Translate/Tłumacz

środa, 22 maja 2013

9 Rozdział

Hey. Przepraszam z tak długą nieobecność, ale nie miałam głowy do pisania.. W końcu dzisiaj się zebrałam i napisałam krótki rozdział. Mam nadzieję, że się wam spodoba. Liczę na szczere opinie w komentarzach :)

-Oszaleliście?! Niall przecież tobie mogło się cos stać! - prawił kazanie przewspaniały Pan Evans
-Jemu mogło się coś stać? Chyba nie zauważyłeś, że to ja muszę chodzić o kulach! O przepraszam.. Zapomniałam, że oprócz cudownego One Direction, nic nie ma znaczenia! - wkurzyłam się.. Przecież i tak wiedziałam, że to się tak skończy, a jednak znowu zabolało.
-Nic by ci się nie stało, jakbyś czasem myślała.. Twoje pomysły nigdy nie przynoszą nic dobrego.
-Moje pomysły? Wiesz? Skończ już to kazanie, bo szczerze to, to co mówisz mało mnie interesuje.. No i nie wiem.. może któryś z twoich pupilków powie ci jak było, a może będą woleli prawdę zachować dla siebie.. Mi to nie robi różnicy. - ruszyłam do pokoju, z którego miałam zamiar nie wychodzić, aż do czasu powrotu do domu. Kiedy dotarłam na samą górę i weszłam do sypialni od razu położyłam się na łóżku i usnęłam. Zdecydowanie byłam zmęczona tym wszystkim i potrzebowałam trochę odpoczynku.
Obudziłam się następnego dnia. Podniosłam się z łóżka i spojrzałam na zegarek w telefonie. Była 07:47.. Powili ruszyłam w stronę łazienki. Wzięłam dość długi prysznic po czym ubrałam się. Wzięłam kule stojące obok łóżka i zeszłam na dół. Na całym parterze unosił się zapach świeżo parzonej kawy. Weszłam do kuchni, gdzie Irlandczyk przygotowywał śniadanie. Chłopak niepewnie na mnie spojrzał.. W jego wyrazie twarzy było wyraźnie widać lekki strach, zakłopotanie..
-Hej.... Niall. - usiadłam na krześle przy barku
-Hejj.. - odpowiedział bardzo cichym głosem, prawie niesłyszalnym - Eggh.. Rox, ja Cię bardzo przepraszam. Na prawdę nie chciałem żeby to się tak skończyło. Próbowałem wyjaśnić twojemu tacie, że to moja wina, ale nie dał mi dojść do słowa. Twierdził, że próbuje Cię bronić. Zrozumiem jeśli nie będziesz się do mnie odzywać. Chcę tylko, żebyś wiedziała, że bardzo mi przykro..
-Dziękuję.. Jeśli jest tak jak mówisz, a tego jestem pewna.. Chyba nie muszę mówić, że Ci wybaczam? - uśmiechnęłam się
-Przydało by się.. Przynajmniej dla mnie.. to wiele znaczy.
-Więc.. Wybaczam Ci Milordzie Niall Horan. - zaczęłam się śmiać
Przez resztę dnia siedziałam sama w domu ponieważ chłopaki pojechali na próby przed koncertem.. Około godziny 19.00 usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu i kieruje się po schodach do mojego pokoju.
-Gotowa? - w drzwiach staną Zayn
-Ale gdzie niby? - byłam lekko zmieszana
-Na koncert.. Chyba nie sądziłaś, że o tobie zapomnieliśmy?
-Nie przypuszczałam... ehh.. nie ważne. Rozumiem, że odmowa nie wchodzi w grę?
-Nawet jakby od śmierci dzielił Cie jeden dzień. - zażartował Malik
-Okay.. to daj mi.. 10 minut?
-W takim razie czekam na dole.. - wyszedł z pokoju, a ja weszłam do garderoby i zaczęłam szukać jakiś ciuchów.
Kiedy już byłam gotowa […] wzięłam kule i zeszłam na dół.
-Mogłaś mnie zawołać. Pomógł bym ci. - powiedział gdy zobaczył mnie w przedpokoju
-Dziękuję za chęci, ale chodzi to ja jeszcze potrafię.
-Nie skomentuje tego.. haha...
Na miejsce dotarliśmy na 19.30.. Chłopaki na scenę wchodzili o 20.00, więc miałam jeszcze czas na zapoznanie członków 5SOS i krótką rozmowę z Louisem, Niallem i Zaynem.. Liam i Harry trzymali się z dala ode mnie. Styles kilka razy próbował jakos mi dogryźć, ale od razu go gasiłam. Równo o 20.00, wszyscy fani zgromadzeni na stadionie, mogli ujrzeć na scenie swoich idoli. Muszę przyznać, że niektóre piosenki z repertuaru One Direction przypadło mi do gustu. Po zaśpiewaniu Over Again przyszła kolej na kolejną piosenkę, lecz chłopaki nie zaczęli od razu..
-Zanim zaśpiewamy kolejny utwór... - zaczął Horan
-Następna piosenka jest z dedykacją dla Roxi!!! - krzyknął Tomlinson
-Wiemy, że nas za to zabijesz, ale... trudno. - zakończył Malik
Byłam zaskoczona! W pierwszej chwili naprawdę chciałam wejść na scenę i całą trójkę wziąć za łby, ale po dłuższej chwili.. Stwierdziłam, że to miłe z ich strony i bardzo mnie to ucieszyło. Piosenką jaką mi zadedykowali była „She's Not Afraid”. Strzał w dziesiątkę. Świetna piosenka! Podczas śpiewania jej, chłopaki cały czas zerkali w moja stronę i głupio się uśmiechali.. Nawet Harry posłał mi kilka uśmiechów...
Po koncercie z całą piątką udałam się do jakiegoś baru gdzie spędziliśmy może 2 godziny.. Liam doskonale wiedział, że biore antybiotyki dlatego nawet nie wspominał o zakazie spożywania alkoholu dla mnie. W sumie, to on wcale się nie odzywał.. Styles jak to Styles, ciągle jakieś zaczepki i prowokacje, ale nie zwracałam na to zbytniej uwagi.. Po prostu próbowałam dobrze się bawić razem z pozostałą trójką.
Do domu wróciliśmy na 01.00.. Bez zbędnych ceregieli poszłam do swojego pokoju i wykończona położyłam się spać. Szybkie zaśnięcie ułatwiła mi myśl, że jutro wracam do Londynu...

