Translate/Tłumacz

niedziela, 10 lutego 2013

Rozdział 2


Mój kochany tatuś nie będzie mieć czasu, żeby się mną zająć (jakby to była jakaś nowość) i ustalił z chłopakami, że to oni będą mnie pilnować.
-I ja mam tak po prostu się ich słuchać?
-Tak. Dokładnie tak.
-Świetnie! Teraz mam pięć nianiek, które same jeszcze nie wydoroślały!
-Córciu, bez przesady.
-Jak bez przesady?! Może mi jeszcze powiesz, że będę z nimi mieszkać?!
-No właśnie… Niall, to raczej nie będzie problem?
-Ależ oczywiście, że nie.
-Co?! Nie! Nie! Nie! Ja się nie zgadzam!
-Roxene, czy ty zawsze musisz robić jakieś problemy?
-Nie. Nie zawsze. Ale nigdy nie zmienię zdania o tej twojej cudownej piątce, co znaczy, że nie mam zamiaru żyć z nimi pod jednym dachem, nawet przez tydzień!
-Nic mnie to nie interesuje. Od teraz jesteś pod ich opieką i podczas pobytu tutaj, mieszkasz z nimi! Teraz przepraszam, ale się śpieszę.
Chłopaki jesteśmy w kontakcie.
-Naturalnie.
Wsiadł do jednego z dwóch podstawionych samochodów i tyle go widziałam.
-Ej, nie przejmuj się. Nie będzie tak źle.
-Liam kochany, mógłbyś coś dla mnie zrobić?
-Pewnie, co?
-Od**erdol się ode mnie! Wszyscy dajcie mi święty spokój! Najlepiej, to rzućcie się z jakiegoś mostu lub wpadnijcie pod pędzący pociąg. Byle bym nie musiała was oglądać.
Powiedziałam co miałam powiedzieć i ostro wkurzona wsiadłam do samochodu.
Na początku było zupełnie cicho, ale gdy napięcie lekko opadło, oni znowu zaczęli się wygłupiać. Nie miałam ochoty ich słuchać, więc wyjęłam słuchawki i puściłam muzykę. Niedługo potem usnęłam…
Kiedy się obudziłam, byłam trochę zdziwiona, ponieważ nie byłam w samochodzie, tylko jakimś pokoju. Wstałam z łóżka i zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu. Przy drzwiach zobaczyłam moje walizki.
Myhymm.. Witamy u Horana. – powiedziałam sama do siebie i podeszłam do okna. Otworzyłam je, a do sypialni wleciało trochę zimnego powietrza. Chwilę popatrzyłam na widok za oknem i zamknęłam je.
Okay. Chyba trzeba pozwiedzać. – wyszłam na korytarz. Zeszłam schodami na sam dół, oczywiście odwiedzając przy tym wszystkie napotkane pokoje.
Chłopaki siedzieli w salonie przed TV i jedli pizzę.
O księżniczka wstała. – wyrwał Malik
Rzuciłam w jego stronę wrogie spojrzenie.
Zjesz z nami? – spytał Horan
Nie. – odpowiedziałam i weszłam do kuchni
Czuj się jak u siebie. – krzyknął za mną
Postaram się. – otworzyłam lodówkę. Wyciągnęłam z niej marchewki, rabarbar i mrożone maliny.
Nie wiem kto robił zakupy, ale ma u mnie plusy.
Podczas, gdy maliny się rozmrażały, pokroiłam marchewki i rabarbar. Wszystko wrzuciłam do blendera i zmiksowałam.
Nie wiem dlaczego, ale bardzo swobodnie czułam się w tej kuchni. Dosłownie wiedziałam gdzie co się znajduje bez żadnych omyłek. 
Zrobiłam sobie jeszcze dwie kanapki z twarożkiem i kolacja była gotowa.
Widzę, że nie tylko ja żywię się jedzeniem dla królików. – Peyne wszedł do kuchni
-Czyli, że to ty uratowałeś mi życie?
-Jeśli chodzi ci o to, że ja zrobiłem zakupy, to tak.
Zostało ci może jeszcze trochę tego soku?
-Pewnie. W lodówce.
Wzięłam szklankę z napojem oraz talerzyk z kanapkami i poszłam do ”swojego” pokoju.
Kiedy zjadłam, wzięłam prysznic i ubrałam się w piżamę. (krótkie spodenki i za duży t-shirt, który ”ozdabiałam” razem z Dylanem)
Wzięłam brudne naczynia, zeszłam do kuchni i zaczęłam zmywać.
Nagle zadzwonił mój telefon. Wytarłam ręce i odebrałam.
-No hej Miśku.
-Siema Roki. Jak tam? Żyjesz jeszcze?
-Daję radę. A u ciebie, jak?
-Spoko, a nawet lepiej. Nie uwierzysz, co załatwiłem!
-No mów.
-Dwa bilety, Linki Park i pierwszy luty. Mówi ci to coś?
-Serio?!
-Bardziej serio się nie da.
Wydarłam się na cały dom, a w kuchni momentalnie pojawili się chłopcy.
-Dylan kocham cię! Jesteś najlepszy!
-Wiem.
-Awww… Nie wieżę.
-To się postaraj, bo po jutrze zabieram cię na koncert.
Sorry, muszę kończyć. Buziaki.
-Buziak. Pa.
Jaki cudotwórca sprawił, że jesteś tak szczęśliwa? – zaciekawił się Louis
Mój przyjaciel, załatwił bilety na wymarzony koncert. – odpowiedziałam podekscytowana
Ale wiesz, że jeśli chciałaś iść na nasz koncert, to mogłaś po prostu powiedzieć. – Harry głupio się uśmiechnął
Bym ci coś odpowiedziała, ale mam tak dobry humor, że ci oszczędzę. – wyminęłam ich i poszłam do sypialni
Długo nie mogłam zasnąć. Ciągle myślałam o zbliżającym się wydarzeniu. Po jakiś dwóch godzinach przekręcania się z boku na bok, usnęłam….   
5 komentarzy = 3 rozdział 

2 komentarze: