oprócz Dylana, nie
wiedział kim jest mój ojciec, więc również nie mieli pojęcia,
że mogę znać najsławniejszy boysband na świecie.
-Może
nie będzie tak źle?
-Spieprzyłeś
wszystko Styles! - rzuciłam mu wrogie spojrzenie
-Ohh,
bardzo przepraszam, że chciałem być miły i odebrać cię ze
szkoły! - podniósł głos
-W
taki razie, nie staraj się być miły, bo ci to nie wychodzi. -
warknęłam i poszłam przodem
Siedziałam
w swoim pokoju i odrabiałam pracę domową z matematyki, kiedy
usłyszałam pukanie do drzwi. Leniwie podniosłam się z krzesła i
je otworzyłam. Moim oczom ukazały się szare tęczówki, które
nie ukrywały swojego zadowolenia
wywołanego, jak przypuszczam, moim widokiem.
-Dylan.
- kąciki moich ust lekko się podniosły
-Roki,
jak tam? - chłopak wszedł za mną do pomieszczenia i usiadł na
łóżku
-Właśnie
skończyłam robić matmę.. ale sądzę, że nie oto ci chodzi?
-Haha,
jak ty mnie dobrze znasz. Przypuszczam, że Harry przeżył skoro nie
mówią jeszcze o żadnym morderstwie w telewizji?
-Niestety..
ahh, to zbyt piękne, by mogło być prawdziwe.
-Co
on w ogóle, tam robił? - spytał wyraźnie zaciekawiony
-Horan
nie mógł przyjechać, wysłał Malika, a ten zrzucił to na mopa..
W sumie, to on sam się do tego zaoferował.
-Mopa?
Daj spokój, włosy ma akurat zajebiste.
-To
się z nim umów.
-Sądzisz,
że zgodził by się?
-Wolf!
-Przepraszam,
pofantazjować już sobie nie można? - zaśmiał się
-Ohh
przyjacielu.. - opadłam zrezygnowana na miękki materac
-Chodź.
- wstał i podał mi rękę
-Gdzie?
- spytałam zdziwiona
-Na
miasto. Odstresujesz się trochę.
-Może
masz rację? Chodźmy. - chwyciłam jego dłoń i wstałam z łóżka...
Szliśmy
do Starbucks'a, żeby napić się kawy, gdy usłyszałam jak ktoś
woła moje imię.
-Tomlinson.
- wysyczałam – Jeszcze tego brakowało.
-Spokojnie,
oddychaj Roki. - śmiał się Dylan
Odwróciłam
się w stronę, skąd dochodził głos chłopaka. Nie był sam. Razem
z Eleanor oraz Zaynem i Perrie, wychodzili właśnie z BIG STAR.
Lekki uśmiech za widniał na mojej twarzy, kiedy napotkałam
wzrokiem obie dziewczyny.
-Idą
do nas. - szepnął Wolf
-Widzę.
-Proszę,
tylko go nie rozszarp. - spojrzał na mnie z rozbawieniem w oczach.
Dobrze wiedziałam, że chodzi mu o Malika. Dylan wszystko o mnie
wiedział i doskonale znał moją wybuchową stronę. Byłam dość
impulsywną osobą i często nie myślałam, kiedy coś robię, czy
mówię. W takich sytuacjach, skutki moich czynów nie zawsze dawały
zamierzony cel.
-Postaram
się. - odpowiedziałam, wpatrując się w postać wysokiego Mulata.
Miałam taką ochotę mu wygarnąć.. TU I TERAZ.
-Hej.
- uśmiechnęłam się do grupki, która w tym momencie stała przed
nami. Wszyscy zgodnie odpowiedzieli, a ich spojrzenia powędrowały
na mojego przyjaciela. Zupełnie o nim zapomniałam.
-To
jest Dylan. Dylan, to Louis, Eleanor, Perrie i Zayn.
-Cześć
Wam. - chłopak zwrócił się do reszty
-Cześć,
miło cię poznać. - Perrie odpowiedziała z ciepłym uśmiechem
wymalowanym na twarzy. Zaraz po niej, przywitali się El, Lou i Zayn.
-Gdzie
idziecie? - spytała Calder
-Właśnie
wybieraliśmy się do Starbucks'a, może chcecie iść z nami? -
zaproponował Wolf, za co miałam ochotę przypieprzyć mu w głowę.
Nie żebym nie lubiła towarzystwa dziewczyn, czy Tommo. Oni są
spoko. Chodzi mi o Zayna. Nie chciałam ryzykować puszczeniem moich
nerw.
-Pewnie.
- wyszczerzył się Tomlinson
Jedną
grupą ruszyliśmy do kawiarni. Razem z El i Pezz, zajęłyśmy
wybrane miejsce, a chłopaki poszli coś zamówić.
-Ty
i Dylan słodko razem wyglądacie. Długo jesteście ze sobą? -
wypaliła Perrie
-Co?
- zszokowało mnie to, co ona powiedziała. Ja i Dylan? Nawet gdyby
był hetero, nigdy coś takiego nie miałoby miejsca. - On jest moim
przyjacielem. Z resztą najlepszym przyjacielem.
-Mówisz,
że między wami nic nie ma? - zdziwiła się Eleonor
-No
nie. Czemu w ogóle pomyślałyście, że ja i on?