czwartek, 2 maja 2013

Rozdział 8

A ja sądziłam, że zaczniemy się dogadywać. Oni są beznadziejni. Chyba minęli się z powołaniem, bo z takim talentem aktorskim powinni grać w największych hollywoodzkich produkcjach. Że mnie zaczęły łapać wyrzuty sumienia z ich powodu, pfff... jestem głupia.
Szłam uliczkami Dublina, a promienie słońca oświetlały moją twarz. Był wyjątkowo ładny dzień. Czyżby wiosna tego roku miała nadejść wcześniej? Nie miałaby nic przeciwko. Jednak jedyną oznaką tego, było bezchmurne, błękitne niebo. warstwy ciężkiego puchu nadal przykrywały boczne uliczki i chodniki.
Idąc tak cała pogrążona w zamyśleniach, nawet nie wiem kiedy znalazłam się w parku. Usiadłam na jednej z ławek i patrzyłam jak dzieci urządzają sobie bitwy na śnieżki lub lepią bałwany.
-Jesteś! - usłyszałam bardzo dobrze znany mi głos
-Po co tu przyszedłeś Niall? Chcesz dalej mówić jaka to ja zła i okropna? Wiesz, jeśli to sprawi, że później dasz mi spokój... słucham. - odwróciłam się twarzą do chłopaka i zobaczyłam, że nie był sam. Towarzyszył mu jeszcze Greg.
-Rox ja nie chcę ci robić żadnych wyrzutów.. - blondyn usiadł obok mnie
-Ohh poważnie? Jakoś nie chce mi się wierzyć. Chyba.. - wstałam z miejsca
-Ejj! Mówiłaś, że słuchasz, więa siadaj i słuchaj. - nakazał Greg
Bez słowa wróciłam na miejsce obok Horana.
-Ja cię przepraszam. Harry i Liam... - zaczął Niall
-Taak, Harry i Liam. Szkoda, że nie słyszałam, co sądzi na mój temat Zayn, Louis.. co ty sądzisz. - znowu przerwałam mu w połowie zdania. Fakt nie było to w moim stylu, ale w tej sytuacji nie mogłam tak spokojnie siedzieć i go słuchać.
-Racja, szkoda. Chłopaki serio, świetnie się zachowali. Po słowach Payne'a i Styles'a od razu zareagowali. Zrobili im taki wykład, że szybko go nie zapomną. - wtrącił brat niebieskookiego
-Nie zapominaj, że ty też nie pozostałeś im dłużny. - napomniał Irlandczyk - Rox. Ja, Lou i Zayn, bardzo cię lubimy, naprawdę.. Harrym i Liamem się nie przejmuj, a ich słowa puszczaj z wiatrem.
Wooow... Tak miło mi sie tego słuchało. Nie interesowało mnie że to może być zwykłe mydlenie oczu. Chciałam wierzyć, że słowa jakie wypowiadali chłopaki, jakie wypowiadał Niall.. były prawdziwe.
-Masz szczęście, że przyszedłeś z bratem. - uśmiechnęłam się lekko do Horana
-To możemy już wracać?
-No chyba tak. - wstałam i razem z chłopakami wuszyliśmy w stronę wyjścia z parku.
***
Siedziałam w salonie i oglądałam TV. Spokój, którego tak pragnęłam, powoli zaczął mi doskwierać. Nic się nie dzieje. Nie ma nikogo z kogo mogę się pośmiać. zupełny brak pomysłów.
-Co robisz? - Niall, który właśnie wszedł do salonu, usiadł obok mnie
-Emm.. Nudzę się? - odpowiedziałam dalej skacząc po kanałach
-To idealnie się składa, bo chciałbym gdzieś cię zabrać. - blondyn szeroko się uśmiechnął
-Gdzie? - lekko się zainteresowałam
-Na sanki.
-Źle się czujesz?
-Nie, czemu? Proponuję ci chwilę rozrywki. I proszę, nie mów że jesteś za stara na sanki.
-Ale...
-No już, podnoś się i idziemy.
Nie wiem dlaczego, ale mu uległam. Może było to spowodowane tym, że i tak nie miałam nic ciekawego do roboty?
Razem z Horanem ciepło się ubraliśmy i wyszliśmy z domu. Kiedy doszliśmy na miejsce, Irlandczyk musiał się trochę na siłować, żeby wsadzić mnie na sanki, ale w końcu postawił na swoim... Nie ukrywam, było fajnie. Szczególnie jak Niall sturlał się z górki, haha...
-Chodź zjedziemy razem. - zaproponował
-Wiesz, że to się nie uda.
-No weź, będzie zabawnie. - zrobił minkę zbitego psiaka
-Okay, okay.
Zgodziłam się i zjechaliśmy. Tak zjechaliśmy, że spadliśmy z sanek i Horan wylądował na mnie.
-Aał! Aaałaa... - krzyknęłam
-Ej, co jest? Tyłek cie boli? - zapytał z zacieszem na twarzy
-Moja noga... nie mogę się podnieść. - syczałam z bólu
-Rox, nie żartuj. - powiedział z lekkim przerażeniem w głosie
-Debilu ja nie żartuję! Pomóż mi wstać.
Chłopak podał mi rękę i powoli sie podniosłam.
-Możesz chodzić?
-Taak, no pewnie. Kostka mnie napierdala, ale nic mi nie jest. Kurwa, domyśl się geniuszu!
-Okay. To, to ty usiądź - posadził mnie na sankach - A ja.. ja zadzwonię do Zayna..
Po jakiś 20 minutach przyjechał Malik. Chłopaki zaprowadzili mnie do samochodu i pojechaliśmy do szpitala. w drodze, Niall wytłumaczył Mulatowi, co się stało. Chłopak nie ukrywał swojej złości na niebieskookiego.
-Czy ty kiedyś myślisz Horan?!
-Ohh.. Zamknij się już Malik! Stało się, tak? Czasu nie cofniemy.. A Niall już chyba swoje usłyszał.. Ałł... daleko jeszcze? - miałam już ich obu dość
-Zaraz będziemy.
Chwilę później Zayn zatrzymał się przed wielkim szpitalnym budynkiem i weszliśmy do środka.
***
Po kontroli przez lekarza, okazało się, że mam skręconą kostkę. Ahh.. Kochany Niall - dzięki niemu będę chodziła przez dwa tygodnie o kulach. Teraz dostanę jakieś leki przeciwbólowe i wypis do domu.
Ciekawa jestem, co mój tata na to powie. W sumie, to co on może powiedzieć? "Dobrze, że Niallowi się nic nie stało."? Haa.. Mogę się założyć, że tak będzie... 

