Translate/Tłumacz

piątek, 14 czerwca 2013

Rozdział 11

Hej. Chciałam was przeprosić za moją dłuższą nieobecność, ale pewne dwa opowiadania potrafiły zrobić więcej niż bym się spodziewała ;)
Dzisiaj w końcu ktoś zmobilizował mnie do napisania kolejnego rozdziału. Hmm... Ciekawi kto?
Nasz kochany Harry Styles <3 
_____________________________________________________________________________________
Miłego czytania :D

 
Jadłam właśnie obiad, kiedy zadzwonił mój telefon.
Zjem to oddzwonię. - stwierdziłam i dalej męczyłam się z krojeniem kawałka mięsa.
W ciągu mojej „spokojnej” konsumpcji, dźwięk dzwonka iPhon'a słyszałam z jakieś 8 razy.
Do cholery, co za debil tak wydzwania?!
Po włożeniu naczyń do zmywarki ruszyłam do salonu po swój telefon. W momencie, gdy wzięłam go do ręki, ktoś znowu zaczął się do mnie dobijać.
-Halo?
-No w końcu! Dziewczyno, telefon jest po to, żeby go odbierać jak ktoś dzwoni!
-Taak. Ciebie też miło słyszeć Zayn. - uśmiechnęłam się sztucznie
-Mnie zawsze jest miło słyszeć i widzieć.. haha... Dobra, mniejsza z tym. Haz i Lou robią dzisiaj imprezę i chcą żebyś wpadła. To jak? Od razu ostrzegam, odpowiedź – NIE – nie wchodzi w grę.
-Bardzo dziękuję za zaproszenie, ale jakoś nie potrafię sobie wyobrazić siebie na imprezie Harrego, w domu u Harrego, w towarzystwie Harrego i przypuszczam, że Liam też tam będzie?
-Roxi przestań. To jest również impreza Louisa i również w domu Louisa. On bardzo by chciał Cię tam widzieć, poza tym nie tylko on, bo ja, Niall, Josh, Dan i Sandy też się za tobą stęskniliśmy. No proooszę!
-Okay, okay.. Ale nie będę się hamowała w dogryzaniu Stylesowi, mimo tego, że to jego impreza.
-Spoko.. Będzie zabawnie. To będę po ciebie tak około 19.00.
-Ooo.. pofatygujesz się po mnie? Nie wierzę haha..
-Ja miałbym po ciebie nie przyjechać? Chyba śnisz. To do 19.00..
-Pa.
Serio, zgodziłam się pójść na tą imprezę? Ummm... Będzie ciekawie.
Zerknęłam na zegarek w telefonie. 17:17. Hmm.. Ktoś o mnie myśli, haha. Poszłam do swojej sypialni. Usiadłam na łóżku i zaczęłam rozglądać się po całym pomieszczeniu. W jednym z kątów stała gitara. Wstałam z łóżka, a kiedy już z powrotem na nim się znalazłam, na kolanach trzymałam instrument. Zaczęłam na nim coś pobrzdękiwać i nucić sobie pod nosem. Sama nie wiem jak zaczęłam grać na niej jeden z utworów One Direction. Była to ta sama piosenka, którą zadedykowali mi na koncercie. Mam bardzo dobre pamięć do melodii i tekstów piosenek, więc nie miałam najmniejszego problemu z odtworzeniem tego utworu. Bardziej zdziwił mnie fakt, że zaczęłam robić to podświadomie. Grałam może jakieś 10 minut, gdy do pokoju wszedł ojciec.
-A ty znowu próbujesz grać? Mogłabyś dać sobie z tym spokój. Tyle razy ci mówiłem, że w świecie muzycznym nic z ciebie nie będzie.
-Szczery tatuś, jak zawsze. Po co przyszedłeś? - zapytałam od niechęci
-Zaraz wychodzę. Najprawdopodobniej wrócę w nocy. Masz być grzeczna..
-I odpowiedzialna. - wypowiedziałam naśladując głos ojca – Wiem, powtarzasz mi to za każdym razem kiedy gdzieś wychodzisz..
-A ty nigdy nie słuchasz.
-Ty to powiedziałeś. - na mojej twarzy za widniał cwaniacki uśmiech
Gdy wychodził z mojego pokoju mruknął coś pod nosem. Po wróceniu myślami z powrotem na ziemię, zorientowałam się, że dochodzi 18.00. Postanowiłam powoli zacząć się szykować. Wzięłam szybki prysznic, wysuszyłam włosy i zrobiłam makijaż. Na sam koniec zostawiłam wybór ciuchów. Ehh.. jak ja tego nie lubię. Po 15 minutach zastanawiania, co na siebie włożyć, byłam gotowa. Ubrana w czarne rurki, biały t-shirt z napisem „I'ts my LIVE” i białe, krótkie converse, czekałam cierpliwie na przyjazd Malika. Po około 5 minutach w całym domu rozbrzmiał się dzwonek do drzwi. Jeszcze raz sprawdzając, czy wyglądam ok. otworzyłam drzwi mulatowi. Miał na sobie lekko starte, dżinsowe rurki, czarny t-shirt, długie również czarne converse i skórzaną kurtkę. Muszę przyznać, że wyglądał świetnie. Ehh.. On zawsze świetnie wygląda. Perfekcjonista.
-Cześć, gotowa?
-Hej. Emm.. tak, tylko wezmę kurtkę.
Szybko zarzuciłam na siebie jasną, dżinsową kurtkę i wyszłam na zewnątrz. Kiedy zamykałam drzwi, Zayn zapytał mnie, gdzie mam kule?
-Zayn jestem typem osoby aktywnej ruchowo i nie tylko, bo buzia też mi się zazwyczaj nie zamyka. Sądzisz, że mogła bym wytrzmać więcej niż 3 dni chodząc o kulach?
-Noo..
-Nie. Jeszcze coś?
-W sumie, to tylko tyle, że ładnie wyglądasz.
-Dziękują. - lekko się uśmiechnęłam i ruszyłam za mulatem do samochodu. 
___________________________________________________________________________________
Bardzo was proszę o komentarze. Nawet głupie "fajne" straszni pomaga mi przy pisaniu kolejnych rozdziałów. Im więcej komentarzy tym dłuższe rozdziały będę pisać, ponieważ jak widzę pod moim opowiadaniem jeden komentarz od mojej kochanej czytelniczki Mai (  http://or-am-i-fool.blogspot.com/ ), to serio nie mam żadnego zapału do pisania. I tak na dobrą sprawę, to dzięki niej i mojej przyjaciółce kontynuuję pisanie, więc..... możecie im podziękować. 
Ja sama dziękuję za tak świetne cyztelniczk<33333333333333333333 LOVE 
                                                                                                                                  Sandra :*  