-Świetnie
się dogadujecie. Zdawało się wyczuwać chemię między wami. -
wyjaśniała
-Co?!
Hahaha... Nie, na pewno nie. - zaczęłam się śmiać. Mój chichot
przyciągnął uwagę innych klientów, co od razu sprawiło, że
lekko się zaczerwieniłam. Spojrzałam na Wolf'a. Patrzył na mnie z
ciekawością. Taa.. Pewnie się zastanawiał, co tak rozśmieszyło
jego przyjaciółkę, że zrobiła z siebie debilkę w miejscu
publicznym.
-Co
cię tak śmieszy? Byłaby z was cudowna para. - mówiła Perrie
-Może
i by była, ale jemu podoba się ktoś inny.
-Na
pewno nie jest lepsza od ciebie. - dziewczyny nie dawały za wygraną.
Cała ta sytuacja strasznie mnie bawiła.
-Zgadzam
się. Nie mam pojęcia, co Wolf w nim widzi. - Boże, jak mój
przyjaciel może gustować w chłopakach typu Styles?! Serio, cały
czas mnie to zastanawia. Harry, to nic ciekawego. Taki przeciętny
Brytyjczyk, a i tak ugania się za nim parę milionów lasek. Sława.
-Czyli
nic straconego.. Zaraz, ty powiedziałaś „nim”? - zdziwiła się
El
-Tak.
Dylanowi podoba się Harry, haha. Boże, mój przyjaciel mnie
załamuje.
-Dylan
jest gejem? - upewniała się Edwards
-Nie
inaczej. Chyba wam to nie przeszkadza, co nie? - zmrużyłam oczy,
próbując wyczytać coś z ich wyrazów twarzy
-Nie,
no co ty? W sumie, mogłyśmy się domyśleć. - dziewczyny wymieniły
między sobą porozumiewawcze spojrzenia
-Hmm?
- nie wiedziałam, o co im chodziło
-Jest
za przystojny na hetero. - Perrie spojrzała na Wolf'a i za chwilę
wybuchnęłyśmy śmiechem
Jakieś
3 minuty później dołączyli do nas chłopaki.
-A
wam co tak wesoło? - spytał Louis
-Babskie
sprawy. - Eleanor zakończyła tą, jakże krótką konwersację
Nagle
do naszego stolika podeszła grupka dziewczyn, prosząc o zdjęcie z
Lou i Zaynem oraz Perrie. Więc tak wygląda życie gwiazd? Mili dla
każdego i nie mogą odmówić? To znaczy, pewnie i by mogli, ale ich
wizerunek w oczach fanów automatycznie by spadł. Zdecydowanie, to
nie dla mnie. Fakt, na pewno miło jest, kiedy ktoś prosi cię o
autograf czy zdjęcie, ale bez przesady. Gdy jesteś sławny, trudno
jest o chwilę prywatności. Wszędzie paparazzi i ci namolni fani.
Przecież, to można iść się pociąć.
Kiedy
fanki zrobiły sobie zdjęcia z moimi znajomymi, wróciliśmy do
normalnej rozmowy. Jakieś pół godziny później wyszliśmy z
kawiarni i poszliśmy pochodzić jeszcze po sklepach...
Szłam
sama za resztą, próbując odpisać na sms'a, gdy poczułam czyjąś
osobę obok mojej.
Podniosłam
wzrok znad ekranu i zobaczyłam czekoladowe tęczówki, bacznie
obserwujące mój każdy ruch.
-Coś
się stało? - spytałam wlepiając wzrok w iPhone'a
-Nie.
To znaczy, chciałem cię przeprosić. Wiem, że nie powinienem
puszczać Harrego po ciebie do szkoły, ale strasznie się wtedy
spieszyłem i dopiero, kiedy on wyszedł, zorientowałem się, co tak
właściwie zrobiłem. Mam nadzieję, że Styles nic nie odwalił? -
mówił nie pewnie
Wow.
Przeprosił? Czyli, że jednak jest w porządku i ja niepotrzebnie
się na niego wkurzyłam? Wychodzi na to, że tak. Boże Roxi, co się
z tobą dzieje? Dawniej byś tak łatwo nie odpuściła.
-Noo,
nie mogę powiedzieć, że nic nie zrobił, bo zrobił chyba za dużo,
ale.. Rozumiem, że to nie twoja wina, a do tego wszystkiego
przyczyniła się tylko jego zryta psychika, więc się nie przejmuj.
Nie gniewam się. - zerknęłam na niego i lekko się uśmiechnęłam.
Na jego twarzy też pojawił się promienny uśmiech, co sprawiło,
iż poczułam się lepiej...
Do
domu wróciłam na godzinę 21.00. Ojciec chyba już dawno tam był,
bo kiedy przyszłam, prawie zrobił mi awanturę o to, że jeśli
wychodzę i mam zamiar wracać tak późno to powinnam go o tym
informować. Czyżby się mną przejmował? Haa.. Roxene, to żart
stulecia!
________________________________________________
To taki króciutki.. W kolejnym rozdziale planuję dodać, więcej akcji. Będzie się działo! - przynajmniej mam taki plan xD
Całuski xoxo