Dziękuję za poprzednie komentarze pod postem.. pomimo że były tylko dwa xD Mam nadzieję, że moje opowiadanie czyta więcej osób, a jeśli tak : TO BAAARDZO PROSZĘ O RECENZJE!!! 
Mam nadzieję, że ten rozdział się wam spodobał... / Sandra oxox

czwartek, 25 kwietnia 2013

Rozdział 7

*Niall*
-Zaaayn! Długo jeszcze? - krzyknąłem a mój żołądek znowu zaczął dopominać się o jedzenie. z resztą nie tylko mój. Razem z chłopakami siedzieliśmy w jadalni i czekaliśmy, aż Malik - mistrz kuchni, zrobi śniadanie. Louis z Harrym, jak małe dzieci uderzali rękami w stół i krzyczeli: "CHCEMY JEŚĆ!". Liam czytał gazetę, a ja w przerwach od pospieszania Brytyjczyka, rozmawiałem z moim bratem. Po około 10 minutach do jadalni wszedł Zayn z długo wyczekiwanym posiłkiem.
-Smacznego. - powiedział Malik i wszyscy dosłownie, rzucili się na omlety. - Roxi jeszcze nie wstała? Dziwne.
-Co nie? Taki ranny ptaszek z niej, a tu już po 12.00 i jej ciągle nie widać.
-Po prostu chce spędzać w naszym towarzystwie jak najmniej czasu. - wtrącił Liam
-Ty znowu? W nocy chyba spoko się z nią bawiliśmy? A biorąc pod uwagę to, co powiedziała nam o swoim ojcu... - zaczął Lou
-Louis, to jest nasz menager. I jednak sądzę, że Roxene za nad to wszystko wyolbrzymia. - Payne upierał się przy swoim
-Rozpieszczona panienka i tyle. - dodał Hazza
-Oo, hej Rox. - nagle zobaczyłem blondynkę stojącą w progu - Siadaj, właśnie jemy śniadanie.
-Nie dzięki. zjem coś na mieście. - po chwili dało się słyszeć trzask zamykanych drzwi
-Brawo panowie! Tym razem to się postaraliście. - z wyrzutem zaczął Zayn
-Ogarnęli byście się w końcu. Ciągle na nią narzekacie, a spojrzelibyście na siebie. - dołączył się Tommo
-Wątpię, żeby Roxi zasłużyła na tego typu traktowanie. Ona jest super dziewczyną, a wy zachowujecie się jak gówniarze. - nawet Greg wypowiedział się w tej kwestii
-A ty Niall? Co nam powiesz? - zapytał z lekką złością w głosie, Harry
-Ja? Wiecie, szkoda mi słów na takich błaznów jak wy. - wstałem od stołu i poszedłem ubrać kurtkę
-I gdzie idziesz? - burknął Liam
-Poszukać jej.
-Ale zaraz jedziemy na wywiad, później jeszcze spotkanie z fanami. - przypomniał Louis
-Szczerze? Mało mnie to teraz interesuje. Harry i Liam zwalili sprawę, a ja chcę to jakoś naprawić. - byłem stanowczy
-Okay.. Idź jej poszukać, a my ściemnimy Dean'owi że źle się poczułeś czy coś. - Malik wymienił spojrzenie z Tomlinsonem
-Zaczekaj, pomogę ci. - zakomunikował Greg i minutę później wyszliśmy z domu
*Louis*
-Wiecie, że to wy powinniście teraz biec za Roxi, a nie Niall? Tylko szkoda, że wasz honor wam na to nie pozwala. - Zayn nakręcał się coraz bardziej. widać, że był zły. W sumie to mu się nie dziwię, sam byłem na nich bardzo wkurzony. Zawsze muszą szukać dziury w całym. Payne, to jeszcze rozumiem, dla niego zawsze rzeczy idealne były podejrzane, ale Styles? Ten Harry Styles, który na świat patrzy przez różowe okulary? Oo nie. On się na nią uwziął. Nie darzy jej zbytnią sympatią.. w końcu jest to dziewczyna, która gasi go na każdym kroku.
-Dacie już spokój? Nic złego nie zrobiliśmy, a że dziewczynka ma humorki, to nie nasza wina! - bronił się Haz
-I właśnie o to chodzi, nie dajecie jej szansy. Wszystko przez nią, a wy wielkie świętoszki i niczemu winni. - starałem się przemówić im do rozsądku, ale do nich to jak do ściany
-Możemy skończyć temat? Z resztą musimy już jechać. - Liam wstał z miejsca i zaczął się szykować
-Gdyby nie fakt, że robimy to dla fanów.. nigdzie bym z wami nie jechał. - zakończył Malik...

piątek, 19 kwietnia 2013

Rozdział 6

Postanowiłam nie zwracać na to uwagi.
-Roxi, chcieliśmy z tobą pogadać. - powiedział Zayn z wyczuwalnym spokojem w głosie
-Sadziłam, że na dole wszystko sobie wyjaśniliśmy. - otarłam łzę spływającą po mim policzku
-No, tak nie do końca. - odparł Niall
-Chłopaki proszę, zostawcie mnie w spokoju. Na prawdę nie mam ochoty na żadne rozmowy. możecie to dla mnie zrobić?
-Ale my... - wyrwał Liam
-Liam, nie. - Mulat zatrzymał chłopaka - Wychodzimy.
Wszyscy, zgodnie z rozkazem Malika, opuścili sypialnię. Dalej siedziałam na parapecie, wbijając wzrok w białe dachy domów, widniejących gdzieś w oddali. Nieustająca głucha cisza, powoli zmuszała mnie do wrócenia myślami, na temat One Direction.
Prawdą jest, że mój ojciec poświęca im więcej czasu i niekiedy, traktuje ich lepiej ode mnie, ale... CZY TO WINA CHŁOPAKÓW? Oczywiście, gdyby nie podjęli się pracy z nim..... wszystko wyglądałoby inaczej. Nie byłoby Liam, Zayn, Harry, Louis i Niall, a w zamian słyszałabym Roxi. Niestety tak nie jest. Tata nie potrafi oddzielić życia zawodowego od rodzinnego i to jego, a raczej mój problem.
Z tego punktu widzenia... Chłopaki nie mają wielkiego wpływu na postępowanie ich szefa. Tylko, że nadal nie potrafię niemieć im za złe tej całej sytuacji. Ehh...
Wzięłam do ręki telefon i wybrałam numer do jedynej osoby, która mogła mi pomóc. Po trzech sygnałach usłyszałam głos w słuchawce.
-Hej kotek, co się stało?
Cały on, zawsze wie jakiej rozmowy się spodziewać.
-Hej Dylan. Już w Alpach?
-Tak. Od jakiś trzech godzin. Ale mów, o co chodzi?
-Czy ja jestem nie fer w stosunku do chłopaków?
-Mogłem się domyśleć, że o nich chodzi... Z tego co mi mówisz i co sam zauważyłem, wiem, że odkąd twój tata zaczął z nimi pracować, zostałaś odstawiona na drugi plan. Miałem też okazję porozmawiać z Liamem i chyba Harrym.. No wiesz, ten w loczkach.
-Tak, to Harry. - cicho się zaśmiałam
-Oni wydali mi się być naprawdę w porządku. wypytywali mnie gdzie idziemy, kiedy wrócimy, ten Liam prosił nawet o moje dane osobowe, haha... Skąd oni się urwali? Tacy opiekuńczy.
-Taa.. Opiekuńczy? Raczej bojący się mojego ojca.
-Wiesz, nie wydaje mi się. Sądzę, że oni serio by chcieli jakoś się do ciebie zbliżyć.. Ale, nawiązując do odpowiedzi na twoje pytanie.. Traktujesz ich tak, bo na to zasłużyli. Tylko do końca, to nie ich wina, że miedzy tobą, a panem Evans jest taka a nie inaczej. Może.. daj im jednak szansę?
-Hmm.. Dziękuję ci misiek, bardzo pomogła mi ta rozmowa i twoja opinia na ten temat. Teraz już będę kończyć, bo ty pewnie zmęczony, a ja ci tu truję.
-Nie ma sprawy. Przecież wiesz, że zawsze chętnie cię wysłucham i pomogę.
-Kochany jesteś. To buziaki i jeszcze raz, bardzo dziękuję.
-No buźka, pa.
Po zakończonej rozmowie, telefon odłożyłam na stoliczek obok łóżka i poszłam do łazienki. Stanęłam przed umywalką i spojrzałam w lustro.
Ehh.. Mogłam się spodziewać, że kiedyś będę płakać przez chłopaka i to nie jednego, ale nie z powodu tej piątki. Roxi, co się z tobą dzieje?
Z kranu puściłam chłodną wodę i obmyłam lekko czerwoną twarz. Wróciłam do pokoju, usiadłam na łóżku i zaczęłam czytać książkę.
*Zayn*
-To był zły pomysł wysyłając Nialla i Harrego razem do sklepu. - stwierdziłem patrząc na zegarek w telefonie
-Spokojnie, zaraz wrócą. - odparł Louis szykujący "szkło" w kuchni
Nagle usłyszeliśmy jak drzwi wejściowe się otwierają, a już po chwili naszym oczom ukazała się długo wyczekiwana dwójka.
-No w końcu. - powiedział Liam z szerokim uśmiechem na twarzy
-Ciesz się, że wróciliśmy. - Horan postawił zakupy na blacie kuchennym i razem ze Stylesem zaczęli wszystko rozpakowywać - Wpadnie jeszcze mój braciak.
-Spoko, dawno go nie widzieliśmy. - odpowiedział Payne
Kiedy stolik w salonie był już cały zastawiony, a Lou wybrał film, wszyscy wygodnie rozsiedli sie na kanapie lub fotelach.
-Ejj.. Może Rox, by do nas dołączyła? - zaproponował Nialler
-To jest dobry pomysł. - Tommo się wyszczerzył. Sorry, on się zawsze szczerzy, ale teraz tak bardziej xD.
-Bo na pewno się zgodzi tu przyjść. - Liam i jego optymizm
-Zawsze warto spróbować. - podniosłem się, po czym z kieszeni mojej dżinsowej kurtki wyjąłem małe lusterko i przeglądając się w nim poprawiłem włosy - To idę po nią.
-Zayn będzie brał Roxi na swój urok osobisty, haha... - zaśmiał się Harry - Powodzenia.
*Roxi*
Minęły moze jakieś dwie godziny i znowu usłyszałam pukanie do drzwi, a po chwili moim pięknym oczom ukazał się wysoki brunet.
-Zayn, no bo kto inny? - lekko się uśmiechnęłam
-No heeej.
-To, o co chodzi?
-Robimy małą imprezkę, takie bardziej kameralne posiedzenie. Jestem ja, chłopaki i ma przyjść brat Niallera. To może chcesz z nami posiedzieć? Lou wybrał jakąś komedię i ... - zaczął przekonywać
-Okay.
-Trudno, ale próbowałem.. Zaraz, co?!
-Chętnie spędzę z wami wieczór. - podniosłam się z łóżka
-W takim razie, chodźmy.
***
-To, co oglądamy? - zapytałam będąc już w salonie
Wszyscy odwrócili się w moją stronę.
-Zgon na pogrzebie. - odpowiedział mi Tomlinson - Mam nadzieję, że jeszcze nie oglądałaś?
-Emm.. Szczerze? Widziałam to już ze sto razy, ale nie zaszkodzi obejrzeć ten sto pierwszy. - lekko się uśmiechnęłam i usiadłam na kanapie obok Horana
-To co, zaczynamy? - Zayn zaczął polewać
-Przypominam, że młoda nie pije. - odezwał się Harry
Ale ten człowiek mnie denerwuje. wszystko robi mi na złość. Jak dziecko normalnie. Chciałam mu już pocisnąć, ale ugryzłam się w język.
-Hazza, bez przesady. - Malik spojrzał na Stylesa bez żadnej namiętności
-Zayn spoko, nie piję. Jeśli to tak razi Harrego i przypuszczam, ze nie tylko jego - spojrzałam na Payne'a - to nie będę robić problemu.
-To może ja ci soku naleję? - zaproponował Louis i nie czekając na moją odpowiedź wyrwał do kuchni
W tym samym czasie zadzwonił mój telefon, odebrałam.
-Hallo?
-Cześć Roxi tu Greg.
-Hej, co tam?
-A spoko. Dzwonię, żeby zapytać czy nie dałabyś wyrwać się z domu?
-Chętnie, ale niestety mam inne plany.
-Spławiasz mnie?
-Nie, pewnie że nie. Po prostu ktoś cie wyprzedził.
-No trudno. To w takim razie do zobaczenia.. kiedyś.
-Haha, pa.
-Sadziłem, że tylko czekasz na jakiegoś wybawiciela. - zaśmiał się Niall
-Nie lubię zmieniać planów.
Proszę. - Louis podał mi szklankę z sokiem
Dziękuję. - posłałam mu ciepły uśmiech
Liam włączył komedię i zaczęli pić. Wzięłam łyk soku.. sorry drinka. Tak już w pierwszej chwili dało się tam wyczuć niemałą ilość alkoholu. Spojrzałam na Tomlinsona. Chłopak tylko głupio się uśmiechnął. Niby najstarszy z nich, a najbardziej na lajcie. Nagle zabrzmiał dzwonek do drzwi. Blondyn szybko wstał z miejsca i poszedł otworzyć. Parę chwil później wysoki szatyn witał się z chłopakami.
-Roxi?! - zdziwił się na mój widok
-No heej Greg. - pomachałam mu ręką, dalej siedząc na kanapie - Serio, Greg Horan? Horan?!
-To wy się znacie? - Nialler lekko zgłupiał
-Po znaliśmy się dwa dni temu w kawiarni. Pokazałem jej okolicę, a później uderzyliśmy na imprezę. - tłumaczył Greg - A wy, skąd się znacie?
-Córka naszego menagera. - odparł Payne
***
Po dwóch drinkach od Tomlinsona trochę bardziej się rozkręciłam i włączyłam do rozmów. Najwięcej gadałam z Gregiem i Zaynem. Dość często dogryzałam też Stylesowi. Chłopaki zaproponowali grę w butelkę, ale wypisałam się z tej zabawy i jeszcze w miarę przytomna o 03.00 wylądowałam w swoim łóżku...