poniedziałek, 3 czerwca 2013

10 Rozdział

Hej :) Ostatnio bardzo rzadko dodaję rozdziały i przepraszam.. Mam nadzieję, że przez to nie tracę czytelników ;) 
Mam jednak jedną prośbę. Jeśli czytasz moje opowiadanie, to miej tylko mobilizacji i zostaw komentarz pod rozdziałem. To na prawdę nie zajmuje wiele czasu, a mi baaaaardzo pomaga przy pisaniu kolejnych rozdziałów.

 
Nareszcie u siebie. Taaaak! - powiedziałam już na pierwszych krokach wejścia do swojego, własnego pokoju. Byłam szczęśliwa. W końcu mogłam porządnie odpocząć i mogłam mieć święty spokój, co nie było mi dane w Irlandii. Koniec wysłuchiwania kłótni chłopaków, koniec oglądania ich twarzy. Koniec! Chyba jeszcze nigdy nie było mi tak przyjemnie. Co to? Dokładnie, to cisza, której tak bardzo mi brakowało.
Weszłam do garderoby i zaczęłam się rozpakowywać.. Nie zajęło mi to dużo czasu ,bo tylko 10 minut. Kiedy wyszłam z pomieszczenia od razu opadłam na łóżko, moje łóżko. Leżałam, a wzrok zatapiałam w bieli sufitu. Niestety moja sielanka nie trwała długo – nagle usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz, „Dylan <3”.
-Jemu się wybacza. - powiedziałam sama do siebie i nacisnęłam zieloną słuchawkę
-Hej Rokii.
-Hej miśku.
-Jak tam? Już w Londynie?
-Tak i jest wprost cudownie.
-Brak Łan Dejrekszyn Ci służy haha.
-A żebyś wiedział. Szkoda, że nie mogę być u ciebie..
-Też żałuję, ale jeśli chcesz to mogę wcześniej wrócić?
-Nie Dylan. Baw się dobrze, ja wytrzymam jeszcze ten tydzień.
-Jak chcesz...
Pogadałam z nim jeszcze jakieś pół godziny. Później postanowiłam wziąć sobie gorącą kąpiel.
-Bosko. - wyszeptałam zanurzając się w przyjemnie ciepłej wodzie. Po godzinie leżenia w wannie, wyszłam z niej i ubrałam w piżamę. Zeszłam do kuchni, a cisza dalej mnie nie opuszczała. Wstawiłam wodę na herbatę i zaczęłam robić sobie kanapki... Z pełną tacką ruszyłam z powrotem do sypialni. Przechodząc obok gabinetu ojca dało się słyszeć wyraźne „Kurwa! Oni mnie kiedyś wykończą!”. Czyżby jego dojne krówki niebyły takie pokorne jak się zdawało?
Siedziałam na łóżku z laptopem na kolanach i przeglądałam różne plotkarskie portale. Czytając jedne z nich, natrafiłam na artykuł zatytułowany: „TAJEMNICZA PRZYJACIÓŁKA CHŁOPAKÓW Z ONE DIRECTION”.
TAJEMNICZA PRZYJACIÓŁKA CHŁOPAKÓW Z ONE DIRECTION
Na wczorajszym koncercie w Dublinie, chłopaki z One Direction zadedykowali jeden z utworów pewnej dziewczynie.
Przed piosenką „She's Not Afraid” Niall, Louis i Zayn powiedzieli:
Zanim zaśpiewamy kolejny utwór... - Horan
Następna piosenka jest z dedykacją dla Roxi!!! - Tomlinson
Wiemy, że nas za to zabijesz, ale... trudno. - Malik”
Kim jest owa Roxi? Niestety jak na razie nie udało nam się ustalić jej tożsamości, ale jeśli czegoś się dowiemy – NA PEWNO DOWIECIE SIĘ O TYM PIERWSI!
Hahaha... Żeby z czegoś takiego robić zamieszanie? Serio? Ehhh... chyba nigdy nie zrozumiem logiki niektórych ludzi..
Nagle usłyszałam jakieś znajome głosy dobiegające z ogrodu. Wyszłam na balkon i doznałam szoku. Louis i Niall stali pod moim balkonem i się śmiali. Kurwa, debile? Chyba gorzej?
-No nareszcie Rox! Już myśleliśmy, że pomyliliśmy pokoje. - zaczął z zacieszem na twarzy, Tomlinson
-Co wy tu robicie?!
-Przyszliśmy Cię odwiedzić. Sprawdzić jak się czujesz. To wpuścisz nas? - odpowiedział Horan
-Pomyślmy. Hmm.. NIE!
-Ejjj noo.... Roooooxeeeene, prooszę. - Lou zrobił minkę zbitego psiaka, a w ślad za nim ,Niall
-Okay..
Ruszyłam do głównych drzwi. Nie powiem, za nim się tam dowlokłam minęło jakieś 5 minut. Kiedy byłam już na dole otworzyłam drzwi.
-Zayn?! A ty co tu? - zdziwiłam się. Czyżbym była taka ślepa i nie zauważyła wcześniej Malika? Nie, na pewno nie.
-Cześć Roxi. Ja stałem na czatach haha.... - wyszczerzył się mulat
-Co? - nie docierało do mnie, to co mówił. WTF?!
-No wiesz, jakby twój tata szedł czy coś. - wyjaśnił Louis
-Mój ojciec jest w domu geniusze. - czasami się zastanawiam.. JAK TAKIE TEMPAKI MOGŁY ZROBIĆ TAKĄ KARIERĘ?!
Gdy już cała trójka weszła do domu i jak ”najciszej” potrafiła, znalazła się w moim pokoju..... rozpętało się prawdziwe tornado. Wszędzie, ale to dosłownie wszędzie było pełno Nialla i Louisa. Siedziałam na łóżku i przyglądałam się temu cyklonowi. W pewnym momencie poczułam czyjaś dłoń na moim ramieniu.
-Spokojnie. To debile im się wybacza, ich się rozumie i ich się opierdala. - Zayn spojrzał na mnie tymi swoimi czekoladowymi oczami, a na jego twarzy malował się bardzo widoczny uśmiech
-Haloo...heeeej.. CHŁOPAKI! W tej chwili ma tu być spokój, bo inaczej zaraz z tond wyjedziecie w czarnym worku.
Nie możliwe. Zadziałało! Jednak to dziewczyna ma większą siłę przebicia.
Gadaliśmy, wygłupialiśmy się, graliśmy w karty. Było bardzo przyjemnie. Jeszcze nigdy nie czułam się tak dobrze w czyimś towarzystwie. No oprócz Dylana, rzecz jasna. Ja dowiedziałam się trochę czegoś o chłopakach, oni o mnie. Już nawet nie miałam za złe Horanowi tego wypadku i że przez to nie wyleciałam do Francji. Jednym słowem było super.
Około godziny 00.00 Zayn, Louis i Niall opuścili mój dom. Dokładniej, to zeskoczyli z balkonu, ponieważ bali się możliwej konfrontacji z ich szefem. Głupki, ale jednak fajne głupki...