Nowy bohater:
Greg Horan - brat Niall 

wiek: 22 lat



zainteresowania: piłka nożna




opis: zabawny, miły, sympatyczny, lubi imprezować




 

wtorek, 2 kwietnia 2013

Rozdział 5

Obudziłam się o 07.00. Powoli podniosłam się do pozycji siedzącej. O dziwo czułam się dobrze. Zero bólu głowy, czy oznak najmniejszego kaca. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Obmyłam, jeszcze zaspaną twarz i ubrałam się w dresy. Założyłam buty, wzięłam słuchawki do ręki i zeszłam na dół. Nikogo nie było. Głucha cisza, którą zakłócało jedynie, równomierne tykanie zegara. Weszłam do kuchni. Z miski stojącej na blacie kuchennym wyjęłam jabłko  i ugryzłam kawałek. Stałam zamyślona i wpatrywałam się w jeden punkt za oknem. Nagle poczułam czyjś ciepły oddech na mojej szyi.
-Na co tak patrzysz?
Szybko się odwróciłam. Przed sobą zobaczyłam, szeroko uśmiechniętego Horana.
-Proszę, nie rób tak więcej!
-Przepraszam, nie chciałem cię przestraszyć. A ten.. Jesz to jabłko?
-Trzymaj.
Oddałam mu owoc i poszłam do przedpokoju.
-Gdzie idziesz?
-Biegać, a co? Nie mogę? Payne dał mi jakiś szlaban czy coś?
-Haha.. Fakt, strasznie go wkurzyłaś, ale nie. Tak pytam.
-A okay.. Too, idę.
Założyłam słuchawki na uszy, puściłam muzykę i wyszłam z domu.
*Niall*
Hmm.. Wróciła po 02.00 lekko chwiejnym krokiem. Nagrabiła sobie u Liama, co totalnie jej nie rusza. A teraz jak gdyby nigdy nic, wyszła biegać... Jak ja ją lubię.
Wróciłem do pokoju, wziąłem prysznic, ubrałem się i zszedłem zpowrotem do kuchni. Wstawiłem wodę na kawę i wziąłem się za robienie śniadania. Usłyszałem jak drzwi wejściowe się otwierają.
-Oo już wróciłaś. Zjesz ze mną?
-Ymm.. A co jest?
-Jajecznica na boczku.
-Okay. To tylko pójdę się ogarnąć.
*Roxi*
Kiedy wróciłam do kuchni nikogo w niej nie było. Usłyszałam jak ktoś śpiewa "beybe beybe". Weszłam do jadalni, gdzie zobaczyłam Nialla układającego wszystko do śniadania. Oparta o framugę drzwi, stałam i przyglądałam się Irlandczykowi, który jak widać, nie zauważył mojej obecnosci w pomieszczeniu. W momencie, gdy odwrócił sie w moja stronę, zamarł. Był to bardzo zabawny widok.
-Emmm... Długo już tu stoisz?
-Dość długo, żeby zorientować się, że jesteś fanem Biebera.
-Wybacz, że musiałaś tego słuchać.
-Spoko, zdecydowanie bardziej wolę tą piosenkę w twoim wykonaniu.
-To może już przestańmy gadać i weźmy się za jedzenie?
-Chętnie.
***
Siedziałam w salonie i pisałam esemesy z Dylanem. Nie mogłam się już doczekać dzisiejszego koncertu. Już niedługo miałam zobaczyć swój ulubiony zespół na scenie. W domu, oprócz mnie, byli Styles i Payne. Horan z tego co mi wiadomo, pojechał odwiedzić rodzinę, a Tomlinson i Malik... W sumie, to nie wiem, co się z nimi stało.
Nagle do salonu weszła boska dwójka. Z puszkami piwa rozsiedli się w fotelach i włączyli TV.
Mecz? Cudownie... Na prawdę nic mnie tak nie uszczęśliwi jak krzyki przy każdej dobrej akcji lub golu, drużyny Anglików.
Może soczku? Bo alkoholu dzieciom nie sprzedajemy. - powiedział Harry z wrednym uśmieszkiem na twarzy
Przewróciłam tylko oczami i żeby nie słuchać tych beznadziejnych komentarzy ze strony chłopaków, poszłam do "swojego" pokoju.
Za niedługo powinien przyjechać Wolf, więc postanowiłam zacząć się szykować. Wzięłam szybki prysznic i wysuszyłam włosy. Następnie ubrałam fioletowe rurki i fullcap oraz czarny t-shirt z napisem "Linkin Park FOREVER". Kiedy byłam gotowa, usłyszałam dzwonek do drzwi. byłam pewna, że to mój przyjaciel, więc od razu wyszłam z pokoju, wcześniej ostatni raz przeglądając się w lustrze. Zatrzymałam się w połowie schodów na parter i zobaczyłam jak Liam rozmawia o czymś z nikim innym tylko Dylanem.
Dylan! - pisnęłam i rzuciłam się na szyję chłopakowi.
***
Koncert był świetny! Bawiłam się doskonale. Po koncercie zaproponowałam Dylanowi, żeby pojechał ze mną do domu Nialla.
-Chętnie bym wpadł, ale jutro rano wylatuję do Francji.
-Aaa no tak. Jeju już się nie mogę doczekać, kiedy tam do ciebie przyjadę.
-Jak na razie musisz wytrzymać jeszcze te cztery dni.
-Weź mnie nie dobijaj.
-Nie przejmuj się. Nawet nie zauważysz jak szybko zlecą.
-W towarzystwie tej piątki? Na pewno.
***
Kolejny dzień zleciał tak samo ja poprzednie. Wstałam rano, wyszłam pobiegać i resztę czwartku spędziłam w domu słuchając muzyki, czytając książkę i wnerwiając Stylesa.
***
Obudziłam się o 06.00 i jak zwykle wyszłam na poranny jogging. Kiedy wróciłam, wzięłam prysznic, ubrałam się i zjadłam śniadanie w towarzystwie Nialla. Może to dziwne, ale on jako jedyny z całej piatki, denerwuje mnie najmniej, prawie w ogóle.
***
Idziemy na miasto trochę się rozerwać. Przyłączysz się do nas? - zapytał Louis, kiedy weszłam do salonu
Nie. - odpowiedziałam bez żadnego przejęcia
Dobra, koniec z tym! Na początku jakoś to znosiłem, ale mam już tego dość! Czy mogłabyś powiedzieć, co takiego ci zrobiliśmy, że tak nas traktujesz? - wypalił Payne
Okay. Skoro tak ci na tym zależy. - wyjęłam telefon z kieszeni spodni i wybrałam numer mojego ojca. Oczywiście nie odbierał. - Możesz dać mi swoją komórkę? - spojrzałam na Liama, który po chwili zawahania dał mi ją. Wpisałam ten sam numer telefonu, co przedtem i nacisnęłam zielona słuchawkę, po czym włączyłam na głośno mówiący.
-Witaj Liam, co tam u was? Coś się stało?
-Cześć tato. Nie, nic się nie stało. Chciałam zapy...
-Przepraszam Roxene, ale nie mam czasu.
Połączenie zostało przerwana, a ja oddałam telefon jego właścicielowi.
-To ci wystarczy?
Nie rozumiem tego. - Payne był zmieszany
-Tak jest od kąd stanęliście na drodze mojego ojca. Zawsze tylko: Zayn to, Harry tamto, a Liam ostatnio. Nigdy nie ma: Cześć Roxi, jak minął dzień? Co u ciebie? Dla niego liczycie się tylko wy. A ja? Mnie mogłoby nie być.
Moje oczy zrobiły się szklane. Jak to tak powiedziałam, to na prawdę zabolało. Oni serio byli ważniejsi ode mnie.
Nie miałam ochoty dłużej tam z nimi stać, pobiegłam do sypialni, którą obecnie zajmowałam. Usiadłam na parapecie i przyglądałam się widokowi za oknem Nawet nie zauważyłam, kiedy po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
Czyli wychodzi na to, że po za Dylanem, nie mam nikogo. - powiedziałam sama do siebie
Nagle usłyszałam pukanie do drzwi...

Komentarz = MOTYWACJA + SZACUNEK DLA AUTORA

wtorek, 12 marca 2013

Rozdział 4

Siedziałam w pokoju na łóżku i czytałam książkę. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.
-Jeśli to nie ten pajac Styles, to proszę!
Po chwili do środka wszedł.... brązowooki mulat.
-Pajac Styles. Czy mi się zdaje, czy ty go nie lubisz bardziej od nas wszystkich razem wziętych?
-Pomnóż to przez dziesięć i otrzymasz wynik.
-Ouuu... Okay. Serio, aż tak Cię denerwuje?
-Nie przyszedłeś tu w innej sprawie?
-Tak. Chłopaki i ja dajemy dzisiaj wywiad. Niedługo będziemy się zbierać i miałem ciebie zapytać, czy jedziesz z nami?
-Mam lepsze zajęcia niż oglądanie was jak udzielecie jakiegoś głupiego wywiadu. I jeszcze miałabym jechac z wami jednym samochodem? Nie dziękuję.
-No okay, ale w zupełności wystarczyło zwykłe "nie".
-Lubię wyrażać się jasno, ale też dobitnie... To wszytko?
-Chyba tak.
Wstał i wyszedł z sypialni...
Włączyłam laptopa i weszłam na FB. Od razu dostałam jakąś wiadomość.
Dylan: Hej śliczna :* Co tam?
Ja: Siema piękny :* Nawet spoko. Mój gwóźdź do trumny właśnie pojechał na jakiś wywiad i zostałam sama.. Po za tym, się nudzę.
Dylan: Hahah.. To możee, wyskocz gdzieś na miasto? Rozerwij się trochę. W końcu masz ferie.
Ja: hmmm... Racja :)
Dylan: No widzisz jak dobrze mieć takiego Dylana xD
Ja: Taak. Cudowny Dylan xD Okay, to ja spadam..
Dylan: To widzimy się jutro. Będę po ciebie tak o 17.00..
Ja: Okay.. aa, kiedy masz lot do Ireland?
Dylan: Dzisiaj o 21.40...
Ja: Ok. Buziaki :*
Dylan: :*
Odłożyłam laptopa na szafkę obok łóżka i poszłam do garderoby, gdzie stały moje walizki. Wyjęłam z nich czarne rurki, biały t-shirt i srebrne szelki. Przebrałam się po czym poszłam szukać kluczy od domu Irlandczyka. Nie było to trudne, ponieważ wisiały ona na haczyku przy drzwiach. Kiedy byłam juz w posiadaniu kluczy, ubrałam czarny płaszczyk i czerwone EMU. Wyszłam z domu i zaczęłam zwiedzać okolicę. Zrobiło mi sie trochę chłodno, więc weszłam do pierwszej lepszej kawiarni. Usiadłam przy barku i zamówiłam sobie gorącą czekoladę...
-Cześć.
Nagle obok mnie usiadł jakis chłopak.
-Znamy się?
-Nie, ale możemy się poznać.
-Oo, poważnie?
-Czemu nie?
-Czemu tak?
-Bo widzę przed soba piękną dziewczynę, do ktorej jeśli nie zagadam, będę żałował całe życie?
-Pewny siebie jesteś.
-Greg.
Szeroko sie uśmiechnął i wyciągnął rękę w moją stronę.
-Roxi.
Gadaliśmy ze soba jakąś godzinę, a kiedy Greg dowiedział się, ze nie jestem z Irlandii, zaproponował, że mnie oprowadzi. Zgodziłam się i wyszliśmy z kawiarni.
Podczas zwiedzania, cały czas ze soba gadlismy i się wygłupialismy. Gdy byliśmy na jakimś moście, zadzwonił telefon Grega. Chłopak odebrał i odszedł na bok. Po chwili do mnie wrócił.
-Ymm.. Mój kolega robi imprezę u siebie. Moze chcesz ze mną iść?
-A kolega nie będzie zły jak mnie przyprowadzisz?
-No, co ty?! Im więcej ludzi tym lepsza zabawa!
-W takim razie.... Idziemy.
(...)
Impreza była super! Bardzo dobrze bawiłam się z Gregiem i jego przyjaciółmi. O godzinie 02.00, chłopak zamówił nam taksówkę. Kiedy Irlandczyk wychodził z samochodu, podziękowałam mu za miło spędzony czas i dałam całusa w policzek. On za to, zapewnił mnie, że jeszcze nie raz sie spotkamy...
Kiedy weszłam do domu w salonie zastałam całą piątkę.
Ku**a! Dziewczyno, gdzie ty byłaś?! - naskoczył na mnie Peyne
-Może tak grzeczniej? Bo nie zycze sobie takich odzywek w moim kierunku.
-Dobrze. Czy mogła byś mi wytłumaczyć, gdzie byłaś tyle czasu i jak to mozliwe, ze 17-latka przochdzi po godzinie 02.00 do domu kompletnie pijana?!
-Byłam na imprezie z kolegą. I aż tak zalana, to nie jestem.
-"Aż tak zalana, to nie jestem". Ty to w ogole nawet grama alkoholu w ustach nie powinnaś mieć!
-Abstynent się znalazł.
Liam, weź sie już od niej odpi**dol. Pare drinków to nie koniec świata. Wyluzuj trochę. - wtrącił Louis
Dokłądnie Liaśku, trochę przesadzasz. - dodał Niall - Jak chcesz to idź do pokoju. My mu pomożemy ochłonąć. no chyba, że chcesz posiedzieć z nami?
-Nie, dzięki. Pójdę się położyć.
Ruszyłam po schodach na ostatnie piętro i weszłam do mojego tymczasowego pokoju. Umyłam się, przebrałam w piżamę i padłam zmęczona na łóżko, momentalnie zasypiając...