środa, 22 maja 2013

9 Rozdział

Hey. Przepraszam z tak długą nieobecność, ale nie miałam głowy do pisania.. W końcu dzisiaj się zebrałam i napisałam krótki rozdział. Mam nadzieję, że się wam spodoba. Liczę na szczere opinie w komentarzach :)

-Oszaleliście?! Niall przecież tobie mogło się cos stać! - prawił kazanie przewspaniały Pan Evans
-Jemu mogło się coś stać? Chyba nie zauważyłeś, że to ja muszę chodzić o kulach! O przepraszam.. Zapomniałam, że oprócz cudownego One Direction, nic nie ma znaczenia! - wkurzyłam się.. Przecież i tak wiedziałam, że to się tak skończy, a jednak znowu zabolało.
-Nic by ci się nie stało, jakbyś czasem myślała.. Twoje pomysły nigdy nie przynoszą nic dobrego.
-Moje pomysły? Wiesz? Skończ już to kazanie, bo szczerze to, to co mówisz mało mnie interesuje.. No i nie wiem.. może któryś z twoich pupilków powie ci jak było, a może będą woleli prawdę zachować dla siebie.. Mi to nie robi różnicy. - ruszyłam do pokoju, z którego miałam zamiar nie wychodzić, aż do czasu powrotu do domu. Kiedy dotarłam na samą górę i weszłam do sypialni od razu położyłam się na łóżku i usnęłam. Zdecydowanie byłam zmęczona tym wszystkim i potrzebowałam trochę odpoczynku.
Obudziłam się następnego dnia. Podniosłam się z łóżka i spojrzałam na zegarek w telefonie. Była 07:47.. Powili ruszyłam w stronę łazienki. Wzięłam dość długi prysznic po czym ubrałam się. Wzięłam kule stojące obok łóżka i zeszłam na dół. Na całym parterze unosił się zapach świeżo parzonej kawy. Weszłam do kuchni, gdzie Irlandczyk przygotowywał śniadanie. Chłopak niepewnie na mnie spojrzał.. W jego wyrazie twarzy było wyraźnie widać lekki strach, zakłopotanie..
-Hej.... Niall. - usiadłam na krześle przy barku
-Hejj.. - odpowiedział bardzo cichym głosem, prawie niesłyszalnym - Eggh.. Rox, ja Cię bardzo przepraszam. Na prawdę nie chciałem żeby to się tak skończyło. Próbowałem wyjaśnić twojemu tacie, że to moja wina, ale nie dał mi dojść do słowa. Twierdził, że próbuje Cię bronić. Zrozumiem jeśli nie będziesz się do mnie odzywać. Chcę tylko, żebyś wiedziała, że bardzo mi przykro..
-Dziękuję.. Jeśli jest tak jak mówisz, a tego jestem pewna.. Chyba nie muszę mówić, że Ci wybaczam? - uśmiechnęłam się
-Przydało by się.. Przynajmniej dla mnie.. to wiele znaczy.
-Więc.. Wybaczam Ci Milordzie Niall Horan. - zaczęłam się śmiać
Przez resztę dnia siedziałam sama w domu ponieważ chłopaki pojechali na próby przed koncertem.. Około godziny 19.00 usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu i kieruje się po schodach do mojego pokoju.
-Gotowa? - w drzwiach staną Zayn
-Ale gdzie niby? - byłam lekko zmieszana
-Na koncert.. Chyba nie sądziłaś, że o tobie zapomnieliśmy?
-Nie przypuszczałam... ehh.. nie ważne. Rozumiem, że odmowa nie wchodzi w grę?
-Nawet jakby od śmierci dzielił Cie jeden dzień. - zażartował Malik
-Okay.. to daj mi.. 10 minut?
-W takim razie czekam na dole.. - wyszedł z pokoju, a ja weszłam do garderoby i zaczęłam szukać jakiś ciuchów.
Kiedy już byłam gotowa […] wzięłam kule i zeszłam na dół.
-Mogłaś mnie zawołać. Pomógł bym ci. - powiedział gdy zobaczył mnie w przedpokoju
-Dziękuję za chęci, ale chodzi to ja jeszcze potrafię.
-Nie skomentuje tego.. haha...
Na miejsce dotarliśmy na 19.30.. Chłopaki na scenę wchodzili o 20.00, więc miałam jeszcze czas na zapoznanie członków 5SOS i krótką rozmowę z Louisem, Niallem i Zaynem.. Liam i Harry trzymali się z dala ode mnie. Styles kilka razy próbował jakos mi dogryźć, ale od razu go gasiłam. Równo o 20.00, wszyscy fani zgromadzeni na stadionie, mogli ujrzeć na scenie swoich idoli. Muszę przyznać, że niektóre piosenki z repertuaru One Direction przypadło mi do gustu. Po zaśpiewaniu Over Again przyszła kolej na kolejną piosenkę, lecz chłopaki nie zaczęli od razu..
-Zanim zaśpiewamy kolejny utwór... - zaczął Horan
-Następna piosenka jest z dedykacją dla Roxi!!! - krzyknął Tomlinson
-Wiemy, że nas za to zabijesz, ale... trudno. - zakończył Malik
Byłam zaskoczona! W pierwszej chwili naprawdę chciałam wejść na scenę i całą trójkę wziąć za łby, ale po dłuższej chwili.. Stwierdziłam, że to miłe z ich strony i bardzo mnie to ucieszyło. Piosenką jaką mi zadedykowali była „She's Not Afraid”. Strzał w dziesiątkę. Świetna piosenka! Podczas śpiewania jej, chłopaki cały czas zerkali w moja stronę i głupio się uśmiechali.. Nawet Harry posłał mi kilka uśmiechów...
Po koncercie z całą piątką udałam się do jakiegoś baru gdzie spędziliśmy może 2 godziny.. Liam doskonale wiedział, że biore antybiotyki dlatego nawet nie wspominał o zakazie spożywania alkoholu dla mnie. W sumie, to on wcale się nie odzywał.. Styles jak to Styles, ciągle jakieś zaczepki i prowokacje, ale nie zwracałam na to zbytniej uwagi.. Po prostu próbowałam dobrze się bawić razem z pozostałą trójką.
Do domu wróciliśmy na 01.00.. Bez zbędnych ceregieli poszłam do swojego pokoju i wykończona położyłam się spać. Szybkie zaśnięcie ułatwiła mi myśl, że jutro wracam do Londynu...

czwartek, 2 maja 2013

Rozdział 8

A ja sądziłam, że zaczniemy się dogadywać. Oni są beznadziejni. Chyba minęli się z powołaniem, bo z takim talentem aktorskim powinni grać w największych hollywoodzkich produkcjach. Że mnie zaczęły łapać wyrzuty sumienia z ich powodu, pfff... jestem głupia.
Szłam uliczkami Dublina, a promienie słońca oświetlały moją twarz. Był wyjątkowo ładny dzień. Czyżby wiosna tego roku miała nadejść wcześniej? Nie miałaby nic przeciwko. Jednak jedyną oznaką tego, było bezchmurne, błękitne niebo. warstwy ciężkiego puchu nadal przykrywały boczne uliczki i chodniki.
Idąc tak cała pogrążona w zamyśleniach, nawet nie wiem kiedy znalazłam się w parku. Usiadłam na jednej z ławek i patrzyłam jak dzieci urządzają sobie bitwy na śnieżki lub lepią bałwany.
-Jesteś! - usłyszałam bardzo dobrze znany mi głos
-Po co tu przyszedłeś Niall? Chcesz dalej mówić jaka to ja zła i okropna? Wiesz, jeśli to sprawi, że później dasz mi spokój... słucham. - odwróciłam się twarzą do chłopaka i zobaczyłam, że nie był sam. Towarzyszył mu jeszcze Greg.
-Rox ja nie chcę ci robić żadnych wyrzutów.. - blondyn usiadł obok mnie
-Ohh poważnie? Jakoś nie chce mi się wierzyć. Chyba.. - wstałam z miejsca
-Ejj! Mówiłaś, że słuchasz, więa siadaj i słuchaj. - nakazał Greg
Bez słowa wróciłam na miejsce obok Horana.
-Ja cię przepraszam. Harry i Liam... - zaczął Niall
-Taak, Harry i Liam. Szkoda, że nie słyszałam, co sądzi na mój temat Zayn, Louis.. co ty sądzisz. - znowu przerwałam mu w połowie zdania. Fakt nie było to w moim stylu, ale w tej sytuacji nie mogłam tak spokojnie siedzieć i go słuchać.
-Racja, szkoda. Chłopaki serio, świetnie się zachowali. Po słowach Payne'a i Styles'a od razu zareagowali. Zrobili im taki wykład, że szybko go nie zapomną. - wtrącił brat niebieskookiego
-Nie zapominaj, że ty też nie pozostałeś im dłużny. - napomniał Irlandczyk - Rox. Ja, Lou i Zayn, bardzo cię lubimy, naprawdę.. Harrym i Liamem się nie przejmuj, a ich słowa puszczaj z wiatrem.
Wooow... Tak miło mi sie tego słuchało. Nie interesowało mnie że to może być zwykłe mydlenie oczu. Chciałam wierzyć, że słowa jakie wypowiadali chłopaki, jakie wypowiadał Niall.. były prawdziwe.
-Masz szczęście, że przyszedłeś z bratem. - uśmiechnęłam się lekko do Horana
-To możemy już wracać?
-No chyba tak. - wstałam i razem z chłopakami wuszyliśmy w stronę wyjścia z parku.
***
Siedziałam w salonie i oglądałam TV. Spokój, którego tak pragnęłam, powoli zaczął mi doskwierać. Nic się nie dzieje. Nie ma nikogo z kogo mogę się pośmiać. zupełny brak pomysłów.
-Co robisz? - Niall, który właśnie wszedł do salonu, usiadł obok mnie
-Emm.. Nudzę się? - odpowiedziałam dalej skacząc po kanałach
-To idealnie się składa, bo chciałbym gdzieś cię zabrać. - blondyn szeroko się uśmiechnął
-Gdzie? - lekko się zainteresowałam
-Na sanki.
-Źle się czujesz?
-Nie, czemu? Proponuję ci chwilę rozrywki. I proszę, nie mów że jesteś za stara na sanki.
-Ale...
-No już, podnoś się i idziemy.
Nie wiem dlaczego, ale mu uległam. Może było to spowodowane tym, że i tak nie miałam nic ciekawego do roboty?
Razem z Horanem ciepło się ubraliśmy i wyszliśmy z domu. Kiedy doszliśmy na miejsce, Irlandczyk musiał się trochę na siłować, żeby wsadzić mnie na sanki, ale w końcu postawił na swoim... Nie ukrywam, było fajnie. Szczególnie jak Niall sturlał się z górki, haha...
-Chodź zjedziemy razem. - zaproponował
-Wiesz, że to się nie uda.
-No weź, będzie zabawnie. - zrobił minkę zbitego psiaka
-Okay, okay.
Zgodziłam się i zjechaliśmy. Tak zjechaliśmy, że spadliśmy z sanek i Horan wylądował na mnie.
-Aał! Aaałaa... - krzyknęłam
-Ej, co jest? Tyłek cie boli? - zapytał z zacieszem na twarzy
-Moja noga... nie mogę się podnieść. - syczałam z bólu
-Rox, nie żartuj. - powiedział z lekkim przerażeniem w głosie
-Debilu ja nie żartuję! Pomóż mi wstać.
Chłopak podał mi rękę i powoli sie podniosłam.
-Możesz chodzić?
-Taak, no pewnie. Kostka mnie napierdala, ale nic mi nie jest. Kurwa, domyśl się geniuszu!
-Okay. To, to ty usiądź - posadził mnie na sankach - A ja.. ja zadzwonię do Zayna..
Po jakiś 20 minutach przyjechał Malik. Chłopaki zaprowadzili mnie do samochodu i pojechaliśmy do szpitala. w drodze, Niall wytłumaczył Mulatowi, co się stało. Chłopak nie ukrywał swojej złości na niebieskookiego.
-Czy ty kiedyś myślisz Horan?!
-Ohh.. Zamknij się już Malik! Stało się, tak? Czasu nie cofniemy.. A Niall już chyba swoje usłyszał.. Ałł... daleko jeszcze? - miałam już ich obu dość
-Zaraz będziemy.
Chwilę później Zayn zatrzymał się przed wielkim szpitalnym budynkiem i weszliśmy do środka.
***
Po kontroli przez lekarza, okazało się, że mam skręconą kostkę. Ahh.. Kochany Niall - dzięki niemu będę chodziła przez dwa tygodnie o kulach. Teraz dostanę jakieś leki przeciwbólowe i wypis do domu.
Ciekawa jestem, co mój tata na to powie. W sumie, to co on może powiedzieć? "Dobrze, że Niallowi się nic nie stało."? Haa.. Mogę się założyć, że tak będzie... 

Dziękuję za poprzednie komentarze pod postem.. pomimo że były tylko dwa xD Mam nadzieję, że moje opowiadanie czyta więcej osób, a jeśli tak : TO BAAARDZO PROSZĘ O RECENZJE!!! 
Mam nadzieję, że ten rozdział się wam spodobał... / Sandra oxox

czwartek, 25 kwietnia 2013

Rozdział 7

*Niall*
-Zaaayn! Długo jeszcze? - krzyknąłem a mój żołądek znowu zaczął dopominać się o jedzenie. z resztą nie tylko mój. Razem z chłopakami siedzieliśmy w jadalni i czekaliśmy, aż Malik - mistrz kuchni, zrobi śniadanie. Louis z Harrym, jak małe dzieci uderzali rękami w stół i krzyczeli: "CHCEMY JEŚĆ!". Liam czytał gazetę, a ja w przerwach od pospieszania Brytyjczyka, rozmawiałem z moim bratem. Po około 10 minutach do jadalni wszedł Zayn z długo wyczekiwanym posiłkiem.
-Smacznego. - powiedział Malik i wszyscy dosłownie, rzucili się na omlety. - Roxi jeszcze nie wstała? Dziwne.
-Co nie? Taki ranny ptaszek z niej, a tu już po 12.00 i jej ciągle nie widać.
-Po prostu chce spędzać w naszym towarzystwie jak najmniej czasu. - wtrącił Liam
-Ty znowu? W nocy chyba spoko się z nią bawiliśmy? A biorąc pod uwagę to, co powiedziała nam o swoim ojcu... - zaczął Lou
-Louis, to jest nasz menager. I jednak sądzę, że Roxene za nad to wszystko wyolbrzymia. - Payne upierał się przy swoim
-Rozpieszczona panienka i tyle. - dodał Hazza
-Oo, hej Rox. - nagle zobaczyłem blondynkę stojącą w progu - Siadaj, właśnie jemy śniadanie.
-Nie dzięki. zjem coś na mieście. - po chwili dało się słyszeć trzask zamykanych drzwi
-Brawo panowie! Tym razem to się postaraliście. - z wyrzutem zaczął Zayn
-Ogarnęli byście się w końcu. Ciągle na nią narzekacie, a spojrzelibyście na siebie. - dołączył się Tommo
-Wątpię, żeby Roxi zasłużyła na tego typu traktowanie. Ona jest super dziewczyną, a wy zachowujecie się jak gówniarze. - nawet Greg wypowiedział się w tej kwestii
-A ty Niall? Co nam powiesz? - zapytał z lekką złością w głosie, Harry
-Ja? Wiecie, szkoda mi słów na takich błaznów jak wy. - wstałem od stołu i poszedłem ubrać kurtkę
-I gdzie idziesz? - burknął Liam
-Poszukać jej.
-Ale zaraz jedziemy na wywiad, później jeszcze spotkanie z fanami. - przypomniał Louis
-Szczerze? Mało mnie to teraz interesuje. Harry i Liam zwalili sprawę, a ja chcę to jakoś naprawić. - byłem stanowczy
-Okay.. Idź jej poszukać, a my ściemnimy Dean'owi że źle się poczułeś czy coś. - Malik wymienił spojrzenie z Tomlinsonem
-Zaczekaj, pomogę ci. - zakomunikował Greg i minutę później wyszliśmy z domu
*Louis*
-Wiecie, że to wy powinniście teraz biec za Roxi, a nie Niall? Tylko szkoda, że wasz honor wam na to nie pozwala. - Zayn nakręcał się coraz bardziej. widać, że był zły. W sumie to mu się nie dziwię, sam byłem na nich bardzo wkurzony. Zawsze muszą szukać dziury w całym. Payne, to jeszcze rozumiem, dla niego zawsze rzeczy idealne były podejrzane, ale Styles? Ten Harry Styles, który na świat patrzy przez różowe okulary? Oo nie. On się na nią uwziął. Nie darzy jej zbytnią sympatią.. w końcu jest to dziewczyna, która gasi go na każdym kroku.
-Dacie już spokój? Nic złego nie zrobiliśmy, a że dziewczynka ma humorki, to nie nasza wina! - bronił się Haz
-I właśnie o to chodzi, nie dajecie jej szansy. Wszystko przez nią, a wy wielkie świętoszki i niczemu winni. - starałem się przemówić im do rozsądku, ale do nich to jak do ściany
-Możemy skończyć temat? Z resztą musimy już jechać. - Liam wstał z miejsca i zaczął się szykować
-Gdyby nie fakt, że robimy to dla fanów.. nigdzie bym z wami nie jechał. - zakończył Malik...