KOMENTARZ=SZACUNEK DLA AUTORA

wtorek, 26 lutego 2013

Rozdział 3

Obudziłam się o 06.00. Lekko sie ogarnełam i ubrałam jakiś t-shirt, szare dresy oraz AIR-Max'y. Włosy związałam w wysokiego kuzyka, na uczy założyłam czerwone beatsy. Wyszłam z pokoju i zeszłam na dół.
-Cześć.
-He..ejj Liam.
-Co tak wczesnie?
-Idę biegać, a ty?
-Ja też. Może mógłbym się do ciebie przyłączyć?
Wzruszyłam ramionami i wyszłam z domu. Włączyłam muzykę i zaczęłam biec w równym tempie. Po jakiejś minucie, obok mnie znalazł się Peyne.
Po kwadransie ciągłego biegu, usiadłam na ławce w parku i zdjęłam słuchawki.
-Mogę?
Wskazał na miejsce obok mnie.
-No, chyba tak.
Usiadł i znowu zapadła cisza, którą po chwili przerwał.
-Tooo, na czyj koncert się wybierasz?
-Linkin Park.
-Ahaa. Mają spoko kawałki.
-Tsaa.
...
-A ten...
-Daj sobie spokój i tak nic z tego nie będzie.
-Czemu tak sądzisz? Fakt, rozmowa moze się nam nie klei, ale to nie znaczy, ze nie mozemy spróbować się zaprzyjaźnić.
-Liam nie wiem, czy nie zauważyłeś, ale nie darzę was zbytnią sympatią i wątpię, żeby to się zmieniło.
Wstałam i wróciłam do poprzedniej czynności. Do domu Horana byłam na godzinę 08.00. W kuchni siedział Peyne i chyba robił śniadanie.
-Chcesz herbatę?
-Jak już, to kawę. Mocną, czarną kawę, o ile to nie problem?
-Oczywiście, że nie. Chociaż nie wiem, czy powinnaś ją pić..
-A to chyba już nie twoja sprawa?
-Nooo...
-Cieszę się, że się rozumiemy.
Poszlam do sypialni. Wzięłam duugi prysznic i ubrałam się. Zeszłam  z powrotem na dół. Na stole w jadalni stał tależ z naleśnikami. Usiadłam na jednym z krzeseł i wzięłam łyka kawy. Nagle do pomieszczenia weszli Niall, Liam i Louis.
-Siema Roxi.
-Cześć Rox.
Tomlinson i Horan przywitali się ze mną.
-Hej.
Kawa jak by co, nie słodzona, bo nie wiedziałem ile. - powiedział Peyne
-Okay i tak nie słodzę.... Dzięki.
-Czarna, mocna, bez cukru. Sądziłem, że tylko Zayn jest w stanie coś takiego wypić.
-Jak widać nie.
Wzięłam jednego naleśnika, posmarowałam go nutellą (ktoś o mnie pomyślał xD) i zaczelam jeść. Po śniadaniu, pomogłam posprzątać chłopakom, a następnie usiadłam w salonie i włączyłam TV.
Nagle usłyszałam jakieś krzyki dochodzące z góry. Zaciekawiona poszłam zobaczyć, co się stało.
Weszłam do pokoju, w którym cała trójka próbowała obudzić... Zayna i Harrego.
-Nie no spoko. nabijają się ze swojego przyjaciela, że jest gejem, a sami nie są lepsi.
Zaczęłam się śmiać.
Oni tak zawsze i też zawsze jest problem, żeby ich obudzić. - Louis odwrócił się w moją stronę
-Mogę ich obudzić?
Jak dasz radę. - odpowiedział Liam
Lekko się uśmiechnęłam. Podeszłam do okna, które następnie otworzyłam. Zgarnęłam z parapetu "trochę" śniegu i nasypałam im go do łóżka.
Chłopaki momentalnie się poderwali.
Louis! - krzyknęli jednoczesnie
Co? Tym razem, to wyjątkowo nie byłem ja, aż tak bym nie ryzykował. - mówił niebieskooki
W takim razie, kto zakończy zaraz swój żywot? - spytał groźnie loczek
Masz na myśli mnie. - uśmiechnęłam się z satysfakcją na twarzy
No i tak sie składa chłopaki, że to jest dziewczyna nietykalna. - dodał Niall
Tak. No i skoro juz gościcie dziewczynę w swoim pokoju, to... Harry mógł byś się ubrać. - obcięłam chłopaka wzrokiem z dołu do góry i wyszłam.......