piątek, 19 kwietnia 2013

Rozdział 6

Postanowiłam nie zwracać na to uwagi.
-Roxi, chcieliśmy z tobą pogadać. - powiedział Zayn z wyczuwalnym spokojem w głosie
-Sadziłam, że na dole wszystko sobie wyjaśniliśmy. - otarłam łzę spływającą po mim policzku
-No, tak nie do końca. - odparł Niall
-Chłopaki proszę, zostawcie mnie w spokoju. Na prawdę nie mam ochoty na żadne rozmowy. możecie to dla mnie zrobić?
-Ale my... - wyrwał Liam
-Liam, nie. - Mulat zatrzymał chłopaka - Wychodzimy.
Wszyscy, zgodnie z rozkazem Malika, opuścili sypialnię. Dalej siedziałam na parapecie, wbijając wzrok w białe dachy domów, widniejących gdzieś w oddali. Nieustająca głucha cisza, powoli zmuszała mnie do wrócenia myślami, na temat One Direction.
Prawdą jest, że mój ojciec poświęca im więcej czasu i niekiedy, traktuje ich lepiej ode mnie, ale... CZY TO WINA CHŁOPAKÓW? Oczywiście, gdyby nie podjęli się pracy z nim..... wszystko wyglądałoby inaczej. Nie byłoby Liam, Zayn, Harry, Louis i Niall, a w zamian słyszałabym Roxi. Niestety tak nie jest. Tata nie potrafi oddzielić życia zawodowego od rodzinnego i to jego, a raczej mój problem.
Z tego punktu widzenia... Chłopaki nie mają wielkiego wpływu na postępowanie ich szefa. Tylko, że nadal nie potrafię niemieć im za złe tej całej sytuacji. Ehh...
Wzięłam do ręki telefon i wybrałam numer do jedynej osoby, która mogła mi pomóc. Po trzech sygnałach usłyszałam głos w słuchawce.
-Hej kotek, co się stało?
Cały on, zawsze wie jakiej rozmowy się spodziewać.
-Hej Dylan. Już w Alpach?
-Tak. Od jakiś trzech godzin. Ale mów, o co chodzi?
-Czy ja jestem nie fer w stosunku do chłopaków?
-Mogłem się domyśleć, że o nich chodzi... Z tego co mi mówisz i co sam zauważyłem, wiem, że odkąd twój tata zaczął z nimi pracować, zostałaś odstawiona na drugi plan. Miałem też okazję porozmawiać z Liamem i chyba Harrym.. No wiesz, ten w loczkach.
-Tak, to Harry. - cicho się zaśmiałam
-Oni wydali mi się być naprawdę w porządku. wypytywali mnie gdzie idziemy, kiedy wrócimy, ten Liam prosił nawet o moje dane osobowe, haha... Skąd oni się urwali? Tacy opiekuńczy.
-Taa.. Opiekuńczy? Raczej bojący się mojego ojca.
-Wiesz, nie wydaje mi się. Sądzę, że oni serio by chcieli jakoś się do ciebie zbliżyć.. Ale, nawiązując do odpowiedzi na twoje pytanie.. Traktujesz ich tak, bo na to zasłużyli. Tylko do końca, to nie ich wina, że miedzy tobą, a panem Evans jest taka a nie inaczej. Może.. daj im jednak szansę?
-Hmm.. Dziękuję ci misiek, bardzo pomogła mi ta rozmowa i twoja opinia na ten temat. Teraz już będę kończyć, bo ty pewnie zmęczony, a ja ci tu truję.
-Nie ma sprawy. Przecież wiesz, że zawsze chętnie cię wysłucham i pomogę.
-Kochany jesteś. To buziaki i jeszcze raz, bardzo dziękuję.
-No buźka, pa.
Po zakończonej rozmowie, telefon odłożyłam na stoliczek obok łóżka i poszłam do łazienki. Stanęłam przed umywalką i spojrzałam w lustro.
Ehh.. Mogłam się spodziewać, że kiedyś będę płakać przez chłopaka i to nie jednego, ale nie z powodu tej piątki. Roxi, co się z tobą dzieje?
Z kranu puściłam chłodną wodę i obmyłam lekko czerwoną twarz. Wróciłam do pokoju, usiadłam na łóżku i zaczęłam czytać książkę.
*Zayn*
-To był zły pomysł wysyłając Nialla i Harrego razem do sklepu. - stwierdziłem patrząc na zegarek w telefonie
-Spokojnie, zaraz wrócą. - odparł Louis szykujący "szkło" w kuchni
Nagle usłyszeliśmy jak drzwi wejściowe się otwierają, a już po chwili naszym oczom ukazała się długo wyczekiwana dwójka.
-No w końcu. - powiedział Liam z szerokim uśmiechem na twarzy
-Ciesz się, że wróciliśmy. - Horan postawił zakupy na blacie kuchennym i razem ze Stylesem zaczęli wszystko rozpakowywać - Wpadnie jeszcze mój braciak.
-Spoko, dawno go nie widzieliśmy. - odpowiedział Payne
Kiedy stolik w salonie był już cały zastawiony, a Lou wybrał film, wszyscy wygodnie rozsiedli sie na kanapie lub fotelach.
-Ejj.. Może Rox, by do nas dołączyła? - zaproponował Nialler
-To jest dobry pomysł. - Tommo się wyszczerzył. Sorry, on się zawsze szczerzy, ale teraz tak bardziej xD.
-Bo na pewno się zgodzi tu przyjść. - Liam i jego optymizm
-Zawsze warto spróbować. - podniosłem się, po czym z kieszeni mojej dżinsowej kurtki wyjąłem małe lusterko i przeglądając się w nim poprawiłem włosy - To idę po nią.
-Zayn będzie brał Roxi na swój urok osobisty, haha... - zaśmiał się Harry - Powodzenia.
*Roxi*
Minęły moze jakieś dwie godziny i znowu usłyszałam pukanie do drzwi, a po chwili moim pięknym oczom ukazał się wysoki brunet.
-Zayn, no bo kto inny? - lekko się uśmiechnęłam
-No heeej.
-To, o co chodzi?
-Robimy małą imprezkę, takie bardziej kameralne posiedzenie. Jestem ja, chłopaki i ma przyjść brat Niallera. To może chcesz z nami posiedzieć? Lou wybrał jakąś komedię i ... - zaczął przekonywać
-Okay.
-Trudno, ale próbowałem.. Zaraz, co?!
-Chętnie spędzę z wami wieczór. - podniosłam się z łóżka
-W takim razie, chodźmy.
***
-To, co oglądamy? - zapytałam będąc już w salonie
Wszyscy odwrócili się w moją stronę.
-Zgon na pogrzebie. - odpowiedział mi Tomlinson - Mam nadzieję, że jeszcze nie oglądałaś?
-Emm.. Szczerze? Widziałam to już ze sto razy, ale nie zaszkodzi obejrzeć ten sto pierwszy. - lekko się uśmiechnęłam i usiadłam na kanapie obok Horana
-To co, zaczynamy? - Zayn zaczął polewać
-Przypominam, że młoda nie pije. - odezwał się Harry
Ale ten człowiek mnie denerwuje. wszystko robi mi na złość. Jak dziecko normalnie. Chciałam mu już pocisnąć, ale ugryzłam się w język.
-Hazza, bez przesady. - Malik spojrzał na Stylesa bez żadnej namiętności
-Zayn spoko, nie piję. Jeśli to tak razi Harrego i przypuszczam, ze nie tylko jego - spojrzałam na Payne'a - to nie będę robić problemu.
-To może ja ci soku naleję? - zaproponował Louis i nie czekając na moją odpowiedź wyrwał do kuchni
W tym samym czasie zadzwonił mój telefon, odebrałam.
-Hallo?
-Cześć Roxi tu Greg.
-Hej, co tam?
-A spoko. Dzwonię, żeby zapytać czy nie dałabyś wyrwać się z domu?
-Chętnie, ale niestety mam inne plany.
-Spławiasz mnie?
-Nie, pewnie że nie. Po prostu ktoś cie wyprzedził.
-No trudno. To w takim razie do zobaczenia.. kiedyś.
-Haha, pa.
-Sadziłem, że tylko czekasz na jakiegoś wybawiciela. - zaśmiał się Niall
-Nie lubię zmieniać planów.
Proszę. - Louis podał mi szklankę z sokiem
Dziękuję. - posłałam mu ciepły uśmiech
Liam włączył komedię i zaczęli pić. Wzięłam łyk soku.. sorry drinka. Tak już w pierwszej chwili dało się tam wyczuć niemałą ilość alkoholu. Spojrzałam na Tomlinsona. Chłopak tylko głupio się uśmiechnął. Niby najstarszy z nich, a najbardziej na lajcie. Nagle zabrzmiał dzwonek do drzwi. Blondyn szybko wstał z miejsca i poszedł otworzyć. Parę chwil później wysoki szatyn witał się z chłopakami.
-Roxi?! - zdziwił się na mój widok
-No heej Greg. - pomachałam mu ręką, dalej siedząc na kanapie - Serio, Greg Horan? Horan?!
-To wy się znacie? - Nialler lekko zgłupiał
-Po znaliśmy się dwa dni temu w kawiarni. Pokazałem jej okolicę, a później uderzyliśmy na imprezę. - tłumaczył Greg - A wy, skąd się znacie?
-Córka naszego menagera. - odparł Payne
***
Po dwóch drinkach od Tomlinsona trochę bardziej się rozkręciłam i włączyłam do rozmów. Najwięcej gadałam z Gregiem i Zaynem. Dość często dogryzałam też Stylesowi. Chłopaki zaproponowali grę w butelkę, ale wypisałam się z tej zabawy i jeszcze w miarę przytomna o 03.00 wylądowałam w swoim łóżku...

Nowy bohater:
Greg Horan - brat Niall 

wiek: 22 lat



zainteresowania: piłka nożna




opis: zabawny, miły, sympatyczny, lubi imprezować




 

wtorek, 2 kwietnia 2013

Rozdział 5

Obudziłam się o 07.00. Powoli podniosłam się do pozycji siedzącej. O dziwo czułam się dobrze. Zero bólu głowy, czy oznak najmniejszego kaca. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Obmyłam, jeszcze zaspaną twarz i ubrałam się w dresy. Założyłam buty, wzięłam słuchawki do ręki i zeszłam na dół. Nikogo nie było. Głucha cisza, którą zakłócało jedynie, równomierne tykanie zegara. Weszłam do kuchni. Z miski stojącej na blacie kuchennym wyjęłam jabłko  i ugryzłam kawałek. Stałam zamyślona i wpatrywałam się w jeden punkt za oknem. Nagle poczułam czyjś ciepły oddech na mojej szyi.
-Na co tak patrzysz?
Szybko się odwróciłam. Przed sobą zobaczyłam, szeroko uśmiechniętego Horana.
-Proszę, nie rób tak więcej!
-Przepraszam, nie chciałem cię przestraszyć. A ten.. Jesz to jabłko?
-Trzymaj.
Oddałam mu owoc i poszłam do przedpokoju.
-Gdzie idziesz?
-Biegać, a co? Nie mogę? Payne dał mi jakiś szlaban czy coś?
-Haha.. Fakt, strasznie go wkurzyłaś, ale nie. Tak pytam.
-A okay.. Too, idę.
Założyłam słuchawki na uszy, puściłam muzykę i wyszłam z domu.
*Niall*
Hmm.. Wróciła po 02.00 lekko chwiejnym krokiem. Nagrabiła sobie u Liama, co totalnie jej nie rusza. A teraz jak gdyby nigdy nic, wyszła biegać... Jak ja ją lubię.
Wróciłem do pokoju, wziąłem prysznic, ubrałem się i zszedłem zpowrotem do kuchni. Wstawiłem wodę na kawę i wziąłem się za robienie śniadania. Usłyszałem jak drzwi wejściowe się otwierają.
-Oo już wróciłaś. Zjesz ze mną?
-Ymm.. A co jest?
-Jajecznica na boczku.
-Okay. To tylko pójdę się ogarnąć.
*Roxi*
Kiedy wróciłam do kuchni nikogo w niej nie było. Usłyszałam jak ktoś śpiewa "beybe beybe". Weszłam do jadalni, gdzie zobaczyłam Nialla układającego wszystko do śniadania. Oparta o framugę drzwi, stałam i przyglądałam się Irlandczykowi, który jak widać, nie zauważył mojej obecnosci w pomieszczeniu. W momencie, gdy odwrócił sie w moja stronę, zamarł. Był to bardzo zabawny widok.
-Emmm... Długo już tu stoisz?
-Dość długo, żeby zorientować się, że jesteś fanem Biebera.
-Wybacz, że musiałaś tego słuchać.
-Spoko, zdecydowanie bardziej wolę tą piosenkę w twoim wykonaniu.
-To może już przestańmy gadać i weźmy się za jedzenie?
-Chętnie.
***
Siedziałam w salonie i pisałam esemesy z Dylanem. Nie mogłam się już doczekać dzisiejszego koncertu. Już niedługo miałam zobaczyć swój ulubiony zespół na scenie. W domu, oprócz mnie, byli Styles i Payne. Horan z tego co mi wiadomo, pojechał odwiedzić rodzinę, a Tomlinson i Malik... W sumie, to nie wiem, co się z nimi stało.
Nagle do salonu weszła boska dwójka. Z puszkami piwa rozsiedli się w fotelach i włączyli TV.
Mecz? Cudownie... Na prawdę nic mnie tak nie uszczęśliwi jak krzyki przy każdej dobrej akcji lub golu, drużyny Anglików.
Może soczku? Bo alkoholu dzieciom nie sprzedajemy. - powiedział Harry z wrednym uśmieszkiem na twarzy
Przewróciłam tylko oczami i żeby nie słuchać tych beznadziejnych komentarzy ze strony chłopaków, poszłam do "swojego" pokoju.
Za niedługo powinien przyjechać Wolf, więc postanowiłam zacząć się szykować. Wzięłam szybki prysznic i wysuszyłam włosy. Następnie ubrałam fioletowe rurki i fullcap oraz czarny t-shirt z napisem "Linkin Park FOREVER". Kiedy byłam gotowa, usłyszałam dzwonek do drzwi. byłam pewna, że to mój przyjaciel, więc od razu wyszłam z pokoju, wcześniej ostatni raz przeglądając się w lustrze. Zatrzymałam się w połowie schodów na parter i zobaczyłam jak Liam rozmawia o czymś z nikim innym tylko Dylanem.
Dylan! - pisnęłam i rzuciłam się na szyję chłopakowi.
***
Koncert był świetny! Bawiłam się doskonale. Po koncercie zaproponowałam Dylanowi, żeby pojechał ze mną do domu Nialla.
-Chętnie bym wpadł, ale jutro rano wylatuję do Francji.
-Aaa no tak. Jeju już się nie mogę doczekać, kiedy tam do ciebie przyjadę.
-Jak na razie musisz wytrzymać jeszcze te cztery dni.
-Weź mnie nie dobijaj.
-Nie przejmuj się. Nawet nie zauważysz jak szybko zlecą.
-W towarzystwie tej piątki? Na pewno.
***
Kolejny dzień zleciał tak samo ja poprzednie. Wstałam rano, wyszłam pobiegać i resztę czwartku spędziłam w domu słuchając muzyki, czytając książkę i wnerwiając Stylesa.
***
Obudziłam się o 06.00 i jak zwykle wyszłam na poranny jogging. Kiedy wróciłam, wzięłam prysznic, ubrałam się i zjadłam śniadanie w towarzystwie Nialla. Może to dziwne, ale on jako jedyny z całej piatki, denerwuje mnie najmniej, prawie w ogóle.
***
Idziemy na miasto trochę się rozerwać. Przyłączysz się do nas? - zapytał Louis, kiedy weszłam do salonu
Nie. - odpowiedziałam bez żadnego przejęcia
Dobra, koniec z tym! Na początku jakoś to znosiłem, ale mam już tego dość! Czy mogłabyś powiedzieć, co takiego ci zrobiliśmy, że tak nas traktujesz? - wypalił Payne
Okay. Skoro tak ci na tym zależy. - wyjęłam telefon z kieszeni spodni i wybrałam numer mojego ojca. Oczywiście nie odbierał. - Możesz dać mi swoją komórkę? - spojrzałam na Liama, który po chwili zawahania dał mi ją. Wpisałam ten sam numer telefonu, co przedtem i nacisnęłam zielona słuchawkę, po czym włączyłam na głośno mówiący.
-Witaj Liam, co tam u was? Coś się stało?
-Cześć tato. Nie, nic się nie stało. Chciałam zapy...
-Przepraszam Roxene, ale nie mam czasu.
Połączenie zostało przerwana, a ja oddałam telefon jego właścicielowi.
-To ci wystarczy?
Nie rozumiem tego. - Payne był zmieszany
-Tak jest od kąd stanęliście na drodze mojego ojca. Zawsze tylko: Zayn to, Harry tamto, a Liam ostatnio. Nigdy nie ma: Cześć Roxi, jak minął dzień? Co u ciebie? Dla niego liczycie się tylko wy. A ja? Mnie mogłoby nie być.
Moje oczy zrobiły się szklane. Jak to tak powiedziałam, to na prawdę zabolało. Oni serio byli ważniejsi ode mnie.
Nie miałam ochoty dłużej tam z nimi stać, pobiegłam do sypialni, którą obecnie zajmowałam. Usiadłam na parapecie i przyglądałam się widokowi za oknem Nawet nie zauważyłam, kiedy po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
Czyli wychodzi na to, że po za Dylanem, nie mam nikogo. - powiedziałam sama do siebie
Nagle usłyszałam pukanie do drzwi...

Komentarz = MOTYWACJA + SZACUNEK DLA AUTORA